76
nie dostępu do zawodu zabija niezależne media i wolne dziennikarstwo. Prawni
ROZDZIAŁ
cencjonowaniu dziennikarzy nie powinno być nawet mowy; urzędowe ogranie:
restrykcje służą głównie biurokratom. Kto tego nie rozumie, po prostu nie wie, czym są dziennikarstwo i wolne media.
Dziennikarską biblią jest Pierwsza Poprawka do Konstytucji. Jest ona natchnieniem i żąda podporządkowania. Dlatego też nie może być mowy o licencjonowaniu dziennika-rzy, tak jak dzieje się to w innych zawodach. Jeżeli już uznajemy, że dziennikarstwo jest zawodem, to jest to zawód znacznie różniący się od pozostałych. Medycyna czy prawo służą jednostkom, dziennikarstwo służy ogółowi i dlatego też dziennikarze publikują informacje w interesie ogółu, choćby nie były one nawet w interesie jednostek. Podczas gdy inne zawody strzegą posiadanych informacji, które stanowią fragment ich potęgi, racja bytu dziennikarstwa polega na rozpowszechnianiu informacji5I.
Dziennikarstwo jest profesją, a więc oprócz sprawności warsztatowych i wiedzy ogólnej do jego uprawiania wymagana jest specyficzna etyka zawodowa. Przy takim zdefiniowaniu profesji problem licencji nie istnieje. Wprowadzenie licencji byłoby w jakimś stopniu uzasadnione, gdyby za niektórymi medioznawcami profesję definiować jako zawód, do którego dostęp jest kontrolowany oraz istnieje organizacja reprezentująca na zewnątrz interesy wykonujących tę profesję52. Wydaje się jednak, że taka kontrola, nie wiadomo zresztą, przez kogo sprawowana, byłaby zaprzeczeniem dziennikarstwa, choć jest uzasadniona w przypadku wielu innych profesji, np. lekarza.
Tym większa jednak spada odpowiedzialność na dziennikarza. Nieodpowiedzialne publikacje dostarczają argumentów ludziom niechętnym mediom i dziennikarzom.
Przykładem takiej nieodpowiedzialności była reakcja niektórych mediów po zatrzymaniu w lutym 2007 r. przez Centralne Biuro Śledcze znanego lekarza. W prasie - i to nie tylko bulwarowej - pojawiały się tytuły: „Oto ofiara doktora mordercy”, „Zbrodnia i korupcja w szpitalu”, „Doktor zabijał w rządowym szpitalu" itp. Jedna zbulwarówek podała, że lekarz dorabiał się na tragedii chorych, dawał wybór: łapówka albo śmierć, że takich mordów mogło być więcej.
Można więc zrozumieć racje tych dziennikarzy, z reguły starszego pokolenia, którzy nie godzą się na takie praktyki. TWórca nowoczesnego PR Edward L. Ber-nays uważał, że specjaliści od PR powinni mieć licencje, bo zbyt wielu z nich nie jest przygotowanych do tak odpowiedzialnej pracy53. W początkach 2007 r. nawet Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich zaczęło rozważać propozycję, aby w gazetach nie pisały osoby bez wyższego wykształcenia. Tadeusz Wallas, medioznaw-ca z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, krytycznie ocenił ten pomysł na łamach „Press”:
" W.I.. Rivcrs, C. Mathews, Etyka środków przekazu..., s. 16. M M. Kunczik. A. Zipfel. Wprowadzenie..., s. 83-84.
IV dobie gospodarki rynkowej takie ograniczenia nie powinny mieć miejsca. Zamiast »• ci* można zwiększać odpowiedzialność dziennikarzy za to, co mówią i piszą. Zawód ,1 h nmkarza to nie jest taki zawód jak adwokat albo lekarz, którym samorządy zawodo-•>. czwalają na wykonywanie profesji. Poza tym bardzo trudne byłoby opracowanie kry-holów dostępności, a środowisko dziennikarskie bardzo by się podzieliło5\
hulane wyżej przykłady pokazują dobitnie, jak ważna jest profesjonalna etyka dziennikarzy. Nie może się ona jednak opierać na stałych normach, bo nie sposób pi re widzieć, jak media będą wyglądały za kilka, kilkanaście lat. Badacz nowoczesnym h mediów, Henry Jenkins z Massachusetts Institute of Technology, pisze:
Irdni boją się, że media znalazły się poza kontrolą, drudzy - że są zbyt silnie kontrolo-a one. Pierwsi widzą świat bez strażników, inni - świat, w którym strażnicy mają bezpre-. • ilensową władzę. I znów prawda leży gdzieś pośrodku”.
. • . *» ,7t i l <• * ✓ ** * . .
• :v- ‘ i fr
Niezależność, o której była mowa przy okazji licencji dziennikarskich, jest ii Ir zależnością od ingerencji ze strony biurokratów i dotyczy przede wszystkim dziennikarzy, zaś mediów w mniejszym stopniu. O ile dziennikarz może osią-Hiiąć znaczną niezależność, o tyle media ze swej istoty uwikłane są w sieć bardziej lub mniej przejrzystych zależności.
Media, rozumiane jako jedna duża instytucja społeczna lub też jako zbiór wzajemnie ze sobą powiązanych instytucjonalnych ciał - tak jak rodzina czy państwo - różnią się ml instytucji rozumianej jako przemysł. Tak pojmowane instytucje w bardziej stały sposób tworzą tkankę naszej szeroko pojętej natury. Niekiedy instytucje to po prostu budynki, któ-te widzimy wokół siebie i z których możemy korzystać w codziennym życiu. Jednocześnie mamy jednak wrażenie, że są one niemal częścią „nas”, ponieważ ucieleśniają i koordynują wartości społeczne. Żadnej instytucji społecznej nie można traktować jako niezależnej od pozostałych, wspierają się one wzajemnie, utrzymując w ten sposób dominujący porządek społeczny. Media, jako instytucję działającą pośród wielu innych, można widzieć jako i lało, które podziela i wzmacnia wartości realizowane i podtrzymywane przez inne działające w tym samym czasie instytucje, wartości, które potwierdzają dominujące idee doty-i tące stosunków społecznych*.
Tc dominujące wartości określają doktrynę medialną. W euroatlantyckim kręgu kulturowym dominuje doktryna liberalna, a pewne znaczenie ma także
' J. Olędzki, Public relations w komunikacji społecznej, w: Public relations. Znaczenie społeczne I kierunki rozwoju..., s. 21.
M Cyt za: „Press”, 2 (133), 2007, s. 4.
" II. Jenkins, Kultura konwergencji..., s. 23.
" I. Taylor, A. Willis, Medioznawstwo. Teksty, instytucje i odbiorcy, tłum. M. Król, Wydawnictwo UJ, Kraków 2006.$. 98-99.