miażdżyła go potworna siła. jakhy coś wdzierało się do
jego mózgu, napawało ogłupiającym łękiem, niemal ..omszało do odrzucenia świadectwa zmysłów. (...) Partia negowała pośrednio nie tylko świadectwo zmys
mika) i wszystkich tych miejsc, gdzie wynaturzona ca przyoblekała się w ognistą Włosienicę krwi. potu łez. jak choćby w KPA. na Wyżynie Irańskiej w Pakistanie. Orwell stworzył wizję, która wyprze-riła historię, u zarazem obnażyła jej mechanizmy ikżc prawdziwy jest ów szalarz ludzku, i istmcn. iclki zegarmistrz układu (VHr.cn I o właśnie jego ielody prowadzą do przekształceń, i z.y samopizc •' ilceń świadomości Winstona lo właśnie pod wply-
Wi/ju społeczeństwa totalitarnego nukredlono przez Orwella w Roku IW4 jest pr/orn-żaujca I udzie przedstawieni w tej powieś a /redukowani zostali do roli osób-roślin mechaniez-me prostujących się i zwracjłjcych twarze-liścic w kierunku najwyższej światłości Wielkiego Brata. W tym swićcic, gdzie każdy podpatruje każdego i każdy każdego śledzi, humanizm i człowieczeństwo nie istnieją, a jedynym wyznaeżnikiem moralnym jest bezwarunkowe posłuszeństwo wobec kierującej życiem planety Partii. W każdym pomieszczeniu mniesz c/onc tclcckrany informują nadzorców o najmniejszym ruchu człowieka; na ulicy i na placach umieszczone są ukryte mikrofony, a na dodatek jeszcze ludzie patrzą na siebie uważnie, gotowi donieść Partii i przysłużyć się chwale Wielkiego Brata. W takim święcie nic ma nawet pozorów wolności, a strach redukuje pragnienia do ledwie migających w świadomości myśli. 1 udzie zgodnie z nakazami propagandy pracują, prowadzą wojny i szpiegują współbraci, a w wolnych chwilach bądź oglądają filmy propagandowe, bądź kultywują swoją nienawiść do kontrrewolucji. której emblematem jest twarz, niejakiego Goldsteina. przywódcy zakonspirowanej siatki politycznych przestępców.
W takim święcie przyszło żyć głównemu bohaterowi powieści pracownikowi Ministerstwa Prawdy, które raczej powinno nazywać się Ministerstwem Kłamstwa Winslonowi Smithowi, swoistemu korektorowi dawnych egzemplarzy oficjalnej prasy systemu, na czele z „The Times”, wprowadzającemu poprawki w propagandowych artykułach. Winston jakby naprawia luki i niedociągnięcia przeszłości nagina historię do aktualnie obowiązującego trendu i aktualnych sojuszy. Może właśnie specyfika wykonywanej pracy pozwoliła bohaterowi spojrzeć krytycznym okiem na wszystko to. co dookoła stanowiło dla innych ludzi oczywisty dowód nieustannego rozwoju, pozwoliła mu zastanowić się przez chwilę. Ta chwila wystarczyła, żeby Winston spojrzał innym okiem na świat wziął do ręki szkolny podręcznik historii i popatrzył no portret Wielkiego Uralu na /rontyspisie. W tej chwili olśnienia z miejsca przeszył go hipnotyzujący wzrok wodza. Miał wrażenie, jakhy
łów. lecz samo istnienie świata zewnętrznego, /.a nujwiększą herezję uznawano zdrowy rozsądek, la chwila przemieniła Wmslona w oponenta, utajonego rewolucjonistę nienawidzącego Wielkiego Brata; ta
chwila zrodziła w Winstonic Świadomość, jak bardzo wypaczony jest obraz świata na Ideekranach i w bas lach ideologicznych pokrywających rnury budynków W przekonaniu, ze Partia kłamie, utwierdziło Winslo-nn jeszcze odkrycie pewnej fotografii, na której obecni opluwam wrogowie ludu stoją w pierwszym szeregu przywódców najwyższego gremium, u samego steru władzy. Winston buntuje się przeciwko systemowi również, i dlatego, że zabiera mu on własną podmiotowość. możliwość dokonywania wyboru, a nade wszystko miłość. Jego ukochana podobnie jak on nienawidząca systemu Julia, pragnie kochać się z nim, spotykać pod nosem władzy i tzw. Policji Myśli, rozkoszować się zakazanymi produktami żywnościowymi i przedmiotami codziennego użytku. Niestety, jak w każdej ulylii — nuda i przesyt prowadzą do większego wykwintu, do pragnienia jeszcze intensywniejszych doznań. Kochankowie nieświadomi niebezpieczeństwa idą do towarzysza OBricna. którego uważają za konspiratora, prosząc, by wprowadził ich w szeregi tajnej organizacji. Nie wiedzą, że w ten sposób weszli do jaskini samego wielkiego inkwizytora. Wkrótce ich przytulny pokój, gdzie dotąd się spotykali, okaże się sprytnie zakamuflowaną pułapką na takich jak oni, wkrótce Winston i Julia usłyszą tupot podkutych buciorów na schodach i poczują smak krwi na wargach. Potem będą już tylko coraz to wymyślniejsze tortury, odczłowieezanic, doprowa dzanic dawnych kochanków do stanu, w jakim znajdują się w głębokim dole, wygłodzone i wyniszczone myślą o wolności, dzikie zwierzęta.
Przerażające w wizji Orwella jest to. że ów wyimaginowany świat świat (na pozór) przerysowany i wynaturzony, niestety, znalazł swoje realne spełnienie. Orwell policjant imperialny w Indiach, zapewne doskonale zdawał sobie sprawę z możliwości sprawdzenia się wymyślonej apokalipsy. I wcale nie pomylił się jeśli chodzi o pcriodyzację — starczy wspomnieć krwawe luźnie urządzane przez niegdysiejszego słuchacza wykładów Sartrea Pol Pota w Kampuczy (albo Kambodży), wystarczy przypomnieć represje stalinowskie, tułaczkę wielu tysięcy ludzi w lagrach i gulugach krępego batiuszki, starczy przypomnieć, co działo się na Placu Niebiańskiego Spokoju w 19X9 roku w Chinach, a wreszcie starczy przywołać obrazy z Ameryki Południowej ((. bile. Salvador, Nikaragua), z Azji (Afganistan, Indie. Sn