2)0 Jolanta Dudek
miotów niewygodnych i odrzuconych, pogardzanych, zdradzonych, tzw. trudnych i pozornie nieużytecznych — jakże bliskich młodemu Tuwimowi i Pawlikowskiej, a po nich Czechowiczowi, Gałczyńskiemu, Herbertowi, Różewiczowi, Białoszewskiemu, ks. Janowi Twardowskiemu i tylu innym.
Kwestia oceny i sklasyfikowania twórczości K. Wierzyńskiego nasuwa analogię z problemem zaszeregowania oryginalnego malarstwa Józefa Czapskiego, które nie poddaje się jednoznacznym ujęciom, mimo niegdysiejszej przynależności tego malarza do kolorystów polskich, tj. pozostających pod urokiem Pankiewicza i Bonnarda twórców z kręgu tzw. Komitetu Paryskiego. Malarstwo Czapskiego zespala bowiem według krytyków obie charakterystyczne dla wieku XX artystyczne tendencje: koloryzm i uproszczenie formalne bliskie m. in. geometry/.ująccmu abstrakcjonizmowi. Nadto służy ono światu ludzi zwykłych i przedmiotów codziennych.
Jeśli więc spojrzeć na niegdysiejszych poetów Skamandra (i Awangardy) z perspektywy końca wieku XX oraz podwójnego rodzimego i euro-ame-rykańskiego kontekstu literacko-artystycznego i zmierzyć ich osiągnięcia zaproponowaną przez Yeatsa, Eliota i Pounda miarą „wrażliwości zintegrowanej" i „zintegrowanej wizji świata”, którą pragnęli wyrazić (dążąc do oddania w języku jedności doznań zmysłowych, emocjonalnych i refleksji) to okazałoby się, że niegdysiejsi adwersarze — posługując się różnymi odmianami wiersza wolnego (melopea) i obrazowości (fanopea) oraz różnymi sposobami zwielokrotniania znaczeń (togopea) — dążyli do oddania w języku poezji konkretnego doświadczenia, tj. owej jedności doznań zmysłowych i emocjonalnych przenikniętych refleksją intelektualną, o którą upomina! się m. in. T. S. Eliot. Różnili się natomiast między sobą przede wszystkim poczuciem humoru nierzadko zmierzającego ku biegunowi pure-non-sense'u (Wierzyński, Tuwim, Gałczyński), skalą lirycznych i tematycznych możliwości oraz uznaniem także i ludycznej (tj. zabawowo-rozrywkowej) funkcji sztuki, a także sympatią dla codziennego, niekoniecznie „nowoczesnego" naturalnego środowiska człowieka, które poeci Skamandra nasycali cudownością, niesamowitością, grozą, tajemniczością, świętością, humorem i niezwykłością.
Z tej perspektywy poznawczej wątpliwości budzi wyrażona przed kilkunastu laty przez znanego krytyka opinia o „bezpotomności” Skamandra. Z nakreślonego tutaj punktu widzenia rzecz przedstawia się bowiem zgoła inaczej. Bezpośredni rodowód głównego i bogato zróżnicowanego wewnętrznie prądu XX-wiecznej poezji polskiej znaczony nazwiskami Wierzyńskiego, Tuwima, Pawlikowskiej, Lechonia, Przybosia, Peipera, Czechowi-
cza, Miłosza, Gajcego, Baczyńskiego, Herberta. Różewicza, Grochowiska. Białoszewskiego, ks. Twardowskiego oraz S. Barańczaka (także jako tłumacza poetów angielskich i O. Mandclsztama) jest dwoisty: skamandryc-ko-awangardowy, a nadto rodzimy i powszechny, nowoczesny i pasmowo-czesny. Ów zalążek poslawangardowości (tj. post-nowoczesności) obecny jest niemal od początku w twórczości Wierzyńskiego i Tuwima i wiąże się zarówno z inspiracją romantyczno-młodopolską jak i luturystyc/.no- «la daistyczną oraz ekspresjonistyczną i surrealistyczną, zasadniczo obcą Awangardzie Krakowskiej. Cecha ta ujawniła się najwcześniej w twórczości poetyckiej Tuwima, Wierzyńskiego i Pawlikowskiej, a potem Gałczyńskiego, Gajcego, Herberta i Białoszewskiego i ponownie daje znać o sobie w twórczości niektórych najmłodszych enfanls terribles.