Zarazem jednak mają one bez wątpienia silne rysy wspólne. Jeśli epika to opowieść o stylu życia w zbiorowości, to polska epistolografia jest epicka. Mówi nam o rozkwicie życia zbiorowego i o jego wysoko wyrobionych formach.
Cl z historyków naszych, którzy byli dobrymi pisarzami — wśród nowszych W. Sobieski, W. Konopczyński — umieli z prawdziwym zamiłowaniem „podać" żywą staropołszczyznę w wątku swych prac; nie dla ozdoby tylko, ale dla ukazania owych form i stylu współżycia.
Warto było pokusić się o to samo w powiązanym ciągu tekstów.
A jednak pracując nad tym zbiorem, co było zresztą bardzo przyjemne, doznawałam i dotąd doznaję niepewności towarzyszących zwykle tworom literackim, a nie opracowaniom popularno-naukowym czy wydawnictwom źródłowym,
Główny szkopuł chyba w tym: dla kogo jest ta książka? I czy będzie w pierwszym rzędzie garścią źródeł dla badaczy literatury i historyków, czy też lekturą dla wszystkich nieobojętnych na przeszłość, obytych np. z pamiętnikami. Ma być i jednym, i drugim, a stąd obawa, by nie trafiła poniekąd w próżnię: między jedną a drugą kategorię czytelników,
Czy specjaliści nie będą się zżymać na komentarz, tu i ówdzie dość osobisty, tu i ówdzie (dla nich) zbędny? A zwłaszcza czy nie posądzą „outsidera", jakim jestem, o lekkomyślność w podjęciu trudnego zadania? Ktokolwiek dotykał źródeł, wie, jaką nakładają odpowiedzialność. Mam respekt dla naukowców, a kult dla źródeł; to od razu na wstępie pro dorno ma.
A czy mniej przygotowanego czytelnika, amatora np. szkiców biograficznych, nie odstraszy surowość tekstów