176 Rozdział IV
Czy ciemny Jas nie przypomina jakiegoś „vernichtungslagru” lub obozu jeńców, gdzie ska-j zańcy, puchnąc z głodu, obgryzają korę z drzew aż do nieuchronnej śmierci z wycieńczenia? Czy rozpalanie przez Małgosię ognia w piecu nie jest kopaniem własnego grobu? Małgosia*,i zwabiwszy czarownicę do pieca krematoryjnego, przysłuchuje się jej krzykom z taką samą I przyjemnością, z jaką dalecy potomkowie słuchali po obozach koncentracyjnych i blokach śmierci wrzasków ludzi palonych za życia i przez okienko komory gazowej podglądali mękę duszących się, zwabionych do komory-„łaźni” równie sprytnym podstępem, jak podstęp Mai>l gosi. Łup Jasia i Małgosi to owa przysłowiowa „Beute”, która w przebiegu dziejów wciągnęła 1 w swą chłonną orbitę wszystko: domy, ziemię, bogactwo, buciki pomordowanych ofiar, iejn futra, złote korony zębów, a nawet proch ich spalonych ciał.
W tym demagogicznym wywodzie, jak łatwo dostrzec, miesza się role 1 ofiary i oprawcy. Liczy się tylko moment okrucieństwa, niezależnie od mo-1 tywacji, jaka się za nim kryje. Ponadto autorka uznała baśnie braci Grimm za 1 emanację zbrodniczego ducha niemieckiego, który maskuje swą prawdziwy 1 naturę w idyllicznych obrazkach baśniowej Naturfreu.de, gdzie „ptaszki 1 ćwierkają, wielkanocne zajączki skaczą, grzeczne pszczółki pomagają króle-1 wieżowi wyszukać właściwą królewnę, kaczuszki wyławiają zaczarowane ■ pierścienie, żabki przemieniają się w urodziwych królewiczów - cała »gadźir 1 na« przemawia ludzkim głosem — chciałoby się zawołać: jaki piękny jest I świat”38. Ale czy w tej ironicznej uwadze nie kryje się pełen goryczy wyrzut przeciwko błękitnemu niebu i radosnym ptakom stanowiącym bezduszny! baldachim nad miejscami kaźni? Ten ton przeniknie niebawem do naszej po! wojennej poezji i prozy.
W tym samym duchu wypowiada się na łamach „Kuriera Porannego* I Irena Tomska, tytułując swój tekst niezwykle znamiennie: Hitler i Grimm. 8 Wskazuje przy tym na rolę, jaką w kształtowaniu podświadomości większo-! ści Niemców odegrała również niemiecka mitologia, gloryfikująca fizyczną* przemoc, co objawia się jej zdaniem m.in. poprzez „rozpowszechniony I w Niemczech zwyczaj bicia dzieci po twarzy”. Odradza więc lekturę tych! baśni nie tylko dzieciom, ale i dorosłym Polakom. Ich zgubny i nie w pełni fl uświadamiany wpływ polega bowiem także na tym, iż: „Samo zło traci kon- * tury i ostrość, zmieniając się raczej w niemoralność”39.
Dyskusji na ten temat, zainicjowanej tak nieoczekiwanie, usiłowano nadać* bardziej poważny wymiar. W roku następnym redakcja „Życia Szkoły” wystą-! piła z rozprawką Wiesława Osterloffa Jaś i Małgosia. (Próba analizy), którą! miała zapoczątkować serię wypowiedzi krytycznych. Osterloff podtrzymywał1® tok dowodzenia poprzedników, dodając tezę, że i obraz rodziny w tej bajce® nie należy do budujących, albowiem rodzice z premedytacją pozostawiają swe! pociechy w lesie na pewną zgubę, co stanowi, jak się wyraża, „szkołę egoi* 9 zmu, oschłości serca i amoralności społecznej”. Czas więc, postuluje, dac! dzieciom lekturę, która uczyłaby „wiary i szacunku bliźniego” - w imię praw!
*• .Przekrój* 1945, nr 9.
M .Kurier Poranny” 1945, nr 38, s. 3.
iawego neohumanizmu40. W swym drugim, o wiele obszerniejszym artykule Kryminalistyka i bajki Grimma, wydrukowanym na lamach „Odrodzenia", rozwija Osterloff cały wachlarz zarzutów wyrażonych w następujących sformułowaniach: „Klimat większości bajek jest bezduszny”, „motywem przewodnim jest niezmiennie zemsta”, „macocha jest kapłanką zemsty”, śmierć bajkowych ofiar to „mord z premedytacją”, przy czym często nosi znamiona „sadystycznego lubowania się w wynajdywaniu udręk fizycznych i absurdalnych zleceń”. Do tego dochodzą jeszcze: „brak wrażliwości na cierpienie bliźniego0, „wymuszanie zeznań biciem”, a nawet „zagadnienie kazirodztwa", jakiego dostarcza bajka Allereirauch (Wieloskórka). Akcenty aspołeczne to fakt, że „złym duchem światka rodzinnego bywa zawsze macocha”, że ,ojciec zawsze ulega kobiecie”, a „dzieci spiskują przeciw rodzicom”. Z ko-| lei błędy pedagogiczne tkwią w propagowaniu „etyki filisterskiej", co wyraża: „kult złota, chciwość i żądza majątku, słowem - ordynarny materializm”. Na tym amoralnym tle pojawiają się niekiedy „dziwaczne pomieszanie współczucia z brakiem serca” tudzież „osobliwa miłość do zwierząt”. Artykuł zamyka konkluzja, iż:
Lektura takich utworów nie działa budująco i nie kształtuje w świadomości dziecka wartości społecznych. Nie ukazuje obrazu życia zbiorowego opartego na zasadach ładu prawnego I i etycznego. Nie dąży do ideałów duchowych i nie budzi tęsknoty za prawdziwą szlachetnością serca i umysłu, tęsknoty stanowiącej warunek indywidualnego kształcenia się i społecznego doskonalenia. Jest to więc lektura szkodliwa, a co najmniej niepotrzebna41.
Poglądy Osterloffa spotkały się z natychmiastową repliką ze strony Krystyny Kuliczkowskiej, która na łamach tegoż „Życia Szkoły” (1946, nr 11), wystąpiła 2 wyważonym artykułem W obronie „Kopciuszka” i „Królewny Śnieżki“ argumentując, że nie wszystkie wątki opracowane przez braci Grimm mają owe negatywne cechy, które występują nie tylko w ich zbiorze, gdyż motywy okrucieństwa znajdujemy w baśniach Tysiąca i jednej nocy (np. wAliba-l>ie i czterdziestu rozbójnikach), a postać złej macochy także we francuskiej j wersji Kopciuszka. Aspołeczna postawa bohaterów, ich podział na dobre i „czarne* charaktery są produktem ludowej fantazji i stanowią dla dziecka „sugestię hierarchii wartości”. Nawet śmierć okrutnej macochy w rozżarzonych trzewiczkach można przedstawić w taki sposób, by nie stanowiła wyrazu zemsty, lecz wynikała ze społecznego poczucia sprawiedliwości. W sytuacji, gdy, jak pisze & Wortman: „W roku 1945 alianci okupujący strefę niemiecką zabronili wydawania baśni Grimmów jako zbyt bliskich duchowi hitleryzmu”42, Kuczkowska miała odwagę zaprezentować bardziej trzeźwe stanowisko.
w „Życie Szkoły” 1946, nr 10.
41 Betiiamintk czy podrzutek. Głosy o literaturze dla dzieci i młodzieży. Wybór tekstów H. Bielawska, Warszawa 1982, s. 8-16.
4ł S. Wortman, Baiń w literaturze i życiu dziecka. Co i jak opowiadać, Warszawa 1958,