110 ŁUłCI raUNDIUO
110 ŁUłCI raUNDIUO
jedyy
złudzeniem, które macie stworzyć, dla nas jest naszą rzeczywistością.
Milczy priti chwilą, potem podchodź! do Dyrektora i dodaje
Zresztą, nie tylko dla nas, uważa pan? Niech pan się nad tym zastanowi.
Potny mu w oczy
Czy potrafi mi pan powiedzieć, kim pan jest?
f wyciągniętym palcem wskazuje na Dyrektora DYREKTOR
zmieszany, M półuśmiechem Jak to: kim Jestem? Jestem sobąl
OJCIEC
A gdybym panu powiedział, te to nieprawda, bo pan jest mną?
DYREKTOR
Odpowiedziałbym, te pan jest wariat!
Aktorzy śmieją stę OJCIEC
Bardzo słusznie, że się państwo śmiejecie: bo tu się gra dla zabawy!
Do Dyrektora
Otói pan moie mi zarzucić, że tylko dla zabawy ten pan.
Wskazuje na Pierwszego Aktora który jest „sobą”, ma być „mną”, mną, który na odwrót jestem „tym”! Widzi pan, że schwytałem pana w pułapkę?
Aktorzy znowu się śmieją
DYREKTOR
rozzłoszczony
Przecież mówiło się już o tym przed chwilą! Znowu pan zaczyna?
PoUtąe no Pictwuą Aktorkę, fok gdyby chciał ropobtoc /#/ profitom
w sztukę! W sztuką która pan zazwyczaj uprawia ze swoimi aktorami* i znowu pytam pana powolnie: kim pan jest?
DYREKTOR
twrccoląc tlą do Aktorów, ntorlychonlo zdziwiony, a rotorom podrażniony
No wiecie, to jut doprawdy bezczelność! Ktoś etę podaje u postać fikcyjną i pyta mnie, kim jestem I
OJCIEC
s godnością, oto bot pychy
Postać fikcyjna mole zawsze zapytać człowieka, kim jest. Ponieważ postać taka ma naprawdę własne swoja Zycie określone swoistymi cechami, na podstawie których za* wsze jest „kimś". Gdy tymczasem człowiek — nie mówią teraz o panu — człowiek tak w ogóle, mole być „nikim**, DYREKTOR
No taki Ale pan pyta o to mnie, który jestem dyrektorem! Kierownikiem trupy aktorskiejl Rozumie pan?
OJCIEC
•tłumionym głosem, z pełną elodycty pokorą Tylko dlatego, żeby się dowiedzieć, czy pan naprawdę widzi siebie takim, jakim pan jest obecnie... tok jak na przykład widzi pan siebie teraz z perspektywy czasu takim, jakim pan był niegdyś* ze wszystkimi złudzeniami, ze światem przeżyć wewnętrznych, z tym, co pana otaczało, i tak, jak się to panu wówczas przedstawiało —
I było, było dla pana rzeczywistościąI Otóż. wracając my-