że miał duże nieprzyjemności i dopiero przez niego książka Kopernika dostała się na indeks. Gdyby nie on, Kopernika zostawiono by w spokoju. Einstein jest efektowny, pomimo że rozumieją go tylko specjaliści. A propos E.:
Doc. M. mówił, gdy był u nas, że Poincare wyraził te same przypuszczenia, co E., ale E. w swojej pierwszej książce, a E w swojej ostatniej. (Zobaczyć, jaki tytuł książki E.) Należy tu wziąć 3 fakty pod uwagę:
a) E wyraził te przypuszczenia ze wszystkimi „może, gdyby, prawdopodobnie”.
b) E był u szczytu i końca swojej kariery naukowej i nie mógł ryzykować takiej teorii; być może, nie miał siły o nią walczyć, bo był stary.
c) Wobec P. Einstein był nieukiem. Nie był obciążony wiedzą, a ten balast jest bardzo ciężki. Nie napotykał na każdym kroku teorii, sprzecznych ze swoją. I był młody.” Emil gryzł pióro jak uczennica, która nie wie, co ma
napisać na zadaniu szkolnym.
„Istnieją dziedziny nauki płytkie i szerokie. Do nich należy psychologia. Istnieją też bardzo głębokie i wąskie; do nich należy fizyka. Dojść do tego, aby samodzielnie pracować nad fizyką teoretyczną, trzeba po skończeniu uniwersytetu najmniej pięć lat studiów. Nasuwa się porównanie z kretem, który musi przejść bardzo długi i skomplikowany kanał, aby móc zacząć kopać dalej. Jednym słowem, trzeba patologicznych zdolności uczenia się, aby móc myśleć o pracy naukowej na własną rękę.
Tutaj powstaje trudność psychologiczna:
1. Jednostki, obdarzone łatwością przyswajania sobie wiadomości, są rzadko zdolne do samodzielnej pracy.
Jen, który dociera do celu, jest zmęczony i ogłupiony uczeniem się. Tak, ogłupiony. Przy psychologii szanse zdolnych jednostek są większe, bo psychologia znajduje się ciągle jeszcze w stadium rozwoju, w którym znajdowała się fizyka w epoce Galileusza. (Ma też mało szans na rozwój w głąb.) Więc odpada droga kreta.
(Porównanie z kretem jest też słuszne dlatego, że specjalizacja w poszczególnych naukach idzie tak daleko, że tyłko nieliczni uczeni wiedzą, co dzieje się w spokrewnionych dziedzinach.)
Teraz widać, dlaczego takie nauki, jak psychologia, nazwałem płytkimi. Każdy, kto tylko posiada odpowiednią głowę, może zacząć kopać swój własny — mniej lub więcej głęboki — dołek. Ja też.”
Po trzecim spotkaniu z Ewą Emil zapisał:
„EWA. Przykuta do ziemi, pachnąca ziemią, dzika, kłuje szpilkami i słowami, wpada w otępienie, potworne humory, pierwotna i skomplikowana, podczas miesiączki mówi, jestem nią przybita do siebie, jest związana, potem płonie, jak drzewo w tlenie, słowem środek wybuchowy, chce wiedzieć, boi się pociągów, chce się palić, jest żarłoczna.”