Istotne jest to: ludzie jednego czasu i kraju żyją w tej samej cywilizacji, ale każdy ma swoją kulturę, wyższą lub niższą. Cywilizacja jest wytworem ludzi posiadających kulturę, ale jest też glebą, na której wytwarza się dalsza kultura. A inna rzecz, że kultura może się też pojawić na pustyni, a nie tylko w cywilizowanym otoczeniu.
Kultura jest nadbudową nad pierwotną naturą człowieka, nadbudową różnej wysokości. Jest nadbudową duchową, ale do jej funkcji należy też utrzymanie ciała na pewnym poziomie. Nie jest trafne przeciwstawianie kulturze cywilizacji w tym sensie, że kultura jest psychiczna, a cywilizacja — fizyczna; cywilizacja ma bowiem składniki duchowe, a istnieje też kultura fizyczna, która jest dbałością psychiki o ciało.
Kulturę określano, obrazowo ale trafnie, jako bogactwo duchowe człowieka. Paul Valery słusznie przeciwstawiał ją bezosobowej, zuniformowanej cywilizacji. Natomiast niesłusznie, bo zbyt wąsko, cywilizację określał jako mechaniczną, a kulturę jako twórczą; nawet wysoka kultura może nie być twórcza. A tylko w niektórych okresach cywilizacja zostaje opanowana przez technikę. Wtedy i tylko wtedy można się obawiać, że kultura jest zagrożona przez cywilizację. Zgodnie z przyjętą tu koncepcją, można używać nazwy „kultura” w sensie zbiorowym: kultury wspólnej pewnej epoce, krajowi, grupie społecznej.
Cywilizacje i kultura (także w tym zbiorowym jej rozumieniu) zaczynają się i kończą. Szczególniej końce cywilizacji i kultury są przejmujące: dobrze znane są wypadki obniżania się i znikania wysokich nawet kultur, stopniowego albo też gwałtownego ich końca. Kulturalni ludzie w niepomyślnych warunkach wymierają, kultura ich zanika. A za zanikiem kultury idzie zanik cywilizacji: jej wytwory stają się stopniowo bezużyteczne, niepotrzebne, w końcu niezrozumiałe. Giną pod nowymi warstwami ziemi. W warstwach tych niekiedy kryją się liczne nawarstwienia stopniowo powstałych i zniszczałych cywilizacji. Aż je kiedyś wykryją, odnajdą, wykopią, do muzeów przeniosą archeologowie późniejszych czasów.
2
Jak już było powiedziane, jedne języki upodobały sobie wyraz „cywilizacja”, inne — „kultura”. W swym słownictwie Francja i (poniekąd) Anglia dały przewagę „cywilizacji”, a Niemcy •— „kulturze”. Można przypuszczać, że gdyby Buckie był Niemcem, zatytułowałby swą książkę „Historia kultury w Anglii”, a gdyby Burckhardt pisał po francusku, to swoje dzieło nazwałby „Cywilizacją Odrodzenia we Włoszech”. A wydaje się, że najzgodniejszy z treścią byłby w tym wypadku tytuł „Kultura i cywilizacja Odrodzenia we Włoszech”. W Polsce przedwojennej oba terminy miały równą pozycję. Natomiast w powojennej „cywilizacja” wspominana jest rzadziej, a „kultura” jest na wszystkich ustach i szpaltach. W wielu wypadkach zgodnie z tu proponowanym użyciem wyrazu; jednak nie zawsze.
„Ministerstwo kultury” jak najsłuszniej (i zgodnie z niniejszą propozycją) tak się nazywa; gdyby było ministerstwem cywilizacji, musiałoby swymi agendami objąć lotnictwo czy budowanie autostrad, gdyż są one niewątpliwie składnikami cywilizacji; ministerstwa kultury zadaniem jest zaś podnoszenie kultury obywateli, które usiłuje wypełnić m. in. przez popieranie odpowiednich widowisk, pokazów, lektur, przez pielęgnowanie dobrej literatury czy malarstwa.
6 Parerga 81