szył dzbanek”. I to wszystko. Bo też Kucharskiemu sygnatura Witwic-kiego potrzebna jest do innych celów. Na modnej fali odczytywania Kordiana i innych utworów Słowackiego jako polemik z Mickiewiczem miał Słowacki tą bajką replikować na utwór Witwickiego, który był „człowiekiem Mickiewicza (...) że on, Słowacki, jest krzemieńszczani-nem” 8. Ale i w tym względzie bajka Słowackiego nie wskazuje dostatecznie na krzemienieckie proweniencje, ani ludowe, ani literackie. A wydaje się, że lokalizacja realiów bajki jest nie tyle wołyńska, co wileńska. Janek bowiem „Przed terminem rzucił szewca/I na strudze do Królew-ca/Popłynął”. Otóż „na strudze” albo „na strągu”, czyli na ładownym galarze, płynęło się do Królewca tylko z Litwy. O podróżowaniu czy wożeniu towarów „strugą” bądź „strugiem” do Królewca świadczy i inny dokument poetycki tego czasu. Oto początek księgi VII Pana Tadeusza:
Z kolei Bartek poseł rzecz swą wyprowadzał;
Ten, że często na strugach do Królewca chadzał.
Bajka O Janku, co psom szył huty, gdy ją przyjdzie rozpatrywać jako utwór oddzielny, zamknięty, skończony i autonomiczny, ma sensy jeszcze i inne od tych, których dopatrywali się jej dotychczasowi komentatorzy. Najpierw nam trzeba będzie pobronić bohatera bajki przed zarzutami oportunizmu i karierowiczowstwa. W tym celu przypatrzmy się nasam-przód konstrukcji fabuły bajki, w której ludowe przysłowie pełni rolę wspornika jej architektury. Przysłowie występujące w tekście i w tytule bajki — w tym tytule, jakiego użył Arct — ma u Adalberga w jego Księdze przysłów następujące zapisy: „Miał pies buty?”, i obocznie: „Wszędzie psy bez butów chodzą”; a dalej: „Psom buty uszyć” i „Psom się to na buty zdało”. W wypadku pierwszym — pies, który w butach chodzi, to nieprawda bądź bzdura wierutna. Tak się mówi wobec czyjejś nieuzasadnionej uzurpacji do posiadania czegoś. W wypadku drugim: psu na buty (czy na budę) się to zda — mówi się o czymś, co jest do niczego, o sytuacji z góry skazanej na niepowodzenie. A i sam szewc również nie ma dobrej opinii w świecie przysłów: być jak szewc pijanym lub jak szewc bez butów chodzić. Jeszcze przed ostatnią wojną wT powszechnym użyciu był zwrot, a zarazem przestroga stosowana do dzieci, które nie chciały się uczyć: oddam cię do szewca!... Szewcem straszono leni, tak jak niegrzecznych kominiarzem. Do szewca, gdy syn nie chciał się uczyć, oddała matka Janka. Ale Janek uciekł przed terminem. I przed taką fanaberią przestrzegało inne przysłowie: „Pilnuj, szewcze, swojego kopyta!”
W szkole mówił o Janku nauczyciel do jego matki: „Twego Janka w ciemię bito/Nic nie wbito — weź go sobie!” Ten zwrot przysłowiowy funkcjonował potocznie z sensem pozytywnym: nie w ciemię bity —
134
mmmm