potwierdzenie hcnti/mu i /bwwe/ei wtnolcl »weg«» ourpiwic fu sakenołnnnapn * m«vMtetwo. Mimo, M IHIcnfy nie /imały w XIX wieku mymmmnm w cmtaści • tcalr/c. i«» /»»iuly w Mioteł /realizowane i dopełnione m wielkie, mnir historii -
W lym konicktcic wydnlc ml alf dość oczywiste. »c nic ma nu dziwnego w myśleniu o polskim tyciu politycznym I społecznym jako o temacie i przedstawieniu, czy rac/s) serii dramalćw i przedstawień. skoro podstawowe dla tego życia • wcm? Żywe idee zostały sformułowane jako idee artystyczne Niezależnie od tego. ery zobaczymy w tym przejaw fascynującej odmienności i wyjątkowości polskie) kultury , czy tez dowód jej naiwności I niedojrzałości, by nie rzec - głupoty, wydaje mi się z* bez uwzględnienia kategorii teatralnych i dramatycznych mcmazhwr skuteczne analizowanie i Interpretowania polskiego tycia zbiorowego A skore* tak. to obok politologów, socjologów i filozofów powinno się tez w tym miejscu i czasie, w tej debacie znaleźć tez miejsce dla teatro- i dramatologa.
Uzasadniwszy w ten sposób, choć częściowo, swoją obecność, mogę wreszcie przejść do właściwego tematu, czyli ciągu politycznych i społecznych dramaryzaryi i widowisk, jakie mioty miejsce po katastrofie samolotu prezydenckiego 10IV 2010 1 o przejście między teatrem a owymi działaniami tet niestety nic jest niczym nowym: s owych wydarzeniach całkiem często mówi się jako o teatrze czy widowisku, dodaiąc do tego - jak na przykład Jerzy Sosnowski w komentarzu dla „Tygodnika Powszechnego" - pejoratywne określenia typu „groteskowy", czy wręcz „żałosny" Niekiedy przywołuje się analogie z innymi gatunkami przedstawień kuhuosyck. mówiąc - jak Zbigniew Mikołejko w „Polityce" - o paradoksalnym Żałobnym karnawale, czy też - w tonie już poważniejszym i z większym szacunkiem - o rytuałach i ceremoniach. Określenia tego typu powróciły zwłaszcza po obchodach rocznicowych, pojawiając się znów szczególnie intensywnie w komentarzach krytycznych, gdzie mowa o teatrze czy politycznym spektaklu zorganizowanym przez Jarosława Kaczyńskiego i jego zwolenników.
Pejoraty wność określeń podobnych do wyżej przywołanych wyrasta ze starego antyteatralncgo uprzedzenia zrównującego spektakl z kłamstwem, a zarazem z tradycyjnego (choć przez praktyków i badaczy sztuk pcrformatywnych dawno przewalczonego) przekonania o istnieniu mocnej granicy między fikcją przedstawienia i twardą realnością polityki. Określąjąc jakieś działanie mionem teatru, odmawia mu się tej realności, zarazem sugerując* 2c jest manipulacją ukrywającą prawdziwe
4