KARL R. POPPER |
V I ?T |
Ten fakt otóż-że obserwacja nie mo blemów - mogę zobrazować, posługująi użyciem, jeśli pozwolicie, was w roli prz< eksperymentem jest prośba, byście obserw że wszyscy będziecie ze mną współprac Obawiam się jednak, że niektórzy z was, silną potrzebę spytania: „Co każesz mi o |
>q wyprzedzać wszystkich prosię prostym eksperymentem z dmiotów eksperymentu. Moim owali - tu i teraz. Mam nadzieję, ować i będziecie obserwować! ^amiast obserwować, będą czul i ^serwować?” |
Jeśli to jest wasza odpowiedź, to mój eksperyment się powiódł. Usiłuję bowiem pokazać, że po to, by obserwować, musimy mieć na uwadze określone pytanie, które moglibyśmy rozstrzygnąć za pomocą
gdy pisał: „Jakie to dziwne, że wacja musi być obserwacją na
obserwacji. Wiedział to Charles Darwin można nie rozumieć, że wszelka obser rzecz jakiegoś poglądu lub przeciw niemu ...
. (Jeszcze bardziej sędziwa dok-percepcji lub od doznań, lub od
Nie mogę, jak już powiedziałem, spodziewać się, że przekonam was o prawdziwości mojej tezy, że obserwacja przychodzi po oczekiwaniu lub hipotezie. Mam jednak nadzieję, że potrafiłem wam pokazać, iż może istnieć pogląd inny niż sędziwa doktryna, że wiedza, a w szczególności wiedza naukowa wychodzi od obserwacji, tryna, że wszelka wiedza zaczyna się od danych zmysłowych, którą oczywiście tfeż odrzucam, stanowi skądinąd źródło nagminnego poglądu, iż zagadnienia percepcji tworzą poważną część filozofii lub, mówiąc dokładniej, epistemologii.)
sobowi zaznajamiania się z pro-
Przyjrzyjmy się teraz nieco bliżej spo blemem.
, od trudności. Może to być pro-eżnie od tego, jaki to problem, ljiożemy oczywiście wiele o nim ynie mgliste pojęcie o tym, na ożemy utworzyć właściwe roz-
Zaczynamy, powiadam, od probierni blem praktyczny lub teoretyczny. Niezaf gdy pierwszy raz się z nim stykamy, nie wiedzieć. W najlepszym razie mamy jejl czym polega nasz problem. Jak zatem m
wiązanie? Oczywiście, nic możemy. Najpierw musimy lepiej zapoznać się z owym problemem. Ale jak?
! i
Moja odpowiedź jest bardzo prosta: tworząc bardzo nieadekwatne rozwiązanie i krytykując to nieadekwatne rozwiązani. Tylko w ten sposób możemy dojść do zrozumienia problemu. Zrozumienie bowiem problemu polega na zrozumieniu, dlaczego nie da się go łatwo rozstrzygnąć, '7 dlaczego nie działająrozwiązania bardziej oczywiste. Mutimy zatem utworzyć te oczywiste rozwiązania i próbować wykryć, dlaczego będą niewystarczające. W ten sposób zaznajamiamy się z problemem. I w ten sposób możemy postępować od rozwiązań złych do nieco lepszych, zawsze pod warunkiem, że mamy możno ’-ć ponownego wysuwania domysłów.
Skrajnie trywialnym przykładem tej metody, gdy usiłujemy rozwiązać problem, zgłaszając próby rozwiązania i eliminując błędy, jest zadanie podziału jakiejś dużej liczby, na przykład 22 376, przez inną -na przykład przez 2784. Nasza zwykła metoda polega na zgadywaniu pierwszej cyfry ilorazu - możemy zgadywać, że jest to „7” - i próbach ustalenia, czy zgadliśmy trafnie. Jeśli zgadliśmy, że to było „7”, z łatwością stwierdzimy, iż byliśmy w błędzie i że musimy zastąpić „7” przez „8”. Istnieje wiele mniej trywialnych problemów matematycznych, które rozwiązujemy, stosując standardową metodę - wychodzimy od jakiegoś domysłu, a następnie poprawiamy popełniony błąd9.
Przykłady te powinny uwidaczniać, że metoda prób i eliminacji błędów jest zupełnie różna od (moim zdaniem, nie istniejącej) „metody indukcji przez powtarzanie”. Często mimo to się je myli.
W prostych problemach matematycznych rozwiązanie zawsze można znaleźć po niewielkiej liczbie prób i błędów lub nawet po jednej próbie. Nie jest tak jednak zawsze z problemami matematycznymi (niektóre z nich są nierozstrzygalne). A z pewmościąnie jest tak z problemami w naukach empirycznych. Zawsze jest jednak tak, że najlepszą jeśli nie jedyną metodą, by dowiedzieć się czegoś o problemie, jest najpierw próba rozstrzygnięcia go przez zgadywanie, a następnie próba dokładnego wytropienia błędów-, któreśmy popełnili10.
1 13
8 — Mit schematu. .