S o w i t v z § ł
Dziękując, mój miły koniu, tyś moje zdrowie zachował, iżem łaski pańskiej nabył. Już tu sobie odpoczywaj, bo lepiej, że ciebie krucy zjedzą niżeli mnie.
Tak potem dalej piechotą poszedł.
Jako Sowiźrzał w ziemi lumberskiej od jednego kmiecia cząstkę ziemie rolnej kupił a w niej na wozie siedział
Potem w krótkim czasie Sowiźrzał przyszedł do onej ziemie i szedł około miasta biorąc się ku niejakiej wsi. Tam czekał, aby zaś książę do miasta jechało.
Więc tej godziny natrafił mu się jeden chłop, który był na rolą wy jechał. A Sowiźrzał już sobie konia inszego i woza nabył i jechał za onym kmieciem aż na rolą jego, i pytał go: — Czyja to rola jest? — Kmieć odpowiedział: — Moja własna, bom jej po ojcu swym dostał. — Sowiźrzał rzekł: — Czego chcesz, a na ten wóz pełno nakładź ziemie! — Chłop chciał szeląga i dał mu szeląg. A on mu za szeląg pełny wóz ziemie nakładł. A Sowiźrzał na karę wsiadł i wiózł ku bramie.
Książę jadąc do miasta obaczył Sowiźrzała, że na wozie siedział w onej ziemi aż do brzucha; rzekł Sowiźrza-łowi: — Azaż nie wiesz, żem ja tobie swoje ziemię wypowiedział i przytem. gdybym cię nadjechał albo zastał, tedy takowe nieposłuszeństwo gardłem zapłacisz? — Sowiźrzał rzekł: — Miłościwe książę! Wszakem ja nie w waszej miłości ziemi, ale w swojej, którąm za swoje pieniądze własne kupił u jednego kmiecia; ten mnie powiedział, że to tego dziedzictwo było 13. — Książę mu rzekło: — Prowadź się z twoją ziemią z mojej ziemie dalej; a nie ukazuj mi się po trzecie, bo z wozem i koniem dam cię obiesić.
Tak tedy Sowiźrzał z woza skoczył i wsiadł na koń co rychlej; z onej krainy do innej ziemie pojechał zostawiwszy on wóz z ziemią u bramy. I dotąd jeszcze przed bramą stoi na pamiątkę.
Jako Sowiźrzał margrabię heskiego swoim malowaniem zwiódł powiadając: Kto by bękartem był, ten mego malowania widzieć nie może
I ) ziwne a rozliczne rzeczy wymyślał Sowiźrzał w heskiej ziemi14; dlatego że już niemałą część saskiej ziemie był schodził, a wszędzie go znano, że przed swym łotrostwem dalej drogi nie wiedział.
A tak się skłonił do heskiej ziemie i przyszedł do MarburkuJS, do dworu margrabię. Który ujźrzawszy go pytał, co by za mistrz był? On powiedział: — Miłościwy panie, jestem ja nie prostej nauki mistrz! — Tomu pan by] bardzo rad mniemając, żeby około alehi-
II »iji 1,1 rozumiał, bo się sam około niej rad bawił; i pytał
Jeśliby lakowym mistrzem był? Odpowiedział Sowi tal. Miłościwy panie! Nie jestem ja takowym, alrm ja jest malarz niepospolity, a moja robota przewyższa inne wszystkie. — Margrabia rzekł: — Pokaż nam którą mistrzowską sztukę! — Sowiźrzał rzecze: — Ibid to uczynię, miłościwy panie!
I miał przy sobie nieco chustek malowanych na urząd, których w fla ml orskiej 17 ziemi był nakupił. Dobywszy tri i woreczka, margrabi je ukazał, które malowanie bard,o ■:i.; mu spodobało. Rzekł do niego: — Miły misi i ' 11! co chcesz, a dam len pałac pomalować? A naj-|Wei wej skąd margrabiowie ziemie heskiej poszli, jako Te ląc ,li królem węgierskim i z innymi książęty
199