KARL R. POPPER
Uczestnik dyskusji 6\ Tak.
Popper: Otóżjestem najzupełniej pewien, że takie doświadczenie staje się udziałem każdego, kto rzeczywiście ciężko pracuje nad tego rodzaju rzeczami; że z pisanej pracy wyłaniają się nowe problemy, których wcześniej nie dostrzegał. Esej może, kiedy osiągnie już ostateczny kształt, być nawet lepszy, niż ów ktoś zamierzał lub przypuszczał, że będzie, kiedy go planował. Sądzę, że jest to doświadczenie, które przeżywa praktycznie każdy. Doświadczam tego codziennie. Ujmijmy to tak: nie wiem, czy mój wykład stoi na bardzo wysokim poziomie, ale jest on z pewnością lepszy, niż był kilka dni temu, ponieważ pracowałem nad nim i starałem się go ulepszyć. Otóż nie pochodzi to tylko ode mnie. Bierze się to z interakcji między mnąi tym, co robię. Dostrzegam, że to, co robię, nastręcza pewnych trudności, których zapewne można uniknąć, i że można to ulepszyć. To samo dzieje się z kompozytorem. Nie wiem dokładnie, jak się to przedstawia w dzisiejszej muzyce nowoczesnej, ale w muzyce trochę starszej jest dość oczywiste, że kompozytor czerpie bardzo wiele od medium — nie tyle od medium jako takiego, ile raczej od konkretnego tworzonego przezeń dzieła, które podsuwa mu nowe możliwości. Sądzę zatem, że zdarza się to codziennie. Jedna z moich podstawowych tez głosi, iż nie tylko my oddziałujemy na świat 3, ale także świat 3 oddziałuje zwrotnie na nas. Takie jest w istocie —jak mam to powiedzieć? Zaczynam już chyba wygłaszać państwu kazanie — takie jest moje przesłanie, mianowicie że współczesne teorie sztuki, a w istocie teorie pracy w ogólności, w bardzo poważnym stopniu zaniedbująobustronną wymianę, która zachodzi między nami i naszym światem. Zwłaszcza teoria, że sztuka jest autoekspresją— teoria, która jest powszechnie akceptowana. Teoria ta zapomina zupełnie o tym, że j artysta może nieustannie uczyć się od swego dzieła w trakcie procesu I tworzenia.
Uczestnik dyskusji 6: Mógłby pan zatem mówić o „podłączaniu się” do świata 3. A czy jest możliwe, by sam świat 3 przejmował inicjatywę, bez udziału inicjatywy człowieka?
Popper. Nie sądzę. Uważam, że konieczna jest wymiana, która zachodzi w jedną i w drugą stronę. To my musimy w jakiś sposób zrobić pierwszy krok. Nie wiążą się z tym jednak większe trudności, ponieważ zapoczątkowywanie takiej wymiany ma, jak można wykazać, podłoże genetyczne. Istnieje wrodzona zdolność i gotowość uczenia się języka u każdej istoty ludzkiej, co można dostrzec szczególnie wyraźnie w opisach przypadku Helen Keller — słyszeliście państwo o Helen Keller, która była głuchoniema i niewidoma — o tym, jak z początku uczyła się języka. Naprawdę każdy powinien to przeczytać. Widać tam nader wyraźnie, jak wiele pochodziło od niej, jest to bowiem obustronna wymiana. Obok wrodzonej i niewątpliwie genetycznie uwarunkowanej zdolności Helen Keller do interpretowania całkiem nienaturalnych symboli, takich jak określenia wody, była woda, która spływała po jej dłoni, a nauczyciel rysował jej na ręce kolejne litery słowa „woda”. Wytworzony w ten sposób związek natychmiast utorował jej drogę do całego świata języka i myśli. Otóż jest rzeczą zupełnie oczywistą że gdyby nie istniała bardzo silna, wrodzona potrzeba i zdolność interpretowania symboli i pewna wrodzona gotowość do przyswajania sobie języka—to uznałaby tę próbę za niemożliwą. A zatem nabywanie umiejętności językowych jest już w nas obecne, a dzięki językowi każdy uczestniczy w świecie 3 i wnosi do niego pewien wkład — państwo wnosicie go w tej chwili, zadając mi pytania. Każdy człowiek wnosi jakiś wkład do świata 3 i coś z niego bierze. Zwykle bierze ze świata 3 więcej, niż wnosi. Właśnie to staje się udziałem każdego z nas.
Uczestnik dyskusji 5: Sir Karl, czy pozwoli pan, że zadam następujące pytanie: czy świat 3 zawiera w sobie możliwość odkrycia struktur moralnych? Chciałbym sformułować to pytanie w następujący sposób. Zarówno w najdawniejszych pismach hebrajskich, jak i greckich spotykamy się z symetrią między czynieniem dobra swoim przyjaciołom i wyrządzaniem krzywdy swoim wrogom. Albo, jak się to czasami ujmuje: „Kochaj swoich przyjaciół i nienawidź wrogów”. I zarówno w myśli hebrajskiej, jak i w greckiej pojawia się krytyka takiej postawy. Mianowicie, jeśli istotnie nienawidzimy naszych wrogów i staramy sie wyrządzić im krzywdę, sami stajemy się zepsuci. I zarówno w Biblii, jak u Platona można się spotkać ze sprzeciwem, że nie ma tu symetrii — mówi się nawet, że źle jest nienawidzić swoich wrogów czy wyrządzać im krzyw-
65