PRŻELOM
Przeciwstawiała się ona koncepcji „federalne;", głoszonej przez ideologów z obozu Józefa Piłsudskiego i lewity polskiej. Wwalce tych dwóch koncepcji pierwsza z nich miała wszelkie szanse powodzenia.
Pomińmy i to, że na drodze realizacji koncepcji „federalnej" stafy kolosalne przeszkody, od Polski niezależne. Ale sama koncepcja była trudna, wizjonerska, nakładająca na Polaków duże wyrzeczenia się i zmuszająca do ogromnych wysiłków. Nie przemówiła i przemówić nie mogła do wyobraźni szerokich mas. Była koncepcją nielicznego zespołu intelektualistów.
Koncepcja „narodowa" mogła była przemówić zarówno do mas, jak i do tych środowisk inteligenckich, które przeciwstawiały się hasłom radykalnym. Przez sto kilkadziesiąt lat dla Polaka państwo oznaczało państwo zaborcze. Programem było przetrwać jako społeczność narodowa, opierająca się wynaradawiającej polityce państwa zaborczego. Aby narodowość polska mogła przetrwać, musiała stać się wartością naczelną, musiała zachować te zasadnicze wartości, które określały jej oblicze, chronić je, otaczać szczególną czcią. Stąd i samo słowo „naród" posiadało szczególny wydźwięk emocjonalny, było symbolem czegoś głęboko mistycznego, potężnie odczuwanego przez każdego. Jednocześnie naród był widziany jako zbiorowość jak najbardziej jednolita, zwarta, jako wspólnota swojaków. W sumie była to więc koncepcja zarówno wybitnie konserwatywna, jak i wyraźnie ekskluzywna, rygorystycznie definiująca każdego uczestnika wspólnoty narodowej. Nade wszystko jednak była to koncepcja o potężnym zabarwieniu emocjonalnym.
Polska prawicowa inteligencja z taką koncepcją przyjęła fakt powstania państwa polskiego. Ideologia tego państwa miała być przedłużeniem dawnej ideologii narodowej. Państwo polskie miało być państwem Polaków, z których każdy miał odpowiadać tradycyjnej definicji Polaka. Inaczej — państwo polskie miało być społecznością swojaków i służyć sprawne utrzymania ich swoj-skości.
U Koncepcja taka dobrze odpowiadała nastrojom bardziej wy-I j^iconych elementów społeczeństwa polskiego. W bardziej uproszczonej formie mogła ona również trafić i do najszerszych mas, w których poczucie polskości — tak dotychczas słabe — teraz zaczęło się szybciej rozwijać. W masach tych polskość była równoznaczna z odrzuceniem tego wszystkiego, co nią nie było, była równoznaczna z postawą niechętną wobec mniejszości narodowych.
Ale w państwie, w którym co trzeci obywatel nie był uważany za Polaka i za Polaka się nie uważał, koncepcja państwa „narodowego” była utopią. Z tego dobrze zdawali sobie sprawę bardziej racjonalnie myślący ideologowie obozu Piłsudskiego i lewicy polskiej. Musieli się oni wyrzec idei „federalizmu”, nie mogli się jednak pogodzić z koncepcją „narodową”, którą uważali za utopijną i w konsekwencjach niebezpieczną dla przyszłości Polski.
Koncepcja ta była nie tylko utopijna. Szybko stała się i anachroniczną. Jeżeli bowiem fakt istnienia i działania państwa polskiego miał głęboki wpływ wychowawczy na Polaków, to miał on analogiczny wpływ i na tzw. mniejszości narodowe. W praktyce bowiem stał się czynnikiem sprzyjającym rozwijaniu się wśród łych mniejszości dążności emancypacyjnych. Tego wyznawcy koncepcji „narodowej” nie przewidzieli, a gdy znaleźli się wobec nowych faktów, nie umieli ich zrozumieć. Co gorzej, faktom tym usiłowali się przeciwstawić, posługując się środkami presji. Utopijna koncepcja pociągnęła za sobą utopijne metody działania.
O Polsce okresu międzywojennego trudno mówić, że byfa demokracją. Próby ugruntowania demokracji tyły nieśmiałe i niedołężne. Czego innego nie można było zresztą oczekiwać od kraju w swym rozwoju społecznym i gospodarczym tak opóźnionego. A jednak działały — choć kiepsko — pewne instytucje, zawierające elementy demokratyczne i oddziaływujące wychowawczo. Zarówno na Polaków jak i na nie-Polaków. Można bardzo krytycznie mówić o polskich instytucjach parlamentarnych i o polskich stronnictwach tego okresu. Ale jakieś instytucje parlamentarne istniały, jakieś wybory się odbywały, jakieś stronnic-
227