dopiero w pieluchach”1. Sama idea buntu antycywilłzacyjnego dotarła do Polski jeszcze w epoce przedindustrialnej. Ta wyjątkowa sytuacja mówi nie tylko o wyprzedzaniu idei przez rzeczywistość, ale także o uprzedniości przyswojenia środków retorycznych wobec poznania samego przedmiotu.
W kształtowaniu się dyskursu antycywilizacyjnego ważną rolę odegrały formy publicystyczno-reportażowe służące opisaniu spotkania z owym groźnym nieznajomym, jakim była cywilizacja przemysłowa. Już w okresie wzlotów polskiego pozytywizmu, galicyjski „Czas” publikował korespondencje zatytułowane Z wagonu, w których obraz Europy Zachodniej przesycony był katastrofizmem:
Nigdzie i nigdy jeszcze zwykła i powszechna cześć cielca złotego nie ogarnęła tak całego społeczeństwa od góry aż do najniższych warstw, nie wyrugowała tak systematycznie wszelkich innych uczuć lub dążeń jak obecnie w Wiedniu (...). Zdając przed sześciu laty w waszym dzienniku sprawę z wystawy paryskiej, podobna myśl złowroga nam się nasunęła (...) na widok tej wieży Babel stawianej wśród pomieszania wszech-języków, ale nie wznoszącej się jak owa biblijna ku niebu (...), ale zanurzającej się coraz głębiej w ziemię, aby niebu przeciwstawić potęgę ziemską (...). Pytaliśmy się wówczas, gdzie dalej zajść może postęp materialny? I nasunęła nam się odpowiedź, że nadchodzi kolej na siłę niszczącą2.
W powszechnej świadomości spustoszenie, jakiego dokonała rewolucja przemysłowa w Europie Zachodniej, miało swój pierwowzór w przemianach zachodzących na kontynencie amerykańskim3. Liczne relacje z podróży po Stanach Zjednoczonych mia-
ty tym większą siłę perswazji, że wraz z rosnącym dystansem przestrzennym powiększał się stopień mityzacji fenomenu. Jeden z najostrzejszych ataków wymierzonych w kulturę przemysłową - szkice Ludwika Krzywickiego publikowane jeszcze w latach dziewięćdziesiątych, a zebrane w książce z 1909 roku pt. W otchłani, wiele zawdzięczają podróży autora do Ameryki w 1893 roku. Krzywicki surowo krytykował panoszącą się tam brzydotę:
Zwiedzając Stany Zjednoczone i przyglądając się ich kulturze, która tworzyła się niemal wyłącznic pod działaniem potęg właściwych naszej epoce, uświadamiałem sobie tę wielką prawdę, że industriaiizm a piękno nic są rzeczami współrzędnymi i być nawet nic mogą4.
Między relacją korespondenta „Czasu” a książką Krzywickiego upłynęło dwadzieścia lat, w czasie których realia społeczno-ekonomiczne w świecie szybko się zmieniały. W Polsce przemiany te nie nabrały tak ostrego tempa, aby upragniony bohater negatywny — przemysł pojawił się w całej okazałości na horyzoncie. Fabryki Warszawy, zagłębie węglowe Śląska czy naftowe w Galicji wschodniej — to ciągle ubodzy krewni zachodnich metropolii przemysłowych. A jednak Reymont znalazł znakomity materiał na wymarzonego bohatera, miasto, które szybko zyskało miano „polskiego Manchesteru”. Łódź była istotnie czymś wyjątkowym w polskim pejzażu. Już w połowie XIX wieku stała się drugą co do wielkości po Warszawie aglomeracją miejską w Królestwie Polskim. W wyniku protekcyjnej polityki władz w szybkim tempie zaczęli napływać do Łodzi liczni fachowcy rękodzieła włókienniczego z Wielkopolski, Saksonii, Czech i Moraw. Mając 400 mieszkańców na początku XIX wieku, w latach pięćdziesiątych Łódź liczyła ich już 20 tysięcy. Oskar Flatt w swoim Opisie miasta Lodzi z 1853 roku, pierwszym polskim dokumencie przedstawiającym specyfikę przemysłowego miasta, zanotował:
127
E. Orzeszkowa, Listy o literaturze, „Niwa” 1873, t. IV, s. 233. Miastu jako tematowi literackiemu i problemowi kulturowemu poświęcone są m.in. dwa zbiory prac: Miasto - Kultura - Literatura. Wiek XIX, red. J. Data, Gdańsk-1993; Miasto i kultura polska doby przemysłowe/, red. I I. Imbs, Wrocław 1988.
We fragmentach tego rozdziału korzystałam z ustaleń poczynionych we wstępie do Ziemi obiecanej, BN I 286, Wrocław 1996. .
Z wagonu, „Czas" 1872, nr 160. Cyt. za: J. Jedlicki, Jakiej cywilizacji Polacy potrzebują. Studia z dziejów idei i wyobraźni XIX wieku. Warszawa 1988, s. 283.
Chociaż w stosunku do cywilizacji amerykańskiej ukształtowała się w polskiej tradycji postawa ambiwalentna, czego przykładem twórczość Norwida, a także jej sprzeczne Interpretacje (por. W. Weintraub, Czy Ameryka była dla Norwida infemem?, „Kultura" 1963, nr IV).
L. Krzywicki, W otchłani, Warszawa 1909, s. Z3S. Krzywicki z czasem przeszedł od krytycznego do konstruktywnego stosunku do urbanizacji, nic pozbawionego jednak cech utopii (w 1919 roku zmierzał do realizacji projektu Ogrodu-Mlasta w Warszawie, por. Zadania miasta ze stanowiska zsymagań prxjsxioic1. Warszawa 1919).