PRZEŁOM
miczna z Żydami osłabiała kraj gospodarczo, nikomu nic dając korzyści. Od tego, że Żydzi cierpieli materialnie, żaden inny element społeczny nie bogacił się. Nienormalna struktura zawodowa kraju, szczególnie uderzająca w przypadku Żydów, była skutkiem, a nie przyczyną gospodarczego zacofania Polski. Najgorsze bodaj było to, że antysemityzm jako program działania, nie dając żadnych rzeczywistych rozwiązań, tworzył fikcję rozwiązania tych zagadnień, przed którymi stała Polska. Czesław Miłosz w swych uwagach na temat Stanisława Brzozowskiego („Kultura”, lipiec-sierpień, 1960) cytuje ustęp z Sam wśród ludzi, w którym Rosjanin mówi, że w przekonaniu Polaków Moskale są wyłącznym źródłem wszystkich ich nieszczęść. Jeżeli Moskali w Polsce nie będzie, to zapanuje tam raj na ziemi. Ale sąd taki jest czymś powszechnym i starym jak ludzkość. W Polsce przedwojennej miliony ludzi wierzyło, że wszystkie trudności kraju zaniknęłyby od razu, gdyby Żydzi odeszli. Fikcja ta zasłaniała rzeczywistość, zwalniała od obowiązku bardziej trzeźwego na nią patrzenia.
Po roku 1945 z Żydów w Polsce pozostała mała garść. Olbrzymia większość dawnej społeczności żydowskiej odeszła przez komory gazowe i krematoria. Ci, którzy się uratowali, przeważnie Polskę opuścili. Wiele jednak z Polski ze sobą zabrali. Tysiąca lat przeszłości nie można było wykreślić. Zabrali ze sobą zasadnicze wartości kultury polskiej, wyraźne tradycje i przywiązania. Nie przestali być polskimi Żydami. Dopiero ich dalsze potomstwo zatraci te związki z przeszłością, podobnie jak je zatraci potomstwo wielkiej rzeszy powojennych uchodźców Polaków. Ale wśród wspomnień, jakie zachowali Żydzi polscy, są też i lata fali antysemickiej, jaka ogarnęła Polskę przed wielką katastrofą wojenną. Są to ciężkie wspomnienia, które rzucają cień na stosunki polsko-żydowskie. Oczywiście nie w samej Polsce, gdzie Żydów została się garść, ale na wielkich przestrzeniach świata, gdzie Żydzi i Polacy wciąż się ze sobą spotykają.
I
Do najciekawszych i najważniejszych zagadnień socjologii i antropologii należy, jak obraz jednej grupy i każdego z jej członków odbija się w świadomości członków grupy drugiej. Badanie tego obrazu i mechaniki jego powstawania ma kolosalne znaczenie dla zrozumienia stosunków międzygmpowych i międzyludzkich. W naszych stosunkach z ludźmi innych grup stale posługujemy się definicjami wyrosłymi z obrazów, jakie doświadczenia naszego środowiska wytworzyły sobie o innych grupach i ich członkach. Obrazy te i oparte na nich definicje nigdy nie są owocami trzeźwej refleksji, nie są wiernym odbiciem rzeczywistości, nie dają jej adekwatnego przedstawienia. I nie może być inaczej. Są one wynikami naszych codziennych doświadczeń, te zaś nie mają nic wspólnego z drobiazgowym i sumiennym poszukiwaniem prawdy, jakie jest postulatem pracy uczonego. Doświadczenia te sprowadzają się do przypadkowych zetknięć, do zdawkowych sądów, w których momenty emocjonalne absolutnie przeważają nad refleksją. Wynikiem tego są te stereotypowe konstrukcje, jakie składają się na „mądrość narodów" i na ich wiedzę o innych. Konstrukcje te są przekazywane z pokolenia na pokolenie i stają się częścią zbiorowej tradycji danej grupy.
Obiektywna wartość poznawcza tych obrazów jest niewielka, najczęściej — żadna. Są to skróty, fragmenty, zniekształcenia, zawsze o potężnym emocjonalnym zabarwieniu. Ale w życiu spo-
253