używa i porządkuje je w kategorie i schematy przybierające formę abstrakcyjnych kategorii i konstrukcji językowych - takich jak rzeczowniki, przymiotniki lub konstrukcje przechodnie i nieprzechodnie. Ta zdolność z kolei umożliwia tak istotne procesy, jak metaforyczne konstruowanie przedmiotów jako działań, działań jako przedmiotów i, ogólnie, jednego rodzaju rzeczy jako innego rodzaju rzeczy. Zjawisko to będzie bardziej szczegółowo omówione w następnym rozdziale. Trudno sobie wyobrazić makaka, który w ramach swych codziennych działań miałby możliwość poznawczego manipulowania, tzn. kategoryzowania i schematyzowania swoich własnych reprezentacji poznawczych otoczenia (mających formę kategorii spostrzeżenio-wo-ruchowych i schematów wyobrażeniowych). Publiczna natura, czyli powszechna dostępność symboli językowych umożliwia dzieciom naszego gatunku traktowanie konstrukcji poznawczych jak przedmiotów, którymi można się interesować, o których można myśleć i które same w sobie mogą stanowić obiekty manipulacji poznawczej.
Nie chodzi tu tylko o to, że symbole językowe są praktycznymi nazwami pojęć, ani nawet o to, że wpływają czy nawet determinują kształt pojęć, choć oczywiście pełnią obie te funkcje. Najważniejsze jednak jest to, że intersubiektywność symboli językowych - oraz fakt, że zawierają perspektywę, co jest jedną z konsekwencji owej intersubiektywności - oznacza, że symbole językowe nie reprezentują rzeczywistości bezpośrednio, w sposób, w jaki robią to reprezentacje czuciowo-ruchowe czy percepcyjne, lecz raczej używane są przez ludzi w celu skłonienia innych, by konstruowali pewne sytuacje percepcyjno-poję-ciowe i rozpatrywali je w taki, a nie inny sposób. Użytkownicy językowych symboli są więc świadomi tego, że każda doświadczana scena może być jednocześnie konstruowana z wielu możliwych perspektyw, i to właśnie odróżnia symbole od spostrzeżeniowo-ruchowego obrazu świata przedmiotów w przestrzeni i umieszcza je w sferze ludzkiej zdolności do widzenia świata w taki sposób, jaki w danej sytuacji jest najlepszy dla danego celu komunikacyjnego.
Twierdzę zatem, że uczestnictwo w takich wymianach komunikacyjnych internalizowane jest przez dziecko w procesie podobnym do opisanego przez Wygotskiego. Internalizacja nie jest, jak niektórzy twierdzą, jakimś tajemniczym zjawiskiem, lecz normalnym procesem uczenia się przez naśladowanie, zachodzącym w specyficznej sytuacji intersubiektywnej: uczę się posługiwać środkami symbolicznymi, których użyły inne osoby, by wzajemnie kontrolować swą uwagę. W tym typie uczenia się symboli językowych przez naśladowanie innych osób intemalizuję nie tylko ich intencje komunikacyjne (czyli ich intencje co do tego, bym podzielał z nimi moją uwagę), ale także specyficzną perspektywę, jaką przyjmują. Kiedy następnie posługuję się tymi symbolami w komunikacji z innymi osobami, obserwuję, jak zmienia się ukierunkowanie ich uwagi pod wpływem owych symboli i w ten sposób jestem świadomy zarówno: a) dwóch rzeczywistych ukierunkowań uwagi - swojego własnego oraz mojego partnera w komunikacji, jak i b) innych możliwych ukierunkowań, symbolizowanych przez inne wyrażenia językowe, które potencjalnie mogłyby być użyte w tej sytuacji.
Niektóre efekty posługiwania się symbolami tego typu są oczywiste, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę plastyczność i względną niezależność od bezpośredniej percepcji. Jednak są też inne konsekwencje, poważniejsze i, jak myślę, bardziej zaskakujące. Mianowicie posługiwanie się w ten sposób symbolami daje dziecku prawdziwie nowe sposoby ujmowania rzeczy i zdarzeń, takie jak traktowanie przedmiotów jako działań, a działań jako przedmiotów, oraz tysiące innych metaforycznych konstrukcji. Te nowe sposoby myślenia są zakumulowanym
173