W SŁUŻBIE KULTURY POLSKIEJ
ludzkich. W świecie odizolowanych społeczności lokalnych taka funkcja Żyda była społecznie szczególnie doniosła.
Z „poczty żydowskiej ” przede wszystkim korzystał szlachcic. Donosiła mu ona o wydarzeniach politycznych, o wojnach, o wypadkach w Warszawie, o wydarzeniach gospodarczych. W jakiś— choć na pewno nie doskonały sposób wiązała go z resztą kraju, zmniejszała stopień jego odizolowania. Była skromną namiastką innych kontaktów, bez niej jednak następstwa szlacheckiego domatoisrwa byłyby jeszcze groźniejsze.
Ale i wieś chłopska korzystała z „poczty żydowskiej”. Drogą przez karczmę i wędrownego kramarza czy rzemieślnika docierały do chłopa jakieś odgłosy dalekiego świata, jakieś informacje o wypadkach, jakieś nowe doświadczenia. Było to ważne dopełnienie tych kontaktów ze światem, jakie wsi przynosiły dziady wędrowne.
n
Ale „poczta żydowska” była tylko uzupełnieniem zasadniczej funkcji handlarza czy wędrownego rzemieślnika. Tą zaś była dystrybucja dóbr i usług gospodarczych. Polski aparat dystrybucyjny był zawsze w opłakanym stanie. Był on odbiciem gospodarki całego kraju. W rzeczywistości przedstawiał się on prymitywnie nawet w okresie dwudziestolecia międzywojennego. A i w Polsce dzisiejszej jest on bardzo daleki od tych wzorów, jakie są uważane za normę w krajach wysoce uprzemyslowioitych. Pogarda społeczeństwa dla zawodów nierolniczych, brzydzenie się szlachcica „łokciem i miarą” miało ze swej strony poważny wpływ na taki stan rzeczy. Surowiecki miał niewątpliwą słuszność, twierdząc, że Żydom Polska zawdzięczała uratowanie jakichś resztek handlu i rękodzieła.
Te uratowane resztki służyły — kiepsko zresztą — zadaniu rozprowadzania dóbr i usług gospodarczych. Dobra te i usługi były nieliczne, rodzaje ich z punktu widzenia sensownej gospodarki często absurdalne, rozprowadzanie ich wybitnie nierównomierne. Udział wsi chłopskiej jako rynku zbytu był w tym niewspółmiernie mniejszy od udziału zamożniejszej wsi ziemiańskiej. Ale jakiś udział istniał. Nawet w okresie pańszczyźnianym chłop coś nabywał od wędrownego kramarza, nawet wtedy chętnie i licznie odwiedzał jarmarki.
W okresach późniejszych udział chłopa jako nabywcy stawał się coraz większy i raczej stopniowo zmniejszał się udział dworu. Towary stawały się bardziej różnorodne, dostosowane do bardziej różnorodnych i wyrafinowanych potrzeb odbiorców. W drugiej połowie wieku XIX żydowski kramarz i handlarz wędrowny staną się kanałami docierania na wieś wytworów produkcji maszynowej. Wieś w ten sposób zapozna się z łódzkimi perkalikami i nawet z mydłem firmy „Puls” w Warszawie.
Ale wszelki towar ma zawsze dwie strony: jest on zarówno dobrem gospodarczym, jak i pewną treścią społeczną i kulturalną. Łódzki perkalik, kupiony przez wiejską gospodynię, oznaczał wprowadzenie w jej życie jakichś nowych treści pozagospodar-czych. Obejmowały one dziedziny' bardzo rozległe. Chodzi tu zarówno o nową modę na wsi, jak i o nową potrzebę upodobnienia się do obyczajów świata pozawiejskiego. Z doświadczeń Ameryki jest rzeczą doskonale wiadomą, w jakim stopniu system masowego rozprowadzania dóbr gospodarczych wpłynął na zasadnicze przeobrażenia społeczne całego kraju, pogłębiając w nim postawy demokratyczne.
Miłośnicy „ludowości” opłakiwali, że perkalik wypiera dawny strój chłopski, i odpowiedzialnymi za to czynili „chciwych” handlarzy żydowskich. Były to smutki i oskarżenia infantylne. Perkalik był lepiej od dawnego stroju przystosowany do zmian zachodzących na wsi i sam ze swej strony ułatwiał ich postępy. Chłop razem z perkalikami przyjmował — choć bardzo nieśmiało i powoli — nowy styl życia, zrywający z przeszłością, ale też nieskończenie lepiej przystosowany do nowych potrzeb. Zresztą — jak
293