56
I. Romantyczny„sposób odczuwaj
I"
tologiczny nie przemawia mu zupełnie do przekonania. MusjJ dojść do romantycznego zerwania z Mitologią, która „zaluj niając wszechświat wytworzonymi widmami, odbierała dzid stworzenia jego powagą, wielkość i samotność. Trzeba M aby Chrześcijaństwo wygnało ów tłum faunów, satyrów i ńM przywracając grotom ich ciszę, a lasom rozmarzenie. Przy J szej religii pustynie stały się bardziej smutne, tajemne i wzm słe, sklepienia naszych lasów uniosły się, rzeki rozerwały sj ciasne urny i dały wodom spływać ze szczytów gór w otchlj nie. Prawdziwy Bóg wkraczając w swoje dzieło nadał natus własny swój bezmiar” (307).
Trudno nie zauważyć, że w istocie w tym przeciwstawień ukrywało się potępienie sztuczności i pochwała autentyczno* Ta pierwsza zamykała każde odczucie natury w fikcji i skn czoności, ta druga otwierała perspektywę na tajemnicę i raj skoóczoność. Goethe walczył o „żywą całość”, Chateaubrii dowi idzie o odzyskanie uczucia chrześcijańskiego woli kosmosu, o bezpośredni dostęp do natury. Dlatego powstij przeciw — będącej symbolem taniej sztuczności — „operow, machinie”, którą starożytni widzieli wszędzie w naturze, orf domaga się autentycznego przeżycia nieskończoności, rodrj cego się w zetknięciu duszy z wszechświatem.
Na tym tle zrozumiały staje się akt solidarności Chatę* brianda z ludem: „Nadaremnie stawiać się będzie świątyi greckie, bardzo wytworne, bardzo jasne, by zgromadzić za i lud Świętego Ludwika i kazać mu wielbić metafizycznego K ga; zawsze żałować będzie owych Nótre-Dame w Reims c w Paryżu, tych omszałych bazylik, przepełnionych pokolenia zmarłych i duchami ojców...” (308).
W prawie każdym romantyku odezwie się zawsze kult da! ności, tradycji, umarłych, uwielbienie „mroku dziejów", ktn powinien swą cudownością górować nad zbyt wyraźnymi ko turami myśli i architektury racjonalistycznej. Kościół gotyj zachowywał cechę, na której Chateaubriandowi najbardz* zależało: tajemniczość. Była to tajemniczość bijąca zarówno; jego dawności, od jego mroku, od obecnego w nim odcz^ boskości, jak i od jego piękna. „Porządek gotycki mimo swjj barbarzyńskich proporcji posiada jednak sobie tylko właścii piękno” (309).
I tu właśnie ukrywa się sedno wywodu Chateaubriarfj Łasy Galii kolejno weszły do świątyń naszych przodków [309) *— tak snuje on swą opowieść o mistycznym, rodzimi
Estetyka średniowiecznej Północy 57
początku gotyku. Chateaubriand zna hipotezę o pochodzeniu stylu gotyckiego od Arabów. Ale jak podaje otwarcie w przypisie: „Wolimy dopatrywać się jego źródeł w przyrodzie" (309) — oczywiście ze względu na konieczność galijskiej naturalizacji gotyku. Że architektura zrodziła się w lasach, to jest dla Chateaubrianda pewne. Tyle tylko, że lasy te były różne „w zależności od klimatu"; inne — Greków, inne — Galów. Mamy zatem znów historyzm zastosowany do natury. Grecy wzorowali się na palmie, Galowie — na dębie.
,.Nasze dęby zachowały swoje święte pochodzenie” (303). Boskie drzewo pojawia się i tutaj, ale jest to wyraźnie dąb druidów. Leśne pochodzenie gotyku zyskuje u Chateaubrianda wspaniale poetycką wykładnię: „Owe sklepienia wycinane w liście, wę-gary wsparte o mury i zakończone raptownie jak złamane pnie, chłód sklepień, mrok sanktuariów, ciemność skrzydeł, tajemne przejścia, obniżone drzwi — wszystko w kościele gotyckim nawiązuje do leśnych- labiryntów. We wszystkim czuje się tam nabożny lęk. Tajemnicę Boskości" (309).
Trzeba było mieć nie lada wyobraźnię, żeby lasy połączyć z labiryntami i wcielić w gotycką świątynię. Chrześcijański architekt — dowodzi dalej Chateaubriand — nie tylko zbudował las, ale i naśladował jego dźwięki: „za pomocą organów i zawieszonego spiżu przydał świątyni gotyckiej odgłosy wiatrów i gromów huczących w głębiach leśnych" (310). Wprawdzie Chateaubriand miał kilku poprzedników, lecz żaden z nich nie osiągnął tak nasilonej wizyjności w rekonstrukcji lasu-katedry. Oni raczej starali się racjonalnie wyjaśnić cechy gotyku M, on zaś zmysłem nieskończoności poddawał się dreszczowi, jaki budziła w nim katedra gotycka. I znów gotyk stawał się stylem narodowym — tym razem galijskim, lecz również barbarzyńskim i północnym.
KWIAT I KRYSZTAŁ
We wspaniałym opisie katedry w Kolonii u F. Schlegla43 gotyk uzyskuje pełną suwerenność. Przeciwstawienie antyku i goty-
41 J. BaltruSaitis (s. 75—76) omawia poglądy Le Blanca z 1733, który wprawdzie ganił styl gotycki jako niezręczny i fałszywy, ale jednocześnie tłumaczył rozmaite jego objawy przez odwołanie do galijskiego kultu natury. Np. Galowie uwielbiali ciemność lasów, więc „aby zachować ten czcigodny cień uciekali się do malowanego szkła, które zatrzymuje światło podobnie jak gałęzie i liście czyniące ciemność w lesie”.
41 F. Schlegel, Listy z podróży po Niderlandach, Nadrenii, Szwaj-