xi'y
dobrego. Jeśli się nie wypleni uporu i złości, nie można za--dziecku dobrego wychowania. A skoro tylko takie wady spo-"»*eie-sią u dziecka, jest jut najwyższy czas, by zwalczać zło, nim ^utwierdzi, przechodząc w nawyk, i całkiem owładnie dziećmi.
J-ZŚiecam zatem tym, którzy mają wychowywać dzieci, żeby uznali fflWoje główne zadanie rozprawienie się z uporem i wybuchami tiościii pracowali nad tym póty, ai osiągną swój cel. Małoletnim dzie-aom nie da się niczego wytłumaczyć, należy więc wytrzebić upór w mety sposób i nie ma na to żadnej innej metody niż okazanie
______1 surowości. Jak się raz im ustąpi, to następnym razem okażą
^jeszcze większy upór i trudniej będzie go wtedy wyplenić. Kiedy dzieci ^się, zorientują, że mogą złością i krzykiem dopiąć, czego chcą, nie pomieszkają już i w dalszym ciągu używać takich Bamych sposobów. Iw końcu zapanują nad swymi rodzicami i opiekunami, staną się zły-gimi, upartymi, dokuczliwymi istotami i będą potem przez cale życie Znękać i dręczyć swoich rodziców w dobrze zasłużonej podzięce za do-^ bre wychowanie. Jeśli jednak szczęśliwie uda się rodzicom już od f^samego zarania życia dziecka surowością czy rózgą wyplenić upór, dzieci stają się posłuszne, ulegle i dobre i można je potem odpowiednio wychować. Skoro należy położyć mocne fundamenty pod wychowanie, , «|p.^ .nie wolno ustawać w wysiłkach, póki się nie zobaczy, że upór znikł, absolutnie nie ma już dla niego miejsca. Niech sobie nikt nie
30 Wychowanie jako zwalczanie zdrowych instynktów życiowych
.Ą
soby. Jeśli jednak już wcześniej coś 2 tego pojął, nie musi się’! dowiadywać o tych sprawach dopiero ode mnie. Rozumowanie taż kie jest słuszne, a jednak nie chcę odstępować od mego zamiaru, gdyż wydaje mi się, że ma sens, jeśli nawet obecnie tylko niewielu czytelników może odnieść korzyść z tych cytatów. (1999: Okazało, się, te jednak wielu ludzi skorzystało z tych informacji w ciągu 19 lat.)
W wybranych tekstach odsłaniają się, moim zdaniem, metody,j jakimi przyucza się nie tylko „określone dzieci”, ale w większym* lub mniejszym stopniu nas wszystkich (a zwłaszcza jak przyuczano naszych rodziców i dziadków*) do niedostrzegania, że się jest' przedmiotem manipulacji. Użyłam tu słowa „odsłaniają", chociaż nie są to bynajmniej teksty tajemne; raczej były one szeroko rozpowszechniane i ukazywały się w wielu wznowieniach. Ale człowiek dzisiejszy może z nich wyczytać coś, co dotyczy go osobiście, a co jeszcze było ukryte przed jego rodzicami. Ta lektura może dać mu poczucie, że dotarł do jakiejś tajemnicy, do czegoś nowego, choć zarazem 2 dawna znanego, co jednocześnie przesłaniało i okre-ślalo jego życie. To właśnie C2ułam przy czytaniu Czarnej peda-gogiki. Nagle wyraźniej dostrzegam ślady tej destruktywnej pedagogiki w* teoriach psychoanalitycznych, w polityce i z niezliczonych presjach, jakie wywiera na nas codzienne życie.
Od zawsze najwięcej kłopotów sprawia wychowawcom krnąbrność, upór, przekora i porywczość dziecięcych uczuć. Wciąż się o tym przypomina, że nigdy nie jest zbyt wcześnie, by przyuczać dzieci do posłuszeństwa. Przyjrzyjmy się temu na przykładzie wywodu J. Sulzera:
Go się tyczy uporu, to przejawia się on jako naturalny sposób zachowania jut w najwcześniejszym dzieciństwie, kiedy tylko dzieci potrafią wyrazić gestami swoje żądania. Widząc coś, co chciałyby mieć, nie mogą tego dostać, więc się złoszczą, krzyczą i wymachują pięściami. Albo da się im coś, co im się nie podoba, a wtedy odrzucają to od siebie i zaczynają wrzeszczeć. Są to niebezpieczne przywary, które mogą zaszkodzić całemu wychowaniu, i nie wróżą takim dzieciom
„Czarna pedagogika” 31
-c. wyobraża, że można osiągnąć coś dobrego w wychowaniu, nim się nie przepędzi tych głównych wad. Cała praca będzie daremna. Należy tu koniecznie najpierw położyć fundament.
Złość i upór to dwie główne sprawy, na które trzeba baczyć w pierwszym roku wychowania. Kiedy dzieci już są starsze niż rok, kiedy zaczynają mówić i coś rozumieć, trzeba pomyśleć także o innych rzeczach, ale jedynie pod warunkiem, że głównym celem naszej pracy będzie upór, póki się go całkowicie nie przemoże. Naszym najistotniejszym celem jest zawsze wyprowadzenie naszych dzieci na prawych, cnotliwych ludzi i o tym właśnie celu powinni zawsze myśleć rodzice, kiedy patrzą na swoje dzieci, i nie pomijać żadnej okazji do pracy nad nimi. Powinni też mieć zawsze w świeżej pamięci wzór owego cnotliwego charakteru, jaki wyżej przedstawiłem, by wiedzieli, do czego mają dążyć.
Pierwszą i zasadniczą sprawą, jakiej należy dopilnować, to wpojenie dziecku zamiłowania do porządku. To pierwsza cnota, jakiej się od niego domagamy. Wpajanie to jednak w pierwszych trzech latach
1
1
I
t
t
32 WycAou/arue jako zwalczanie zdrowych instynktów życiowych
tycia dziecka, tak jak i przyuczanie do innych rzeczy, powinno się dokonywać w czysto mechaniczny sposób. Mianowicie wszystko, co dotyczy dziecka, winno przebiegać zgodnie z regułami porządku. Jedzenie i picie, przebieranie, sen i w ogóle małe gospodarstwo dziecięce musi być uregulowane i nie ulegać najmniejszym zmianom pod naciskiem jego zachcianek i uporu, aby się dziecko nauczyło od samego zarania podporządkowywać nakazom porządku. Porządek, jaki się przy nim utrzymuje, ma niezaprzeczalny wpływ na jego charakter. Jeśli dzieci już od małeńkości są nawykłe do porządku, to potem uważają, że jest on czymś oczywistym, bo nawet nie wiedzą, że został im sztucznie narzucony. Ale jeśli, ulegając dziecku, zmienia się coś w jego otoczeniu, ilekroć mu przyjdzie taka zachcianka, dochodzi ono do przekonania, że porządek nie ma większego znaczenia, skoro można go dowolnie zmieniać; takie przeświadczenie może się przenieść także na lad moralny, co łatwo wywnioskować z tego, co wyżej powiedziane. Kiedy już można z dziećmi rozmawiać, należy im przy każdej okazji przedstawiać porządek jako coś uświęconego i nienaruszalnego. Jeśli chcą czegoś, co narusza ustalony ład, trzeba im powiedzieć: Drogie dzieci, to niemożliwe, to wykracza poza granice porządku, a tak robić nie wolno — albo coś w tym rodzaju.
Drugą istotną sprawą, którą należy się zająć zawczasu, jut w drugim lub trzecim roku życia dziecka, jest nauczenie go ścisłego posłuszeństwa wobec rodziców i opiekunów i ufności, że cokolwiek oni robią, jest dobre. Te dwa przymioty są nie tylko absolutnie niezbędne do skutecznego wychowania, ale mają także poważny wpływ na cały proces wychowawczy. Są konieczne do wychowania, kształtują w dziecku poczucie ładu i umiejętność podporządkowania się zasadom. Dziecko, które przywykło słuchać rodziców, także w przyszłości, jako już dorosły samodzielny człowiek, będzie chętnie przestrzegać prawa i trzymać się reguł rozsądku, bo go przyzwyczajono nie kierować się własną wolą. Owo posłuszeństwo jest dlatego tak ważne, że całe wychowanie jest właściwie niczym innym jak przyuczaniem do posłuszeństwa. Jest sprawą powszechnie znaną, że wybitne osobistości, wyznaczone do rządzenia całymi państwami, mogły się nauczyć sztuki rządzenia, gdyż przedtem nauczyły się posłuszeństwa. Qui mescit obedire, nescit imperart {Kto nie umie być posłuszny, nie umie rządzić), a można to uzasadnić tylko w ten sposób, że posłuszeństwo uczy przestrzegania nakazów prawa, co winno być najważniejszą cechą wlBdcy. Kiedy się jut dzięki usilnej pracy w pierwszym okresie wypleni upór z młodziut-
„Czarna pedagogika* 33
. kich dusz, głównym zadaniem dalszego postępowania winno być przy-uczenie do posłuszeństwa. Ale wpoić dzieciom posłuszeństwo nie jest rzeczą łatwą. Jest rzeczą zupełnie naturalną, że każda ludzka istota chce mieć własną wolę, i jeśli się temu odpowiednio nie zaradzi w pierwszych dwóch latach tycia dziecka, to potem trudno będzie coś tu osiągnąć. Te pierwsze lata mają między innymi tę dobrą stronę, że można 1 wtedy używać siły i przemocy. Dzieci z upływem lat zapominają, czego doznały w tym wczesnym okresie. Jeśli się odbierze dzieciom wolę, to potem nawet nie pamiętają, że ją kiedykolwiek miały, i dlatego surowe środki, jakie należy w tym celu zastosować, nie mają żadnych złych następstw.
Należy tedy już od samych początków, skoro tylko dzieci mogą cokolwiek zrozumieć, ukazywać zarówno słowami, jak czynami, że mają się podporządkować woli rodziców. Posłuszeństwo zaś polega na tym, że dzieci, po pierwsze, chętnie spełniają to, co im nakazano; po drugie, chętnie rezygnują z tego, co im zakazano, i po trzecie, rade są z zarządzeń, jakie się im wydaje (J. Sulzer, Versuch uon der Erzie-hung und Unterweisung der Kinder, 1748, cyt. w: Katharina Rutsch-ky, Schwarze Pddagogik, s. 173 i n.)
L To wręcz zdumiewające, jak wiele psychologicznej wiedzy posiadał już ten wychowawca sprzed przeszło dwustu lat. To istotnie prawda, że dzieci z biegiem lat zapominają o wszystkim, czego zaznały we wczesnym dzieciństwie. „Potem nawet nie pamiętają, że kiedykolwiek miały wolę" — to niewątpliwe. Ale dalszy ciąg tego zdania niestety mija się z prawdą, a mianowicie, że surowe środki, jakie należało zastosować, nie mają żadnych złych skutków.
Jest wręcz przeciwnie: sędziowie, politycy, psychiatrzy, lekarze i strażnicy więzienni mają do czynienia, przeważnie nic o tym nie wiedząc, właśnie z owymi złymi skutkami rozciągającymi się na całe życie. Trzeba nieraz wielu lat badań psychoanalitycznych, nim uda się dotrzeć do przyczyn owych skutków, ale jeśli to się powiedzie, rzeczywiście znikają chorobliwe objawy.
Ludzie nie obeznani w tych zagadnieniach wciąż podnoszą zarzut, że są przecież ludzie, którzy mieli ciężkie dzieciństwo, a nie popadają w nerwice, podczas kiedy inni, wychowani w tak zwa-
, *