Wyrok (* roidriiłu a. fomjuss Ntf).
|i) Pierwszy zaczął mówić więzień:
- Widzę, że to. o czym mówiłem z tym młodzieńcem z Kiriatu, stało się przyczyną jakiegoś nieszczęścia. Mam takie przeczucie, hegemonie, że temu młodzieńcowi stanie się coś złego, i bardzo mi go żal.
- Myślę - odpowiedział procurator z dziwnym uśmiechem - że istnieje ktoś jeszcze, nad kim mógłbyś się bardziej użalić niż nad juda z Kiriatu, ktoś. czyj los będzie znacznie gorszy niż los JudyL A więc Marek Szczurza śmierć, zimny i pozbawiony skrupułów kat, i d ludzie, którzy, jak widzę - tu procurator wskazał zmasakrowaną twarz Jeszui - bili rię za twoje proroctwa, i rozbójnicy Dismos i Gestas, którzy wraz ze swoimi kamratami zabili czterech moich żołnierzy, i ten brudny zdrajca Juda wreszcie - wszystko to są więc ludzie dobrzy?
- Tak - odpowiedział więzień.
-1 nastanie królestwo prawdy?
- Nastanie, hegemonie - z przekonaniem odparł Jeszua.
- Ono nigdy nie nastanie - nieoczekiwanie zaczął krzyczeć Piłat, a krzyczał głosem tak strasznym, że Jeszua aż się cofnął. Takim głosem przed wieloma laty w Dolinie Dziewic wołał Piłat do swoich jezdnych: .Rąb ich! Rąb ich! Olbrzym Szczurza śmierć jest otoczony!*. Jeszcze podniósł zdarty od wywrzaskiwania komend głos, wykrzykiwał słowa tak, aby usłyszano je w ogrodzie: - Łotrze! Łotrze! Łotrze! - A potem ściszył głos i zapytał: - Jeszua Ha-Nocri, czy wierzysz w jakichkolwiek bogów?
- jest jeden Bóg - odpowiedział Jeszua - i w niego wierzę.
- Więc się do niego pomódl1 Módl się najgoręcej, jak umiesz! A zresztą... - glos Piłata pękł nagle -nieci to nie pomoże. Masz żonę?-zapytał ze smutkiem, sam nie rozumiał, co się z nim dzieje. -Nie, jestem samotny.
[2] - Przeklęte miasto... - nie wiadomo dlaczego mruknął nagle procurator i wstrząsnął się, jakby go przeszedł ziąb, potarł dłonie, jakby je umywał. - Zaprawdę, byłoby to znacznie dla ciebie lepiej, gdyby d ktoś poderżnął gardło, zanim spotkałeś Judę z Kiriatu.
- A może byś mnie wypuścił, hegemonie - poprosił nagle więzień i w jego głosie zabrzmiał strach. - Widzę, że chq mnie zabić.
Przez twarz Piłata przebiegł skurcz, zwrócił na Jeszuę przekrwione białka oczu i powiedział: -Czy doprawdy sądzisz, nieszczęsny, że procurator rzymski puści wolno człowieka, który powiedział to, co ty mówiłeś? O, bogowie! Przypuszczasz może, źe mam ochotę zająć twoje miejsce? Ja twoich poglądów nie podzielam! I zapamiętaj sobie, źe jeśli powiesz od tej chwili choćby jedno słowo, jeśli będziesz z kimkolwiek rozmawiał - to strzeż się mnie! Powtarzam - strzeż się! -Hegemonie-.
-Zamilcz! - krzyknął Piłat i powiódł wściekłym spojrzeniem za jaskółką, która znowu wpadła pod kolumnadę.
-Do mnie!-zawołał.
U Kiedy sekretarz i żołnierze eskorty powrócili na swoje miejsca, Piłat oznajmił, że zatwierdza wyrok śmierci wydany na przestępcę Jeszuę Ha-Nocri przez zgromadzenie Małego Sanhedrynu, a sekretarz zapisał to, co Piłat powiedział
DZIĄŁ ) | OŚWIECENIE I miOMANTYZM
} PIŁAT I FARYZEUSZE, lustracja z Ewangeliarza zRossano, V-VU w., Museo Diocesano (czytaj: muzeodjoaesano), Rossano, Włochy
Opisz, w jaki sposób lustrator odzwierciedlił nacisk kapłanów żydowskich na Piłata oraz jak przedstawił władzę Piłata nad jezusem.
Sen Piłata (z rozdziału 26. Złożenie do grobu).
Ul Nadeszła świąteczna noc, grały swój koncert wieczorne cienie i zmęczonemu procuratoro-wi przywidziało się zapewne, że ktoś siedzi na tym pustym tronie. Procurator nie oparł się małoduszności, obmacał płaszcz, odłożył go i zaczął śpiesznie przechadzać się pod kolumnadą, to zacierał ręce, to podbiegał do stołu i chwytał puchar, to znów zatrzymywał się i bezmyślnie wpatrywał w mozaikę posadzki, jak gdyby usiłował odczytać z niej jakieś inskrypcje...
Dzisiaj już po raz drugi ogarniał go taki smutek. Pocierając skroń, w której po piekielnym bólu porannym pozostało jedynie tępe, uwierające wspomnienie, procurator wciąż usiłował zrozumieć, skąd się biorą jego duchowe katusze. I zrozumiał to bardzo szybko, postarał się jednak oszukać siebie. Było dlań jasne, że dziś w dzień coś bezpowrotnie utracił, a teraz chce to naprawić jakimiś błahymi, mizernymi działaniami, i że, co najważniejsze, na wszystko jest już za późno. Zaś oszukiwanie samego siebie polegało na tym. iż procurator usiłował sobie wmówić, że te obecne, wieczorne jego działania są nie mniej ważne niż wydany wyrok. Ale bardzo źle się to procuratorowi udawało. (...)
(5j Mniej więcej o północy sen użalił się wreszcie nad procuratorem. [.,.] Loże znajdowało się 1 w półmroku, kolumna osłaniała je przed księżycem, ale od wiodących na taras schodów do po-i słania ciągnęło się księżycowe pasmo. I procurator, skoro tylko stracił kontakt z otaczającą go rzeczywistością, zaraz ruszył po owej jaśniejącej ścieżce i poszedł nią ku górze, wprost w księżyc Aż się roześmiał przez sen, uszczęśliwiony, że tak piękne i niepowtarzalne było wszystko na tej przejrzystej niebieskiej drodze. Szedł, towarzyszył mu (pies] Banga, a obok kroczył wędrowny filozof. Dyskutowali o czymś nader ważnym i niezmiernie skomplikowanym i żaden z nich nie mógł przekonać drugiego. Nie mieli żadnych wspólnych poglądów, co czyniło ich dyskusję szcze-' gólnie interesującą i sprawiało, że mogła się ona ciągnąć w nieskończoność. Dzisiejsza kaźń,
_