84 ///. Zasady rozróżniania faktów normalnych i patologicznych
i czy życie utrzymywałoby się bez tego? Każdy z nas ma swoją higienę; higiena chorego jest inna od praktykowanej przez większość ludzi jego czasów i środowiska, ale na tym tylko polega tu różnica. Choroba nie zawsze pozostawia nas w niemocy, w stanie beznadziejnej dezadaptacji. Zmusza nas jedynie, by przystosowywać się inaczej, aniżeli większość naszych bliźnich. Mogą nawet istnieć choroby, które okazują się w końcu pożyteczne. Ospa, którą wprowadzamy w siebie przez szczepienie, jest prawdziwą chorobą nabytą przez nas dobrowolnie, a przecież zwiększa nasze szanse przeżycia. Istnieją, być może, inne przypadki, w których dolegliwość powodowana przez chorobę jest nieznaczna w porównaniu z uodpornieniem, jakie jej zawdzięczamy.
Na koniec i przede wszystkim, owo kryterium najczęściej nie daje się zastosować. Można dokładnie ustalić, iż najniższa znana śmiertelność występuje w jakiejś określonej grupie jednostek, ale nie można dowieść, iż nie mogłaby być niższa. Kto nam wykaże, że niemożliwe są dalsze urządzenia prowadzące do spadku śmiertelności? To faktyczne minimum nie jest tedy dowodem doskonałego przystosowania ani tym samym (jeśli odwołać się do przytoczonej przedtem definicji) wskaźnikiem stanu zdrowia. Co więcej, grupę taką jest nader trudno wyodrębnić i odizolować od innych w stopniu niezbędnym do prowadzenia obserwacji ustroju organicznego, który jest jej przywilejem i domniemaną przyczyną owej wyższości. I na odwrót, jeżeli w wypadku choroby kończącej się na ogół śmiercią oczywisty jest spadek szans na przeżycie, to trudno tego dowieść odnośnie do chorób, które nie zwykły od razu pociągać za sobą śmierci. W gruncie rzeczy istnieje tylko jeden obiektywny sposób wykazania, iż istoty umieszczone w określonych warunkach mają mniej szans przeżycia od innych, a mianowicie pokazanie, że większość z nich faktycznie żyje krócej. Otóż, o ile w wypadku chorób czysto indywidualnych dowód taki jest często możliwy, o tyle nie daje się on w żadnym razie zastosować w socjologii. Nie mamy tu bowiem punktu oparcia, jakim rozporządza biolog, w postaci przeciętnej śmiertelności. Nie potrafimy nawet określić w dostatecznym przybliżeniu, kiedy społeczeństwo się rodzi i kiedy umiera. Wszystkie te problemy, które w biologii dalekie są od jasnego rozwiązania, dla socjologa pozostają tym bardziej okryte tajemnicą. Zjawiska, które się wytwarzają w toku życia społecznego i powtarzają się prawie bez zmian we wszystkich społeczeństwach tego samego typu, są zresztą nazbyt skomplikowane, by możliwe było stwierdzenie, w jakiej mierze jedno z nich wpływa na przyśpieszenie ostatecznego rozwiązania. Kiedy chodzi o jednostki, można dzięki ich wielkiej liczebności wybierać i porównywać te, które mają tylko jedną i tę samą anomalię; zostaje ona w ten sposób oddzielona od wszystkich zjawisk ubocznych, dzięki czemu można badać jej wpływ na organizm. Jeżeli np. tysiąc dobranych przypadków reumatyków wykazuje śmiertelność wyraźnie większą od średniej, mamy powody przypisywać to diatezie reumatycznej. Ponieważ jednak w socjologii każdy gatunek społeczny liczy tylko niewiele jednostek, pole porównań jest zbyt ograniczone, by tego rodzaju zestawienia czegokolwiek dowodziły.
7 - Zasady metody socjologicznej