wszysfoe fot wartytaite: autor artykułu
z endre szucsem rozmawia joanna nowostawska-gyalókay
■ joanna nowostawska-gyalókay: Endre, jak
rozpocząłeś swoją przygodę z architekturą?
Restauracja z przyległą winnicą. „Piwnica św. Donata" w Csopak nad Balatonem. Przy budowie budynku wykorzystano starą cegłę rozbiórkową.
endre szucs: Kiedy zaczynałem studia, wcale nie byłem pewien, że kiedyś naprawdę będę projektował demy. Ale z pewnością jeden z wykładów, v/których uczestniczyłem, zbudował we mnie obraz tego, co staram się realizować pr2ez wszystkie lata mojej pracy. Było to na samym początku. Nasz profesor długo wyświetlał nam przezrocza, próbując zdefiniować rolę architektury. Przemierzyliśmy z nim za pośrednictwem rzutnika cały świat. Egipskie piramidy, greckie świątynie, malowniczość weneckich lagun, świat andaluzyjskich, pełnych słońca patio, bajecznie białe domy greckich wysp, dalej już nawet nie chcę wymieniać. Po tych wszystkich cudach rzutnik zatrzymał się na chwilę przy następującym slajdzie: łagodny krajobraz z łąką i rzędem topól, na drugim planie pagórek. Profesor wówczas powiedział: no, to jesteśmy w domu. W tej chwili na sali nastała ceza, a cały nasz rok pomyślał, że to jest nam najbliższe...
jn-g: Jakie kierunki w architekturze miały wtedy
na Ciebie wpływ?
es: Podczas naszych studiów uniwersyteckich wciąż panował, wówczas neco już przebrzmiały, duch Bauhausu. Fascynowały nas domy atria w kształcie kostek domina z uroczo orientaSzującymi, zabawnie zamkniętymi małymi podwórkami. Nie można tu tez pominąć Le Corbusiera czy Mięsa van de Rohe, ale Unitę dHabitaticn i stalowo-szkiane drapacze chmur nigdy nie były moim światem. Na chwilę pochłonęły mnie domy szeregowe, spodobała mi się koncepcja, że każdy z nich ma swój cgród Dopiero