Ul: Struktura 72
tekturze gotyckiej i filozofii schelastycznej; wreszcie szkic o podstawowymi cechach angielskiej kultury artystycznej. Te dwie ostatnie prace dojrzewały przez długie lata, a studium o gotyku było przez badacza odczuwane jako jedna z jego najbardziej osobistych wypowiedzi *•. W wymienionych studiach przedmiotem interpretacji nie są obrazy, lecz idealne struktury ukształtowane przez umysł badacza, uogólnienia takie, jak gotycka architektura katedralna i jej estetyczny i techniczny system, jak sztuka angielska w ogóle, a więc struktury, w których poszukuje się „systemu relacyjnego" bądź „sposobu rozwiązywania problemów”.
Można chyba przeto stwierdzić, że choć historia sztuki z uwagi na odrębność badanych przez siebie przedmiotów nie mogła stosować technik badawczych równie precyzyjnych jak te, które rozwinęło językoznawstwo, kształtowała ona jednak metody i punkty widzenia, które wprawdzie rzadko tak nazywane, przypominają istotnie te kierunki badań i sposoby myślenia, które w wielu dyscyplinach humanistycznych określa się jako struktura listyczne. Przyznał to zresztą sam Claude Lśvi-Strauss mówiąc: ..A zatem wprowadzenie metod strukturalistycznych do tradycji krytycznej, wywodzącej się głównie z hi story zmu, nie tylko nie stawia żadnego problemu, ale wręcz przeciwnie, jedynie istnienie takiej tradycji historycznej może stworzyć podstawy działań strukturalnych. Aby się o tym przekonać, wystarczy w dziedzinie krytyki sztuki odwołać się do dzieła tak całkowicie i absolutnie strukturalistycznego jak dzieło Erwina Panof-Bky'ego. Albowiem jeśli ten autor jest wielkim struktur alistą, to przede wszystkim dlatego, te jest wielkim historykiem i że historia stanowi dla niego zarazem źródło niezastąpionych informacji i pole kombinatoryczne, gdzie duszność interpretacji można poddać próbie na tysiąc różnych sposobów. A więc to historia wraz z socjologią i semiologią powinna przerwać ów krąg ponadczasowej konfrontacji, ów pseudodialog między krytykiem i dziełem, gdzie nigdy nie wiadomo, czy krytyk jest biernym obserwatorem, czy nieświadomym reżyserem sztuki, którą odgrywa przed samym sobą i której widzowie nigdy nie są pewni, czy tekst jaki do nich dociera, jest wypowiadany przez osoby z krwi i kości, czy też podkładany przez zręcznego brzuchomówcę
wymyślonym przez niego kukłom. Z faktu, że analizy strukturalne często umieszczają się na poziomie synchronii, nie wynika, że odwracają się od historii”M. A Pierre Bourdieu, strukturali-styczny socjolog, w posłowi u do francuskiego przekładu Architektury gotyckiej i scholastyki, uznał wręcz tę rozprawę Panof-sky'ego za zastosowanie metody strukturalnej **.
Pragnienie znalezienia jednej zasady w różnych dziedzinach kultury wywodzi się z filozofii Hegla. Jej rozgałęzienia i wpływy były przedmiotem analizy Ernsta Gombncha w jego świetnym niedawno wydanym po polsku wykładzie W poszukiwaniu historii kultury52. Gombrich dostrzega refleksy heglowskiej metody myślenia nawet u Burckhardta i Wólfflina. Obserwacje faktów wciskane są w koleiny myśli apriorycznej, która porządkuje obraz procesu historycznego. System Hegla jest zsekulary-zowanym systemem religijnym, w którym wyczuwa się jeszcze zdeterminowane, konieczne przebiegi boskiego ducha. Egzege-tyezna metoda Hegla połączona z jego filozofią historii „zakłada jedność wszystkich zjawisk cywilizacji”; „polega ona na analizowaniu różnych elementów kultury, np. greckiej architektury i filozofii, przy czym stawia się pytanie, w jaki sposób można by wykazać, że są one wyrazem tego samego ducha. Interpretacja taka” — wywodzi Gombrich "3 — „od czasu, gdy Hegel przekazał późniejszym historykom zadanie odnalezienia w każdym szczególe ogólnej zasady stanowiącej podstawę jego egzystencji, kończy się zawsze triumfalnym euklidesowym quod erat demon-strcmdum".
Kie chciałbym przesadzać, trudno mi jednak pozbyć się wrażenia, że widoczne zarówno u historyków sztuki, jak u myślicieli strukturalistycznych tendencje w podejściu do filozofii kultury, w pewnym stopniu ciągle zachowują punkty widzenia i dążenia heglowskie. Wólfflin — badacz form — był natomiast raczej sceptyczny. „Jakiż rodzaj związku" — pisał — „może istnieć \ między stylem gotyckim, feudalizmem i scholastyką? Jakiż most I może łączyć barok z ideologią Jezuitów?’' — pytał w 1888 roku Pytania te dręczą nas ciągle.
Godząc się na obraz kultury tako całości, jakie w istocie wyjaśnić istnienie ścisłych powiązań pomiędzy różnymi jej poziomami lub dziedzinami? Jakaż jest natura tych związków po-