różnymi projektami politycznymi, wyborty nie mają możliwości identyfikować się ze zróżnicowanym przekrojem demokratycznych tożsamości politycznych Tworzy to pustkę, łatwą do wypełnienia przez inne formy identyfikacji, które mogą stać się problematyczne dla działania systemu demokratycznego. Uważam, że pomimo ogłaszanego zaniku tożsamości zbiorowych i zwycięstwa Indywidualizmu, wymiar zbiorowy nie został wyeliminowany z polityki. W przypadku, gdy tożsamości zbiorowe nie były tworzone przez tradycyjne partie, było wysoce prawdopodobne, że znajdą sobie one inne formy. To właśnie dzieje się z dyskursem prawicowo-populistycznym, który zastępuje osłabioną opozycję między lewicą a prawicą nowym typem relacji my/oni, zorganizowanym wokół podziału między .narodem- i .establishmentem". Wbrew tym, którzy wierzą, że politykę można zredukować do indywidualnych motywacji. nowi populiści w pełni zdają sobie sprawę, że polityka zawsze polega na ustaleniu opozycji między .my- a .oni" oraz na wytworzeniu tożsamości zbiorowych Z tego właśnie wynika siła oddziaływania ich dyskursu, który oferuje zbiorowe formy identyfikacji wokół wyobrażenia .narodu"
Jeśli Odniesiemy to do innej kwestii, którą wcześniej poruszałam, mianowicie znaczenia afektywnego wymiaru polityki oraz potrzeby mobilizacji namiętności przez demokratyczne kanały, zrozumiemy dlaczego racjonalny model po* Utyki demokratycznej, z jego nadskiem na dialog i racjonalne debatowanie, jest szczególnie mało odporny na konfrontację z polityką populistyczną, oferującą zawierające silny ładunek emocjonalny zbiorowe identyfikacje, takie jak .naród-. W sytuacji, gdy dyskurs dominujący wskazuje, że nie ma żadnej alternatywy wobec obecnej neoliberalnej formy globalizacji oraz że powinniśmy zaakceptować jej wymogi, nie dziwi fakt, że rosnąca
liczba ludzi słucha tych, którzy twierdzą, że istnieje atterntil wa, oraz że oddają narodowi moc decydowania. Kiedy polityki demokratyczna traci zdolność mobilizowania ludzi wokół odrębnych projektów politycznych i ogranicza się wyłącznie do zapewniania warunków koniecznych do sprawnego działania rynku, pojawia się szansa dla demagogów, by wyrazić ogólnospołeczną frustrację.
Przypadek Wielkiej Brytanii przez pewien czas zdawał się świadczyć przeciwko takiej ewolucji; jednakże ostatni sukces Partii Niepodległości (Independence Party) w wyborach europejskich 2004 pokazuje, że sytuacja może ulec zmianie. Oczywiście jest za wcześnie, żeby przewidzieć los partii takiej jak ona, a brytyjski system wyborczy zdecydowanie nie ułatwia rozwoju trzecich partii. Jednak znaczący wzrost udziału głosów powinien być traktowany poważnie. Nie można zaprzeczyć, że obecnie w Wielkiej Brytanii istnieją wszystkie warunki konieczne do wykorzystania ogólnospołecznych frustracji przez prawicowych populistów. Odkąd New Labour pod kierownictwem Tony‘ego Blaira przesunęła się na prawo, wielu jej tradycyjnych wyborców przestało się z nią utożsamiać. Roszczenia rosnącej liczby członków warstw ludowych są obecnie wykluczane z obszaru polityk) i mogą być łatwo wyartykułowane przez zręcznych populistycznych demagogów. Stało się tak już w wielu krajach Europy i również w brytyjskiej polityce może łatwo do tego dojść.
Najwyższy czas, by zdać sobie sprawę, że sukces prawicowych partii populistycznych w dużej mierze wynika z faktu, że artykułują one, aczkolwiek w problematyczny sposób, autentyczne demokratyczne roszczenia, które nie są brane pod uwagę przez tradycyjne partie. Dostarczają one również ludziom pewnego rodzaju nadziel - wiary, że sprawy mogą wyglądać inaczej. Oczywiście jest to złudna nadzieja, oparta na fałszywych obiel