186
wym okiem pełny obraz jego boskiej egzystencji, będącej przedmiotem wiary. Nie „wszyscy” go widzieli, kiedy on zmartwychwstały rozmawiał z Magdaleną: miłość Magdaleny widziała go najpierw. Niektórzy nie widzą go wcale, bo „Bóg zakrył ich oczy Tylko kochający mają oczy otwarte - w tej mierze, jak kochają. I jak osoba Chrystusa - a nie „idea”, do której przymierzałaby się dopiero ta osoba -/jest pierwszym religijnym przedmiotem miłości, tak też jest punkiem wyjścia uczucia miłości ontycznie real
na osoba:
orma egzystencji osoby nie rozpływa się w fali miłości - jak u Hindusów i Greków. Nie jest tu rozpoznawana żadna tzw. metafizyczna nicość osoby w uczuciu miłości. Raczej w miłości Bożej wydobywa się coraz wyraźniej także w człowieku osoba z mętnego zmieszania z niszczącą jej jedność w szeregu czasowych przebiegów zmysłowo-popędową świadomością i z wszelkich zależności przyrodniczych i społecznych, które ją chcą wciągnąć w tok prawidłowości samych rzeczy - i umacnia się
i „uświęca”. Osoba zdobywa siebie, kiedy się w Bogu zatrać
Tej całkiem nowej zasadzie chrześcijańskiej świadomości odpowiada teraz także to, że miłość bliźniego jest bezpośrednio współustańowiona wraz z prawdziwą miłością Boga i że równocześnie wszelkie głębsze poznawcze wnikanie w rzeczy Boskie jest w równym stopniu ufundowane przez Boską i ludzką miłość. Jest to nawet oczywiste, że tam, gdzie miłość należy do istoty Boga i wszelki religijny proces zbawienia ma punkt wyjścia nie w spontanicznej ludzkiej aktywności, lecz w Boskiej miłości, miłość „do Boga” zawsze również musi w sobie zawierać współmiłowanie człowieka, nawet wszystkich s t w orzeń wraz z Bogiem — amare mundum in Deo. „Amor Dei et inyicem in Deo” jest stałą Augustyńską formułą niepodzielnej jedności tych aktów. Miłość Boga, która jak grecka miłość Boga, wyprowadza człowieka w ogóle poza wspólnotę, a nie wprowadza go w coraz głębsze i coraz szersze wspólnotowe odniesienia do swoich braci, może konsekwentnie kończyć się tylko na górze, na której samotny anachoreta wyrzeka się wszelkich ludzkich powiązań. Grecko-hinduska zasada, że poznanie funduje miłość, ma ze swej istoty tę izolującą i osamotniającą siłę; i gdziekolwiek, [gdzie] jak we wschodnim kościele grecko-gnostycki element zdobywa przewagę nad nową chrześcijańską strukturą przeżywania, także życie pustelnicze wzrasta w sposób wewnętrznie konieczny, a życie zakonne, jak jeszcze dziś prawosławno-rosyjskie, coraz bar-