głuchego pomruku najłatwiej jest wprawić umysł w stan oszołomienia.
Ich stylem rządziła gorączkowość. Gorączkowy był książę, za wszelką cenę pragnący odkryć budzące grozę oblicze księżniczki, gorączkowe były dzieci wydzierające przyrodzie środki przetiwania, gorączkowe było chaotyczne szybowanie bohatera, gorączkowo trawiły żaby, w których brzuchach siedziałam. Ta właśnie gorączkowość moich wewnętrznych opowieści wprawiała mnie w trans.
Kiedy w wyniku ukradkowych poszukiwań znajdowałam nareszcie słodycze, snickersy czy żelkowe myszki, zaszywałam się w kącie i zapamiętale przeżuwałam zdobyte lupy; w moim umyśle bez reszty owładniętym doraźnością rozkoszy następowały krótkie zwarcia, tak wysoki poziom natężenia osiągała moja ekstaza, nielicząca się z normami elektrycznego licznika, ja zaś pogrążałam się w upojeniu, by tym wyżej wyrzucił mnie w górę jej końcowy gejzer.
Gdyby nie to, że mój ojciec byi zawsze najbardziej zajętym człowiekiem na świecie, myślę, że najczęściej widywałabym go, jak z napiętą miną wchodzi do kuchni i myszkuje w poszukiwaniu jakiegoś smakołyka - surowo zabronionego, jako że w przypadku tak niepoprawnego bulimika jak on podjadanie między posiłkami uważano za niewskazane. W tych rzadkich wypadkach, kiedy miałam okazję przyłapać go na folgowaniu swojej słabości, wymykał się, unosząc garść przypadkowego pożywienia - chleba, orzeszków ziemnych, czegokolwiek - zawartość zawstydzonej dłoni.
Ojciec to męczennik jedzenia. Jest on jednostką, w której głód najpierw został przemocą zaszczepiony z zewnątrz, a potem nieustannie powściągany. Delikatne, wrażliwe i słabowite dziecko zmuszane było do jedzenia tak wielkim szantażem emocjonalnym, że w końcu opowiedziało się po stronie swoich oprawczyń (zwłaszcza babki ze strony matki), rozpychając swój żołądek do rozmiarów wszechświata.
Mój biedny ojciec jest człowiekiem, któremu zrobiono paskudny kawał: najpierw wdrażano mu obsesję jedzenia, a kiedy jej uległ, zmuszono go do poszczenia do końca życia. Zgotowano mu absurdalny los; jego udziałem stała się sprzeczność.
23