410 Część IV. Freud i puliiyku
ku z tym wykreowany przez administrację obecnego prezydenta obraz arabskiego terrorysty jako innego-wroga, knującego kolejne zamachy o podobnej skali jest całkowitą fikcją.
Zarazem jednak ewidentna demonizacja tego zagrożenia przez władze zawierała w sobie bez wątpienia element paranoicznej projekcji, który próbowano wykorzystać dla celów politycznych. Choćby dla uzyskania powszechnej społecznej akceptacji dla decyzji o interwencji w Afganistanie czy w Iraku. Podobnie też imigranci z krajów Europy Wschodniej, Afryki czy Azji stwarzają z pewnością w krajach zachodnich rzeczywistą konkurencję na rynku pracy, wpływając m.in. na obniżenie zarobków poszczególnych grup zawodowych w tych krajach. W tym sensie demagogiczna retoryka partii narodowej prawicy w tych krajach, z pewnością wyolbrzymiająca ten problem i pomijająca jego pozytywne aspekty, dotyka jak najbardziej realnego zjawiska społecznego.
Ale, mimo różnic, we wszystkich tych wypadkach celem jest — poprzez umiejętne wytworzenie w społeczności poczucia zagrożenia przez wrogów z zewnątrz czy z wewnątrz — uruchomienie tego samego mechanizmu projekcyjnego wśród potencjalnych wyborców. Podstawowym elementem tego rodzaju strategii politycznej jest quasi-paranoiczna demonizacja realnego czy fikcyjnego zagrożenia po to tylko, aby zapewnić sobie sukces w kolejnych wyborach.
Pytania, jakie nasuwają się wobec tego typu działań nie dotyczą jednak wyłącznie kwestii ich etycznej oceny czy też oceny ich realnych konsekwencji politycznych pod kątem prawnym. Jest to w końcu dość oczywiste. W równej mierze są to pytania dotyczące tego, w jakiej mierze obranie tego rodzaju politycznej strategii jest zgodne ze standardami państwa demokratycznego? Czy populistyczny wymiar tej strategii nie jest — na dłuższą metę — niszczący dla sprawnego funkcjonowania tego państwa, prowadząc do wytworzenia (lub pogłębienia) w jego społeczności ostrych podziałów? Czy podziały te wytworzone lub pogłębione w ten sposób nie stają się z czasem zarzewiem dla wybuchu, przy sprzyjających okolicznościach, szeregu konfliktów, które państwo demokratyczne osłabiają, a niekiedy wręcz je paraliżują?
Innymi słowy, czy możliwe jest uzgodnienie ze standardami tego państwa polityki, która z założenia zmierza do antagoniza-cji istniejących stosunków społecznych? I to obojętnie czy ci, co uprawiają ten typ polityki ze względów ideowych, wierzą w swoje paranoiczne projekcje wrogów, czy też kreują je w sposób całkowicie cyniczny jedynie dla osiągnięcia wyborczego sukcesu.
6. FREUD IMOUFFE - ODMIENNE POLITYCZNE ROZWIĄZANIA SPOŁECZNEGO ANTAGONIZMU
W tym punkcie chciałbym wrócić do Mouffe i sposobu, w jaki stara się odczytać koncepcję polityczności u Freuda, twierdząc, że zbieżna jest ona z jej rozumieniem polityki jako agonu -a więc nieustannego sporu, który toczy się w ramach demokratycznych procedur. Wydaje mi się, że odczytanie to opiera się na pewnym nieporozumieniu. Polega ono na tym, że autor Psychologu zbiorowości... widzi zupełnie innego rodzaju polityczne „rozwiązanie” dla rozsadzających społeczeństwo antagonizmów niż Mouffe. Dla niego tym rozwiązaniem jest, poprzedzone quasi-pa-ranoicznym mechanizmem „wykluczenia” określonych innych, hipnotyczne utożsamienie się członków wspólnoty z jednostką przywódczą. Ujęcie to implikuje, że dążenie do „wykluczenia” określonych innych poprzez uznanie ich za śmiertelnych wrogów danej wspólnoty jest praktyczne jedynym sposobem, w jaki władza może sobie radzić z antagonizmami społecznymi Tylko wówczas bowiem może ona próbować przekonać ową wspólnotę, że jest jedynym gwarantem jej „oczyszczenia” z owych obcych i zagrażających jej elementów. W rezultacie może też zająć w zbiorowej wyobraźni miejsce „ideału Ja”, z którym owa wspólnota będzie się identyfikować, dając w ten sposób upust swemu narcyzmowi.
Wymownym tego potwierdzeniem jest choćby głośna freudowska koncepcja „narcyzmu małych .różnic”, zgodnie z którą największą wrogość dana grupa społeczna, etniczna czy naród