men ty etnograficzne, z drugiej zai staranniejizego otarcia go z narzutów mnorodnycb, w szczególności zdjęcia zeń nalotu chrześcijańskiego, a to dla uwydatnienia jego wiekowej zamicrzchlości.
Te intencje profesora pojął poeta i dostosował się do nich z gorliwością — można by mniemać — zgoła nadmierną. Tym to należałoby może tłumaczyć sposób, w jaki — dopisując krótkie objaśnienie wstępne — podkreślał trochę przesadnie tę właśnie autentyczność.
„Całe wymyślenie—pisał— wzięte jest ze śpiewów wiejskich, a nawet formuły zaklinania i inkantacjc tłumaczyliśmy z języka litewskiego/1
Można sobie pozwolić na sceptycyzm co do tego oświadczenia; trzeba je brać z rezerwą. Mickiewicz języka litewskiego w stopniu dostatecznym nie znał, a chwytem analogicznym posłużył się byl ochotnie nie ten jeden raz. Przy Kurhanku Maryli podobnież dodał przypisek, że do utworu wziął „myśl ze śpiewu litewskiego", czym zdołał zwieść chwilowo nawet Czeczota. Faktycznie jednak w zbiorach oryginalnych pieśni ludowych litewskich nic znaleziono właściwego odpowiednika dla tej romancy. Wolno wątpić, czy się znajdzie kiedykolwiek. Co najwyżej można mówić o przejęciu pewnych znamion z raud litewskich czy pogrzebowych lamentów białoruskich. Bylibyśmy usprawiedliwieni przyjmując, że zacytowane powyżej objaśnienie do Dziadów jest również w pewnej mierze mistyfikacją. Poeta podaje za tłumaczenie to, co tłumaczeniem nie było. Inaczej mówiąc, pewnym ustępom swego utworu nadaje charakter apokryfu. Nie ma już co zaznaczać, że w powyższych wskazówkach rodowodowych termin „litewski" użyty został w znaczeniu nie etniczym, ale historycznym i określa pierwowzory faktycznie białoruskie.
Tę adnotację mógłby Borowski spokojnie zaaprobować. Utrafia ona bowiem dobrze w zwyczaj i gust swego czasu. Lata około r. 1820 były u nas okresem takich żartem lub serio podejmowanych podróbek: pastiszów i apokryfów. Jeden: zarchaizowaną i zmistyftkowaną Żywiły ma przecież w dorobku sani Mickiewicz. Szczególnie często posługiwano się tą sztuką w gronie szubrawskim i w „Wiadomościach Brukowych". Próbował się w niej także sam Borowski. Taki zwodniczy przypis do Dziadów mógł tedy również wyniknąć z przypuszczalnej sugestii profesora.
Od tęgo rozpędu do przesadnego uautentyczniania swych doprawek nie uchroni się Mickiewicz także później, gdy przesyłając Czeczotowi wstawki z zaklęciami duchów tłumaczyć się będzie i tym również, że są „wzięte z natury", co przecież prawdą było w stopniu bardzo ograniczonym. Ale właśnie to zapędzenie się świadczyć musi o sugestywnej sile impulsu.
Grudniowych poprawek na marginesach kopii Czeczota jest na oko rzeczywiście niewiele. Ale są wcale doniosłe. Zmieniają zasadniczo charakter pierwiastkowy etnograficznego obrazka rodzajowego, archaizują go i uwydatniają w nim pierwotne pogańskie korzenie kultowe, wreszcie sposobem apokryfizacji pragną zaznaczyć jego etnograficzną, autentyczność. Nie płonną więc była rozmowa poety z profesorem.
Tego wizystkiego wszelako jeszcze nie dosyć. Znajdziemy na marginesach tej kopii dopisy o znacznie większym rozmiarze znaczeniowym. Wprost zapowiedzi dowodzące, że
35