252 ROZDZIAŁ XI
Wszyscy się brzydko zachowali, choć oczywiście w różnym stopniu. Pod pewnym względem brzydko się zachowały też media. To była prowokacja, pani Beger wyraźnie kusiła, dawała swoim rozmówcom sygnały. Chodziło o oszukanie rozmówców. (...) W tamtej sytuacji mieliśmy partię, która była w stanie dezintegracji, część członków przechodziła do innej partii. Iw to wkroczyły media. Wzmacniały jedną stronę tej partii - czyli Leppera i Beger. To była bardzo wyraźna działalność politycznaw.
Trzeba jednak dodać, że R. Legutko to senator z ramienia Prawa i Sprawiedli wości, partii, w którą publikacja TVN-u uderzała najmocniej.
Środowisko dziennikarskie jednoznacznie oceniło działania Andrzeja Mo-rozowskiego i Tomasza Sekielskiego. Przyznało im najbardziej prestiżowy tytuł Dzienikarza Roku 2006.
Absolutnie niedopuszczalna z perspektywy etyki profesjonalnej jest praca dla tajnych służb.
Dziennikarz jedną tylko powinien kierować się lojalnością. Lojalnością wobec czytelników. Zatrudnianie się na drugi tajny etat, donoszenie o tym, co dzieje się w redakcji, sprzeniewierzanie się zasadzie tajemnicy dziennikarskiej, kreowanie wydarzeń medialnych na zamówienie mocodawców ze służb poprzez podchwytywanie kontrolowanych przecieków nie mieści się w granicy etyki dziennikarskiej. Dziennikarz na drugim etacie przestaje być dziennikarzem. Przestaje być sługą prawdy - staje się sługą rząduw.
Należy jednak zauważyć, że dziennikarza na etacie tajnych służb nie obowiązuje etyka dziennikarska. Jest przecież agentem, a nie dziennikarzem. Trudno rozstrzygnąć, czy agent pracujący jako dziennikarz jest nieetycznym człowiekiem. Praca w tajnych służbach sama w sobie jest tak specyficzna i rodzi tyle etycznych wątpliwości, że chyba nawet najtężsi etycy nie potrafią ich rozstrzygnąć.
Jeszcze innym problemem jest współpraca dziennikarza z policją w celu udowodnienia przestępstwa. Intencje dziennikarza są dobre. W takim wypadku dzień nikarz i redakcja, którą reprezentuje, przestają jednak być neutralnymi obserwatorami. Nie ma żadnych uniwersalnych reguł, jak należy postąpić, każdy przypadek musi być rozpatrywany indywidualnie. L.A. Day słusznie twierdzi, że w przypadku współpracy z policją, dziennikarz zawsze traci na niezależności i wiarygodności, bo przemienia się z reportera w partnera w walce z przestępcami1 2. Niemniej jednak, hierarchia wartości nakazuje czasem dokonanie takiego trudnego wyboru.
Celem dobrego dziennikarstwa jest dostarczanie odbiorcy wiedzy o święcie. Wiedza medialna jest coraz istotniejszym składnikiem całości wiedzy, jaką dysponuje każdy człowiek. Profesjonalnym obowiązkiem i etyczną powinnością dziennikarza mediów deontologicznych jest, aby informowanie było wysokiej jakości.
Po zakończeniu samorządowej kampanii wyborczej jeden z kandydatów na prezydenta Warszawy pokazał mi wycinek z opiniotwórczej gazety, w której napisano: kandydat miał bardzo dobry program, ale nie udało mu się przebić z nim do mediów. Uznał to za jedno ze śmieszniejszych zdań, które przeczytał. Rzeczywiście. Jeżeli poważna gazeta stwierdza, że kandydat się nie przebił, to znaczy, że ona sama nie wypełniła swojej podstawowej funkcji: nie poinformowała, jak trzeba. Dlaczego? Dziennikarze obsługujący kampanię wyborczą nie byli przygotowani, by zrozumieć, co kandydat ma do powiedzenia? Gazeta nie lubiła akurat tego kandydata? W ten sposób uchybiła jednak podstawowym kanonom dziennikarstwa: rzetelności i obiektywizmowi. Szukała sensacji, a program był pozytywistyczny, więc mało atrakcyjny? Zapewne każdy z tych powodów odegrał jakąś rolę3.
Wyczucie to jedna z istotnych cnót dziennikarskich. Wielu spośród moich studentów w pierwszych artykułach przygotowywanych na warsztatach dziennikar skich pisze: „Pan Rektor”, „Rektor”, „Ksiądz Arcybiskup”, „Pani Dyrektor”, ale obok: „portier”, „sprzątaczka”, „nauczyciel”. Etycznym obowiązkiem dziennikarza jest traktowanie wszystkich ludzi jednakowo. Jeśli chcemy pisać: „Pani Dyrektor”, piszmy też: „Pani Portierka”.
To, co w mediach tabloidowych jest profesjonalną normą, nie może stać się normą w mediach deontologicznych. A jednak bardzo często nawet w nich padają w dobrej wierze sformułowania, które świadczą o jakimś zaniku wrażliwości dziennikarza.
Zwróciła na to uwagę Józefa Hennelowa z „Tygodnika Powszechnego”. Gdy w 2007 r. zapadł wyrok w sprawie tragicznej śmierci górników podczas pacyfikacji kopalni „Wujek” w 1981 r., opinia publiczna i dziennikarze mieli poczucie, że
“ R. Legutko, Na słowo PiS natychmiast bluzg, „Gazeta Wyborcza", 287 (5294), 9-10 XII 2(X)6. s. 18 w J. Kurski, Czy Wassermann zrobi z dziennikarzy agentów?, „Gazeta Wyborcza", 32 (5341), 7 II 2007, s. 2.
L.A. Day, P.thics In Media Communications..., s. 288.
J. Paradowska, Grzechy główne mediów, „Press", 11.2002.