Istnieje ponadto jeszcze dodatkowe zaskoczenie, lonieważ panuje opinia, że proza radziecka jest — przynajmniej w zakresie formy — raczej tradyc onaina, tymczasem powieści Kima nie mają mc vspólnego z tradycyjnym stereotypem formalnym. Są ełaśnie i n n e. Gdyby szukać podobieństw, to w *•* lzieckiej literaturze chyba tylko opowieść Ulega 1 linowa Morieplawatiel została skomponowanaw et ug zbieżnych zasad, jednakże metoda twórcza min lajbardziej przystaje do pisarstwa JM I e <• >• ■ll _ Kim jest Koreańczykiem (ale pisze po UV>V,N zarówno len fakt. jak również inne szczegóły aun liografic/nc, znajdują liczne przetworzenia we _
kich jego powieściach. Urodził się w ! ‘ ,l u’ 1 . jj
lioruijcwki. w Ku/achslaroc. gd/ic podobno
wem jego wywodów główny bohater powoli zaczyna akceptować i... kochać Wielkiego Brata, Partię i jej metody, lego wykład o totalitaryzmie brzmi tak prawdziwie i przekonująco, że Winston najpierw na chwilę, a potem na zawsze zapomina, że w gruncie rzeczy inkwizytor opowiada o sobie samym i o jego towarzyszach. Winston słucha: (...) w dwudziestym wieku pojawili się zwolennicy totalitaryzmu: hitlerowcy u Niemczech i komuniści ir Rosji. Rosjanie tępili herezję znacznie ok rut niej niż ink wizycja. Wydawało im się. że nauczyli się czegoś od przeszłości: w każdym razie wiedzieli, że nie należy przysparzać męczenników. Zanim wystawiali swoje ofiary na pokaz podczas publicznych procesów, najpierw świadomie niszczyli ich godność. Poprzez tortury i izolację przemieniali tych ludzi te obrzydliwe, kulące się ze strachu wraki, gotowe zeznać wszystko, co im kazano, lżyć się, oskarżać wzajemnie i skamleć o litość. A jednak po kilku latach historia się powtórzyła (...). Główny bohater powieści słucha, a przyoblekając słowa inkwizytora w wyobraźni w kształt — zapomina,że przecież jego także kazał on bić, kazał rzucać na kolana, kopać; że sam dręczył go wymyślnymi urządzeniami do torturowania. Pozwalając Winstonowi myśleć, 0'Bricn powoli, ale sukcesywnie przekształca jego świadomość, a bunt kieruje ku samemu sobie. To prawdziwy mistrz kamuflażu. a zarazem morderca najwyższej próby. Czytając
0 nim. nieodmiennie przychodzi na myśl wysoki urzędnik NKWD. który kierował likwidacją obozów polskich oficerów zamordowanych potem w Katyniu. Ta sama elegancja, nienaganne maniery, dyskutowanie z więźniem i wyciskanie na jego świadomości swoistego piętna, poczucia winy i przegranej w obliczu lak dystyngowanych i inteligentnych przeciwników. Winston nie widzi możliwości prowadzenia walki z tak silną i mającą w swoich szeregach tego rodzaju członków Partią. Poddaje się — sprzedaje przeszłe życie, sw'ój bunt, miłość i własną podmiotowość— w zamian wychodzi na wolność, pije alkohol, czuje się bezkarny i... z utęsknieniem czeka na zbawienne rozstrzelanie, które stanowić będzie jakby akt krwawego pojednania z. wieczną i niezwyciężoną Partią. Postać 0’Briena jest doprawdy intrygująca — nawet Czesław Miłosz w swoim zbiorze wierszy
1 notatek na kanwie ważkich lektur pt. Nieobjęta ziemia zatrzymuje się na chwilę nad swoistą filozofią inkwizytora.
Powieść Orwella jest też wykładem na temat rewolucji i rewolucjonistów. Angielski pisarz przygląda się rewolucji jakby u samego zarzewia i dochodzi do smutnego wniosku, wypowiedzianego ustami 0’Brie-na: Nie wprowadza się dyktatury po to. by chronić rewolucję: wznieca się rewolucję ir celu narzucenia dyktatury. Celem prześladowań są prześladowania. Celem tortur są tortury. Celem władzy jest władza Gorzka to powieść — bo gorzkie prawdy leżą u jej
podłoża, a mianowicie, iż nie może jeden człowiek czv grupa ludzi narzucać swojego punktu widzenia noi mowania rzeczywistości, hytu. istnienia innym lu-dziom. Nic wolno budować systemów władzy opar tych na krzywdzie jednostek i grup społecznych Jedynie współistnienie i rozwój w oparciu o zdobycze demokracji umożliwia prawdziwy, niczym nieskrępowany postęp. Przegrana buntownika Winstona Smitha jest jakby memento — przypomnieniem, że totalita-iyzm potrafii skruszyć nawet najtwarsze kamienie a koła miażdżące, raz puszczone w ruch, trudno potem zatrzymać...
DARIUSZ TOMASZ LEBIODA
Crcorgc Orwell Rok 1984. Tłum. Tomasz Mirkowie/- PIW 19K9 (dodruk), s. 219.
Czasami tak bywa. Bierze się do ręki tekst i od razu wiadomo, że jest zupełnie inny, niż pozostałe. Ze względu na sposób opowiadania. Oraz ze względu na treść. Lekturowe przyzwyczajenia trzeba wtedy odłożyć na bok. I tak właśnie jest z tomem trzech mikropowieści Anatolija Kima — Lotos (1980), Zbieracze ziół(1971) i 5łowicze echo (1976) — które PIW wydał pod wspólnym tytułem Zbieracze ziół.
Fabuła pełni w tych powieściach rolę drugorzędną, lub nie ma jej wcale, w dialogu z czytelnikiem najważniejsza jest natomiast refleksja — wmontowana zresztą tak chytrze, iż w żaden sposób uciec od niej nie można. Refleksja o sprawach ostatecznych, o sensie życia, o śmierci, więc wymagająca specjalnego sposobu czytania: spokojnego, powolnego, z przerwami. W czasach wiecznego zadyszania i nerwowego pośpiechu jest to oferta lekturowa mocno zaskakująca, ale bez wątpienia warta zachodu.