Od lewej: stacje zarabiają najwięcej nie na benzynie, tylko na sprzedaży przekąsek, prasy i alkoholu. Ceny paliw zawsze rosną przed świętami, gdy ludzie masowo wyjeżdżają.
sieci Rosi. Każdemu ruchowi w górę towarzyszy niepewność: Jak zachowa się konkurencja? Da się ponieść emocjom? A może zachowa zimną krew i ceny zaczną wkrótce spadać?
J\ cernów naftowych jest brak transparentności cen - przekonuje Bock. Jego zdaniem celem jest dezorientacja, żeby kierowcy nie byli w stanie ocenić, czy w danej chwili paliwo jest drogie, czy tanie. Na pierwszy rzut oka wahania cen wydają się niespójne i pozbawione sensu. Bock jednak przestrzega, by nie mieć złudzeń. Za każdym wzrostem i spadkiem kryje się przemyślana decyzja.
Na strategię wprowadzania zamętu mogą sobie pozwolić jedynie branżowi liderzy. Dysponują skomplikowanymi systemami komputerowymi, za pomocą których mogą precyzyjnie wyznaczać poziom cen obowiązujący w danej chwili na wszystkich stacjach w kraju. Decyzje nie leżą w gestii dzierżawców poszczególnych stacji, lecz są podejmowane odgórnie, np. w Bochum, gdzie znajduje się centrala spółki Aral należącej do koncernu BP. Jedno kliknięcie menedżera odpowiedzialnego za ceny wystarczy, by tablice na wszystkich 2391 stacjach Aral zamigotały i pokazały nowe ceny. Poszczególne stacje są połączone z Bochum za pomocą elektronicznej
Państwa OECD
Państwa BRIICS*
*Brazvlia. Rosła.
Chiny, RPA 294,417
300000
254,999
Węgiel
Koncerny naftowe nie muszą tworzyć kartelu, by tak właśnie działać
228,898
173,630
2010
2030
200000
Gaz
ziemny
2050
2010
2030
Gaz
ziemny
2050
100000
MIEĆ OKO IMA KONKURENCJĘ
Naprzeciwko centrali Aral przy Wittener Strasse w Bochum znajduje się stacja benzynowa pod tym samym szyldem. Jej dzierżawca bacznie obserwuje największego konkurenta - pobliską stację Jet. Kilka razy dziennie zagląda na stronę internetową rywala, by się upewnić, po ile sprzedaje on poszczególne rodzaje benzyny, a gdy i to nie wystarcza, wsiada w samochód, by sprawdzić to osobiście. Gdy konkurencja ostro schodzi z ceny, właściciel stacji Aral składa przez sieć Rosi wniosek o zgodę na podobną obniżkę. W centrali po drugiej stronie ulicy jeden z 16 pracowników działu zajmującego się polityką cenową sprawdza, czy prośba jest uzasadniona i przekonująca. Codziennie do centrali napływa do sześciu tysięcy takich wniosków z całego kraju. Rok temu, gdy w branży panował względny spokój, było ich o połowę mniej.
W systemie ustalania cen dzierżawcy spełniają rolę zwiadowców, którzy nie spuszczają oka z konkurencji. Każdy obserwuje średnio 3,38 stacji w sąsiedztwie. Potajemne porozumienia i zmowy cenowe stają się zbyteczne. Koncerny naftowe nie muszą tworzyć kartelu w sensie prawnym, by tak właśnie działać. Scenariusz za każdym razem jest taki sam: jedna z firm wychodzi przed szereg i podwyższa ceny, na co konkurenci reagują analogicznym posunięciem. W ciągu następnych kilku godzin niektórzy uczestnicy rynku, przede wszystkim stacje przy supermarketach oraz placówki niezrzeszone, próbują dać odpór i zbić ceny. W konsekwencji dzierżawcy stacji Aral i Shell zalewają centrale prośbami o zgodę na obniżkę, co jest o tyle zrozumiałe, że tanie