296 IRENEUSZ OPACKI
Taka wolność jest wolnością tragiczną. Wolnością obezwładniającą, nadającą życiu człowieka wymiar bezsensu, nadającą czynom człowieka znamiona bezcelowości. W takiej wolności — w takiej epoce, przyćmionej i przyprószonej — człowiek się błąka, gubi swe ślady, jest bezwolny. Tak jak bohater tego wiersza.
I tutaj można już czytać dalej — czytać to, co zawiera się pod tekstem Zadymki. Można odczytywać epokę, która ten wiersz wydała. Wszak pojawił się on w roku 1936. W roku, który dał również inny tom poezji, tom innego skamandryty: dał Wolność tragiczną Wierzyńskiego. Można więc pytać o ocenę rzeczywistości, jaka zawiera się w Zadymce — odpowiedź nie będzie trudna. Można też dowodzić, jak bardzo wierny jest ten wiersz swojemu okresowi historycznemu, jak dobitnie iz nim się wiąże — to również nie będzie trudne.
Ale odpowiedź na te pytania pozostawmy już innym: historykowi, psychologowi, socjologowi. Nam niech wystarczy, że wszystkie te treści wiersz wypowiada rytmem.
Rytmem anapestu. Stare rytmy mają swoją siłę i swoje znaczenia. Może nie przypadkowe to skojarzenie: tym rytmem w starożytnej tragedii przemawiał chór, komentując w końcowej wypowiedzi znaczenia wygasłego już konfliktu. Przemawiał, zamykając to, co było — a przestało już być, bo w popiół się zamieniło — dramatem.
IRENEUSZ OPACKI
W S K I
Przyjacielu, los nas poróżnił, rozstajemy się, obcy prawie.
Ty do Łodzi wracasz, ja — w próżni, w śnie zostaję, w obcej Warszawie.
Wiem, na diabła ci być poetą, ćwierkającym lirycznie świerszczem: stopy parzy ci łódzki beton, każdy krok w twoim dniu jest wierszem.
Znam ja radość walki codziennej i zazdroszczę ci jej, bo lekka, l>o mi ciąży i krwawi we mnie pieśń, tęsknota i ból człowieka.
Nic ludzkiego nie jest mi obce, ból i radość rozdaję wszystkim, człowiek pieśni mojej surowcem, pieśni pełnej krwi, a nie mistyki.
Przyjacielu, czemuś nie pojął, skąd krew pLeśnii i moc jej czerpię? — jeśli wierszem staję do boju, wierszem kocham i wierszem cierpię.
Nie pozwolę nikomu dotknąć
hm fy mej — ze stu żył — stustrunnej,
będę niósł ją — groźną, samotną —
■ lioehy cięższa była od trumny.