IM ROZDZIM
|m« lyhłii »* hUłMtli /JiMlnoi/onyth. Jest to system stosunkowo nowy: piet iihiImmUmmm im.),»\s II .ly w USA dopiero w 1967 roku w dziennikach „Louis\
|. I I nu!»v!llc Courier-Journal” wstanie Kentucky. Ale w2003 roi
Dinlmdiintinl funkcjonowali w ponad 1400 dziennikach, choć tylko 40 z ni było zrzeszonych w Organization of News Ombudsman1. Nawet słynący z dzo wysokich standardów profesjonalnych i etycznych „The New York Tim< po wpadce swojego reportera Jaysona Blaira, który pisał fikcyjne rąportaże i stał w 2003 roku zwolniony z gazety, zatrudnił ombudsmana.
Ta sprawa miała kilka płaszczyzn. Po pierwsze, rzeczywiście podważyła zaufanie prasy. Pytano, jak to się mogło stać. Czy nie był nadzorowany? Czy żaden redaktor go sprawdzał? Ale sądzę też, że sprawa miała i efekt zbawienny: dziennikarze i redakto, gazet zostali zmuszeni do szerszego otwarcia na opinię publiczną i do szczególnego ryfikowania swoich procedur. „NYT” stworzył urząd redaktora publicznego - to oso którą zatrudnia się na określony czas, nie da się jej zwolnić ani zatrudnić ponownie, a je zadaniem jest odbieranie skarg od opinii publicznej, sprawdzanie ich, a następnie pi nie o nich. Podniosło to poczucie odpowiedzialności - bo błędy dziennikarzy są rozpa wane publicznie2.
Ombudsmani są zatrudnieni także w niektórych brytyjskich dziennika< Zadaniem rzeczników
Au*
jest badanie spraw, które ich niepokoją. Rośnie również znaczenie prawa do odpow dzi, które pomaga wyjaśniać wszelkie niedokładności. Takie działania sprawiają, że ok ślenie kultury wiadomości prasowych „kulturą ukrywania” wydaje się bezpodstawne, tor tego stwierdzenia, łan Mayes, rzecznik praw czytelników gazety „The Guardian” uwa ża, że kultura ukrywania sprawia, iż dziennikarze nie przyznają się do błędów, lekce żą skargi, a ludzi, którzy je piszą, uważają za maniaków i - mimo że tak często apeluje o odpowiedzialność - sami stają się nieodpowiedzialni3.
System ombudsmanów ma oczywiście też słabe strony: czasami ogrania dziennikarzy, stanowi zachętę do unikania trudnych tematów i stosowania cenzury4. Wydaje się jednak, że przeważają korzyści. Jak pokazuje doświadczenie, ombudsmani przyczyniają się do lepszego wzajemnego zrozumienia dziennikarzy i czytelników oraz - jako osoby postronne - istotnie też przyczyniają się do najlepszego z możliwych rozwiązywania dylematów etycznych i konfliktów wartości, tak często pojawiających się w mediach. Ombudsmanowi, jako nie dziennikarzowi, łatwiej jest niż kolegom - reporterom powiedzieć dziennikarzowi wprost, że postępuje nieetycznie, np. manipulując cytatami czy ubarwiając swój artykuł.
I..A. Day podaje następujący przykład typowej dla ombudsmanów spra-wyi czytelnik ma do gazety pretensje, że ujawniła drastyczne szczegóły zbrodni Icdnak reporter nie poczuwa się do żadnej winy i twierdzi, że napisał wy-I*./nie podstawowe fakty, natomiast czytelnik po prostu sam wyobraził so-W# kontekst wydarzenia, na dodatek zupełnie nieprawdziwy5. Ombudsman pirypomina jednak reporterowi, że ma on do czynienia z konkretnymi ludźmi, z określoną wrażliwością, a nie bezosobowymi „obiektami”. Musi się więc lltiyć z ich poziomem intelektualnym, wiedzą oraz psychiką. Nie wystarczy Imwicm napisać prawdę, aby wiadomość była warsztatowo dobra. Rzetelność )m( tylko jednym z warunków dobrej informacji medialnej.
W przeciwieństwie do kodeksowych norm, stojących na straży etyki dziennikarskiej, system ombudsmanów wydaje się znacznie praktyczniejszy i efektywniejszy. Trzeba jednakże wyraźnie zaznaczyć, że nie jest on gwarantem etycznego uprawiania zawodu przez dziennikarzy ani etyczności mediów. Wydaje się jednak, że jego wprowadzenie leży w interesie mediów, zagrożonych coraz bardziej /r strony „piątej władzy”.
Media deontologiczne mogą i często powinny przejawiać pewien paternalizm w stosunku do odbiorców. Muszą też być gotowe na sprzeciwianie się opinii publicznej.
Dziennikarz ma największe obowiązki w stosunku do społeczeństwa i samego siebie. Nie może jednak lekceważyć obowiązków wobec swego pracodawcy.
Opieranie etyki dziennikarskiej wyłącznie na zdroworozsądkowych zasadach, które sprawdzają się w życiu codziennym, w dziennikarstwie jest niebezpieczne.
Etyka dziennikarska jest wiedzą o sposobach bycia dziennikarzy wśród ludzi.
Dziennikarze i poszczególne redakcje mają różne obrazy świata, w wyniku czego przedstawiają świat z różnych perspektyw. Ta różnorodność chroni przed groźną dla demokracji jednomyślnością.
Dobro wspólne jest naczelną ideą dziennikarstwa, natomiast jest tylko jedną z naczelnych idei przyświecających mediom deontologicznym. Tabloidy, o ile nawet deklarują troskę o dobro wspólne, faktycznie jej nie wykazują.
Dziennikarze, szczególnie mediów deontologicznych, nie mogą być bezkry-tycznymi wyrazicielami opinii publicznej.
L.A. Day, Ethics in Media Communications..., s. 48.
Opinia publiczna - jedyna instancja. Z Davidem McCraw, prawnikiem „New York Timesa" rozmawia Michał Kuźmiński, „Tygodnik Powszechny”, 25 (3024), 24 VI 2007, s. 8.
S. Allan, Kultura newsów, tłum. A. Sokołowska, Wydawnictwo UJ, Kraków 2006, s. 106.
” L.A. Day, Ethics in Media Communications..., s. 49.
” LA. Day. Ethics In Media Communications..., s. 19.