KARL R. POPPER _i_
o „pracowaniu nad probierń wystarczająco długo i wy-), rozumieć go w tym sensie, ie wchodzi w grę (ponieważ tj wymogów musiałaby speł-słowy, zaczynamy dostrze-
To ma się na myśli, jak sądzę, mówiąc mem”. A jeśli pracowaliśmy nad problemei starczająco usilnie, zaczynamy poznawać g że wiemy, jaki rodzaj rozwiązania w ogóle i chybia po prostu sedna problemu) i jaki rodź niać poważna próba rozwiązania go. Innym gać rozgałęzienia problemu, jego podprobl bmy i jego związki z innymi problemami. ^
fazie postępowania poddać sji - a może nawet opubliko-
Nasze próbne rozwiązania można w te krytyce innych - to znaczy krytycznej dyski
wac.
przystąpić do sprawdzania
Eksperymentator natomiast może terał rozwiązania. Jeśli jest to rozwiązanie praktycznego problemu eksperymentalnego, będzie się próbowało go rozwiązać w rozmaitych eksperymentach. Jeśli jest to domniemanie czy hipoteza, będzie się je sprawdzało z pomocąeksperymentów.
Te eksperymentalne testy są oczywiście częścią krytycznej „pracy nad problemem”: zapoznawania się z nim; osiągania jego znajomości i rzeczywistej zażyłości z nim i być może zwiększania prawdopodobieństwa, że pewnego dnia znajdziemy zadowalające i rozjaśniające jego rozwiązanie.
, odpowiadam, że istnieje tyl-poważnego problemu, nieza-
Niezależnie od możliwego przebiegu tego postępowania, naprawdę ważna myśl, na którą chcę wskazać, wygląda następująco. Jeśli pada pytanie: „Co to znaczy rozumieć problem?”, ko jeden sposób, by nauczyć się rozumienia] leżnie od tego, czy jest to czysto teoretyczny problem czy praktyczny problem eksperymentalny. Sposób ten polega na tym, że próbujemy rozwiązać problem i spotyka nas niepowodzenie. Wtedy dopiero, gdy stwierdzamy, że nie ma łatwego i oczywistego rozwiązania naszego problemu, zaczynamy go rozumieć. Problem bowierr to trudność. Rozumienie go polega na doświadczaniu tej trudności. To Zaś można osiągnąć tylko tak, że stwierdza się, iż nie ma żadnego łatwego i oczywistego rozwiązania problemu.
S
Osiągamy więc znajomość problemu tylko wtedy, gdy wielokrotnie na próżno próbowaliśmy go rozwiązać. A po długiej serii niepowodzeń -prób uzyskania rozwiązań, które okazująsię nie do przyjęcia - możemy nawet stać się ekspertami od tego konkretnego problemu. Staniemy się ekspertami w tym sensie, że gdy ktoś inny przedstawi nowe rozwiązanie - na przykład nową teorię - będzie to albo jedno z tych rozwiązań, którego próbowaliśmy na próżno (toteż będziemy zdolni do wyjaśnienia, dlaczego rozwiązanie to nie działa), albo będzie to nowe rozwiązanie. W tym przypadku będziemy może zdolni do szybkiego ustalenia, czy rozwiązanie to unika przynajmniej tych standardowych trudności, które tak dobrze znamy z naszych nieskutecznych prób.
Myślę więc, że jeśli nawet uporczywie nie udaje nam się rozwiązać naszego problemu, wiele się uczymy, borykając się z nim. Im więcej próbujemy, tym więcej będziemy się o nim dowiadywać, choćby nawet za każdym razem spotykało nas niepowodzenie. Gdy w ten sposób dokładnie zapoznamy się z problemem, to znaczy z jego trudnościami, możemy mieć rzecz jasna lepszą szansę, że go rozwiążemy, niż ktoś, kto nawet nie rozumie owych trudności. Wszystko to jest jednak sprawą szansy: do rozstrzygnięcia trudnego problemu potrzebne jest nie tylko rozumienie, lecz też szczęście.
Podobnie więc jak sama nauka, która zaczyna się od problemów i na nich się kończy, a osiąga postępy, borykając się z nimi, każdy uczony musi też zaczynać od swoich problemów, na nich kończyć i z nimi się borykać. A ponadto, borykając się z problemem, nie tylko będzie się uczył go rozumieć, lecz także rzeczywiście go zmieniał. Przestawienie akcentów może wszystko zmienić - nie tylko w naszym rozumieniu problemu, lecz w samym problemie, w jego płodności i znaczeniu oraz w perspektywach znalezienia interesującego rozwiązania. Jest rzeczą ważną by uczony zdawał sobie sprawę z tych zmian i przesunięć i nie dokonywał ich nieświadomie czy ukradkiem. Często się bowiem zdarza, że przekształcenie problemu może nam ukazać omal całe jego rozwiązanie.