tempie, ot takie huśtanie na niby do fotografii, aby nie poruszyć zdjęcia. A tekst poetki:
W górę leci Zośka, lot jej nie przestrasza,
Bo ją trzyma wierna lipa, stara lipa nasza.
To chyba jest pisane na przekór. I ileż tu „polonizmów” zebranych obok siebie w krótkim dwuwierszu... Więc — i Zośka, a przede wszystkim owa lipa — wierna, stara i nasza.
Bardzo brzydki rysunek, na którym jest przedstawiony stół, na stole słój, w nim drabinka, a na drabince zielona żabka. Obok ^tołu dziewczynka z pudełkiem pełnym much. Rysunek jakby wyjęty z książeczki przyrodniczej, w której jest opisane, jak hodować i czym karmić żabę zieloną. Rysunkowi towarzyszy „przekorny”, jeden z najbardziej uroczych 'wierszyków Konopnickiej dla dzieci Żabka Helusi, w którym: „nikt mnie o tym nie przekona i nikomu nie uwierzę, że ta żabka, ta zielona, to jest szpetne brzydkie zwierzę...” A potem żartobliwy wykład, że to może zaklęta w żabkę królewna. Takich „nieporozumień” znajdziemy więcej. Ale przytoczone przykłady, w których rysunek w stopniu tylko nieznacznym warunkował o wyglądzie tekstu — nie są przedmiotem interesujących nas rozważań.
Inaczej — gdy tekst w sposób wyraźny nie tylko towarzyszy ilustracji, ale ją obsługuje. W wypadku wymienionych wyżej pierwszych zbiorków, wydanych przez Arcta, takich uwarunkowań „wyglądu” wiersza przez „wygląd” ilustracji spotykamy niewiele. Ale później odnajdziemy ich więcej. Tylko że wówczas znów otwartym problemem stanie się to, czy np. w Szczęśliwym światku — jak w poprzednich zbiorkach — Konopnicka pisała teksty do gotowych i narzuconych jej z góry rysunków.
Zacznijmy od wypadków wcześniejszych. W Mojej książeczce jest obrazek przedstawiający chłopca z tabliczką, na której narysował „straszka”. Podpis: „Co Janek zrobił?... Nie rachował, tylko straszka narysował. Za to nie będzie się bawił: — trzymaj swego tu pajaca. Jaka praca, taka płaca”. Tu zarówno tekst, jak i rysunek nie mogą się obejść bez siebie.
W tomiku Wiosna i dzieci znajdziemy również wspomniany już motyw czytania książeczki. Zacznijmy od tekstu: „Nic milszego, powiem szczerze, jak gdy Mańcia książkę czyta, na fotelu siedząc babci, a już przy niej cała świta. Z jednej strony Ańcia klęczy, Józka stoi z drugiej strony, a naprzeciw oba kotki zakręciwszy w bok ogony. Dalej Piotruś — czy widzicie: jak pocieszna to figurka, główka na dół, uszki w górę, a za szyję trzyma Burka...”
Po przeczytaniu tekstu opis ilustracji staje się zbyteczny. Wierszyk bowiem w sposób wierny opowiedział wszystko, „co widzimy na tym
150