nymi partnerami dialogu. Saint-Exupśry w. przedmowie do swego Księcia przeprasza wszystkie dzieci, że książkę poświęcił swemu dorosłemu przyjacielowi, ale to jest taki dorosły, „który potrafi zrozumieć wszystko, nawet książki dla dzieci” 37.
Pisarz jest teraz tym panem bądź tą panią, którzy zabiegają o czytelnika, pragnącego, aby znał ich i z fotografii, i z rozmowy, i z różnych takich (ich tylko, dobrych komiliantów), łączących i wiążących ze sobą zdarzenia i sytuacje, różne powiedzenia i porozumiewawcze przymrużenie oka. A jeśli tylko potrafią, uciekają się do poszerzenia tej bazy wspólnej zabawy, wspólnych przymilań: autorzy rysują swoje książki, animują swoje utwory na spotkaniach z czytelnikami i w telewizji, multiplikują tworzywa ekspresji (jak np. supełkowy teatrzyk Marii Kownackiej). Wpisują nawet w tekst literacki swoje własne portrety (Kern). Biegną na spotkania z czytelnikami, podpisują na kiermaszach. I to jest znamienne właśnie na tle naturalnej sytuacji bycia literatury w świadomości dzieci: która jest i anonimowa, i obywa się bez tytułów i bez autorów.
W ontologicznym statusie literatury dziecięcej miejsce wielokrotnie bardziej sprawczo widoczne zajmuje wydawca. On bywał inicjatorem przyswajania dzieciom dzieł, które odbyły tryumfalny obieg na różnych poziomach czytelniczej komunikacji — Robinsona, Guliwera, Don Kichota. Wydawca bywał inicjatorem i prekursorskim animatorem literatury dla dzieci. Takim był np. u nas w latach osiemdziesiątych Michał Arct. Był człowiekiem interesu, który traktował tę produkcję jako towar, i to towar bardzo chodliwy. On czy Gebethner był i ożywiany duchem obywatelskim. Wydawca bywał pedagogiem, bywał i artystą. Dzieje "wydawnictw m.in. i dla dzieci końca XIX i początku XX w. w Anglii są tego najlepszym przykładem.
Zreasumujmy więc miejsce nadawcy:
1. W sytuacji literatury mówionej jest nim narrator (opowiadacz) personalny i fizyczny — siedzący. Tak, właśnie siedzący. „Ten, kto pragnie być słuchany, kto ma coś ważnego do powiedzenia, siada” 38. A jeśli uzupełnimy to faktem — do którego przyjdzie nam jeszcze powrócić — że bajka (utwór) mówiona dla słuchającego istnieje przede wszystkim z jej całym bogactwem ekspresji i siłą ewokacji przeżywania, jako wypowiadanie, a jako wypowiedzenie jest tylko pozycją inwentarza pamięci — to, semiotycznie rzecz biorąc, rola i miejsce narratora, opowiadacza głośnego i fizycznego niesłychanie się wzbogaca.
2. W sytuacji literatury dawnej, pisanej, drukowanej i kolportowanej, jej producenci (autor, wydawca) znajdowali się w planie anonimowości. W jakiejś mierze była to anonimowość zamierzona (tekst wydawano bez nazwiska autora i wydawcy, edytorsko tanio, a często i niechlujnie), a w jakiejś mierze była to anonimowość niezamierzona, określona sytua-
38