KARL R. POPPER
Uczestnik dyskusji 1: Nie kwestionuję tego, co nazywa pan „autonomią” przedmiotów świata 3. Pozwolę sobie ująć to w taki sposób: jakie znaczenie przypisuje pan rozróżnieniu między_prawdą konieczną, która wymaga dyskursywnego dowodu, a prawdą przygodną, która wymaga jedynie zwrócenia uwagi na fakt?
Popper. Jeśli nie ma pan nic przeciwko temu, chciałbym zasugerować, żebyśmy nie używali zbyt wielu terminów technicznych w naszej dyskusji, w której mogą brać udział nie tylko studenci filozofii i matematycy, Otóż powiedziałbym, że to, czy pewien sąd jest dowodliwy czy nie, jest problemem, który należy do świata 3. Jeśli sąd jest dowodliwy, to problemem należącym do świata 3 jest to, jakiego rodzaju dowód ów problem dopuszcza. Mogą istnieć rozmaite dowody. Możemy odkrywać dowody, podobieństwa dowodów— i każda z tych rzeczy jestinteresu-jąca z punktu widzenia świata 3 . Świat 3 nie składa się w żadnym razie tylko z koniecznych, dowodliwych sądów. Składa się z wszelkiego rodzaju teorii: teorii fizykalnych, które nie sądowodliwe — z rozmaitych rzeczy.
Oczywiście, w taki czy inny sposób owe rzeczy muszą zostać przez nas zapoczątkowane. Na przykład musimy dać początek geometrii; jednak z chwilągdy zostaje już uruchomiona, tworzy swoje własne problemy. Musimy dać początek fizyce, ale z chwilągdy zostanie uruchomiona, zaczyna tworzyć swoje własne problemy. Podobnie jest we wszystkich naukach. Zasadniczo przedstawia się to podobnie również w sztukach. Ktoś inny może w jakichś okolicznościach zacząć śpiewać albo wykonywać innączynność muzyczną, zanim jeszcze pojawią się problemy muzyczne: na przykład problem, jak zakończyć utwór — problem kadencji, któiy jest zapewne jednym z najprostszych problemów muzycznych. Nie mówię naturalnie, że wszystkie te rzeczy przedstawiają się dokładnie tak samo. Nie powiedziałem, że odkrywamy problemy w dokładnie taki sam sposób. Rzecz jasna, po dostatecznie długim namyśle można znaleźć pewne różnice między nimi. Powiedziałem natomiast, że odkrywamy problem dokładnie tak samo, jak odnajdujemy górę lub rzekę, i chodziło mi o to, że w jakimś sensie odnajdujemy coś, co już tam jest. Odnajdując je, jesteśmy oczywiście twórczy i płodni. Nie neguję tego. Niemniej jednak dokonujemy odkrycia problemu i w pewnym sensie nie możemy powiedzieć, że problemu nie było tam wówczas, gdy nie został przez nas odkryty.
Będę mówił o tym zagadnieniu czasu i świata 3, jeśli czas mi na to pozwoli. Zagadnieniem, którym teraz się zajmujemy, jest autonomia świata 3, a pan mówi, że nie powinniśmy spierać się o to, że świat 3 jest, przynajmniej w bardzo poważnym stopniu, autonomiczny —-to znaczy że istnieją mieszkańcy świata 3, o których nikt nigdy nie pomyślał. Można również podać inny bardzo prosty przykład. Wprowadzamy pewien matematyczny problem do komputera i czasami komputer może podać rozwiązanie. Załóżmy, że problem zostaje rozwiązany przez komputer i że komputer może wydrukować rozwiązanie, a kartka papieru, na której podaje rozwiązanie, zostaje od razu przesłana do biblioteki i tam zapomniana. Nikt nigdy na nią nie spojrzał! Istnieje problem, który został rozwiązany przez komputer, a nikt nigdy nie ujrzał rozwiązania! Oczywiście ludzki umysł miał pewien udział w zaprojektowaniu komputera. Nikt nie wie jednak, że ten konkretny problem został rozwiązany, nikt nie wie także,jak został rozwiązany. A rozwiązanie po prostu już istnieje; mogą je odnaleźć w bibliotece ci, którzy zechcą go poszukać.
Otóż dowodzi to, że istniej ąprzedmioty świata 3, które nie są w bezpośrednim rozumieniu wytworami ludzkiego umysłu. Pośrednio, owszem. Z tym również już się zgodziłem. Pośrednio, tworząc geometrię, tworzymy geometryczne problemy. Zachodzi jednak różnica między tym przypadkiem a górami, gdyż pośrednio wszystko to wywodzi się od nas. Ale wywodzi się od nas tylko pośrednio, a najistotniejsze jest to, że możemy wydobyć więcej, niż włożyliśmy. Właśnie dlatego Einstein mówił: „Mój ołówek jest inteligentniejszy ode mnie”. Ze świata 3 Einstein potrafi w jakiś sposób wydobyć więcej, niż weń wkłada...
Uczestnik dyskusji 2\ Czy powiedziałby pan — przy założeniu, że Babilończycy wymyślili system liczbowy, a liczby pierwsze istnieją jako pewna niezamierzona konsekwencja i istniały przed odkryciem ich przez Greków (lub kogoś innego) — czy nie powiedziałby pan, że system liczbo wyjuż istnia zanim jeszcze wymyślili go Babilończycy?
55