Niniejsza rozprawa nie jest daleka od takiego rozumienia, ale uważa za korzystniejsze nazywanie „kulturą” nie wartości, norm i ideałów, lecz mniejszego lub większego ich zrealizowania w jednostkach, grupach, instytucjach. Język posiada dość sposobów, by desygnaty realne przetłumaczyć na idealne.
Pomiędzy kulturą a cywilizacją dokonuje się wymiana: jednostki o wyższej kulturze przyczyniają się do postępu cywilizacji, a postępująca cywilizacja przyczynia się do podniesienia kultury innych jednostek. Teorie naukowe, doktryny filozoficzne, wierzenia religijne, wchodzące do ideologii cywilizowanych społeczeństw, poczęły się dzięki kulturze uczonych, filozofów, proroków. Indywidualne cechy tych jednostek w cywilizacji stały się ponadindywidualne i anonimowe.
Z rozważań powyższych, oddzielających cywilizację i kulturę, wypływa wniosek, że pozycję sztuki należy rozpatrzyć oddzielnie w cywilizacji i oddzielnie w kulturze. Przedtem należy jednak jeszcze wyjaśnić pojęcia sztuki i nauki.
Jako uzupełnienie i przykład niech tu jeszcze będzie rozpatrzona sprawa sztuki. Ale jeśli zbędne jest dowodzenie twierdzeń, na które wszyscy się godzą, to zbędne jest dowodzenie, że sztuka jest składnikiem i cywilizacji, i kultury.
III. SZTUKA 1
Dwadzieścia pięć wieków zachodniej historii zdążyło bardzo skomplikować pojęcie sztuki. Długo pojęcie to obejmowało wszelką produkcję wykonywaną według reguł, łącząc tym samym sztuki piękne z rzemiosłem. Dopiero czasy nowe usiłowały z zakresu tego wydzielić sztuki szczególne, takie jak malarstwo i architektura, muzyka i taniec, poezja i wymowa, aby dla nich zarezerwować nazwę „sztuk”. Zadanie okazało się trudne. Sztuki w tym węższym znaczeniu najczęściej definiowano jako odtwórcze, ale nie było to trafne, bo taka definicja nie obejmowała ani architektury, ani muzyki, a nawet części malarstwa i rzeźby. Zdawano sobie sprawę z odrębności tych sztuk, ale długo tej odrębności nie umiano określić. Definiowano je jako sztuki „szlachetne” albo „operujące przenośniami”, ale i te próby okazały się niewystarczające, obejmowały bowiem bądź za szeroki, bądź za wąski zakres ludzkich wytworów.
Wreszcie w połowie XVIII wieku wysunięto pomysł, że tym, co sztuki wyróżnia, jest piękno. Pomysł ten przyjął się i sztuki zaczęto nazywać pięknymi, albo po prostu dla sztuk pięknych rezerwowano nazwę sztuk, to znaczy: dla architektury, malarstwa, rzeźby, muzyki, tańca, literatury pięknej. Taka była koncepcja XVIII i XIX, a także początków XX w.; natomiast w bliższych nam czasach pojawiły się wątpliwości: że piękno bywa właściwością nie tylko tych sztuk, ale także rzemiosła i konstrukcji myślowych; a z drugiej strony to, co te sztuki wytwarzają, nie zawsze jest piękne. Co więcej, pojęcie piękna jest nieprecyzyjne, a przeto nieoperaty wne, nie nadaje się do definicji.
Wniosek z długich dziejów pojęcia jest taki: że niepodobna definicji opierać na jednej własności, że należy dać jej postać dysjunktywną. Sztuka nie tylko odtwarza rzeczywistość, nie tylko dostarcza ludziom piękna, ale także wzbogaca, ożywia, pogłębia ich życie wewnętrzne. Odpowiednia wydaje się taka definicja: sztuka jest bądź odtwarzaniem rzeczy, bądź konstruowaniem form, bądź wyrażaniem przeżyć.