MS DROGA
znania religijnego I poglądów. Zawsze możemy liczyć na pomoc I do tego w Imię dobra danego człowieka. Wystarczy poprosić i staje się.
Żeby jednak to chociaż minimalnie zrozumieć, to trzeba trochę popraktyko*' wać. Praktyka jednak w moim rozumieniu to nie tylko przekazywanie Energii wszystkiemu i wszystkim, na najrozmaitsze sposoby. To także pełna aprobata Reiki Jako takiego oraz ufność w uzyskiwane rezultaty, choćby były inne niż oczekujemy] To wreszcie stan Świadomości, ciągle aktywny, aby obserwować, co I jak się dzieje na skutek pracy z Reiki. Stan, kiedy uczciwie analizujemy i weryfikujemy wszystko, co ma z tym związek. Na skutek takiej praktyki uzyskuje się pewnoSć, dzięki której można śmiało potwierdzić to, co mówi tytuł rozdziału. I myślę, że więcej nie ma co się rozwodzić na ów temat, bo o tym mówią wszystkie systemy ctyczno-religijtlfS
Na marginesie omawianego problemu stoi problem inny. Otóż zdarza się, że w imię tej Energii Miłości dokonuje się tego; co świadczy że jest raczej wręcz przeciwnie. Zdarza się to niektórym adeptom Reiki, niezależnie od ich stopnia, wtajemniczenia. Należy to zrzucić na karby ich małej świadomości duchowej.Jak my wszyscy, ci ludzie robią żle, ale mają szansę zmieniać się, choć jeszcze tego może nawet nic próbują. Problem ten wcześniej czy później zostanie rozwiązany. Nic w tym jednak rzecz, bo „nie wiedzą co czynią”. Z tych i innych sprzeczności ( między ideą Reiki, a życiem ludzi na pewno zdajemy sobie wszyscy sprawę. Co Innego w myśli, co innego na języku i co Innego w czynach. Pozostawmy tę sprawę każdemu z osobna, bo to jego życie. I u każdego problemy będą inne, realizacje więc także inne.
Interesuje mnie tutaj raczej inne zjawisko. Tym ważniejsze, że dotyczy całej niemal populacji adeptów Reiki. Dlatego poruszam ów temat. Chciałbym^ go poruszyć po to, by czytelnik się choć trochę nad tym zastanowił, o Ile dotychczas nie było mu to dane. Chcę zwrócić uwagę na pewne zagadnienia, które związane są z czynieniem wbrew naturze danego człowieka. Ma to ten istotny wymiar, że nieświadomie czynimy innym żle, chociaż robimy to w imię miłości, stosując do tego Reiki. Nie robię jednak nikomu żadnego zarzutu, że tak czyni. Zwykła niewiedza, a tej mamy w sobie bez liku. Chodzi raczej o to, by na to zjawisko zwrócić uwagę, bo temat ten Jest z jednej strony bardzo Ważny, ale z drugiej śliski. Podzielę się w tym miejscu pewnymi poglądami, które są wypadkową moich przemyśleć oraz wielu innych osób, którym czynienie zgodnie z rooląjesl bliskie.
Rzecz dotyczy zjawiska karmy. Karma jako taka jest najkrócej mówiąc przezna* czcniem człowieka. Nie przeznaczeniem w stylu nieodwołalnej wyroczni, alcjako planu, który dana osoba ma zrealizować podczas pobytu na ziemi. Karma taka czy Inna jest zależna od bardzo wielu czynników, choćby jako samopokuta >za| minione działania. Ale nic tylko, bo zależy też od tego czy danemu człowiekowi konieczne jest na drodze życia duchowego takie doświadczenie ziemskie. Może życiowo przykre i nie zasłużone. Niemniej duchowo potrzebne. Stąd karma to rodzaj scenariusza na życic. Przy czym nie do końca wiadomo, co można w ostat* niej chwili zmienić, a co musi się dokonać. A z tym wiąże się problem ingerencji w czyjąś karmę i w swoją również.
Często choroby, problemy życiowe l Inne ciekawostki życia na ziemi są związane nic tylko z bieżącymi działaniami, ale też z karmą. Jako takie mają doprowadzić do rozwiązania w człowieku jakiegoś problemu. Może łatwiejszego, może trudniejszego. Jest to coś, przez co człowiek musi przebrnąć sam. Przebrnięcie przez to doświadczenie powinno zostać potraktowane niejako dopust boży,jak często się uważa. Winno być raczej przyjęte jako doskonała okazja, aby coś zrozumieć, coś zmienić, coś duchowo zyskać. Tc korzyści, bez bezpośredniego doświadczenia nie byłyby w ogóle osiągalne („Syty głodnego nic zrozumie* - polskie). Jeżeli człowiek wyciągnie wnioski z tego doświadczenia, może już nigdy się z takim nie zetknąć. Często jednak ludzie powtarzają te same błędy bez końca. Znam kobietę, która trzy razy rozwodziła się z mężami, przy czym na początku zawsze on był wspaniały, krótko potem był najgorszy, a w końcu przestawał być mężem. Oczywiście w ustach tej kobiety ona była w porządku. A tylko zawsze trafia na łajdaka. A tak naprawdę wystarczyło kilkukrotnie zaobserwować jej relację wobec własnych, normalnych skądinąd współmałżonków, by zauważyć, że to ona była problemem niezgodności. Powtórzyła ona ów błąd trzy razy. Gdyby zrozumiała i wyciągnęła wnioski, skończyłoby się na pierwszym razie.
Wróćmydo Reiki.Jakjużzwracałem uwagę nlejednokrotniew tej książce,mając Reiki można czynić cuda. Tym większe, gdy przeszło się inicjację 2*. Potwierdzą to nawet ci, którzy praktykowali niewiele. Jakie tu jednak zachodzi zjawisko? Robiąc Reiki dla jakiejkolwiek idei, od zabiegu terapeutycznego przez usuwanie przeszkód życiowych, a na zamawianiu dobrej pogody kończąc, zawsze mamy do czynienia z podobnym układem. Układ ten brzmi mniej więcej tak: mam Reiki, chcę robić dobrze, chcę żyć wykorzystując Reiki, mam okazję łub potrzebę, aby zastosować Reiki, robię Reiki. Robię to uczciwie, z serca, dla dobra tych, którzy znajdą się pod wpływem Reiki. 1 często uzyskuję wspaniałe rezultaty, a ten, dla którego robiono np. zabieg, cieszy się, że skutkuje, że efekty są dla niego dobre. Bo rzeczywiście są dobre. W czym więc problem? Dylemat polega na tym, że sama chęć czynienia dobra nie musi oznaczać dobra w sensie duchowym („Dobrymi uczynkami wybrukowane Jest piekło" - polskie). Karma człowieka, wewnętrzna potrzeba przepracowania czegoś lub po prostu doświadczenia czegoś nowego może stać w opozycji do naszego wyobrażenia dobrego uczynku. Wróćmy do przykładowego dziecka i słodyczy. Jeśli damy mu te słodycze, to pozornie zrobimy dobrze, bo dziecko będzie uśmiechnięte, szczęśliwe. Ale czy tak naprawdę zrobiliśmy dobrze? Nawet jeśli robiliśmy to w imię miłości do dziecka i Jego dobra? Z przekazywaniem Reiki jest podobnie, bo patrzymy zawsze przez pryzmat swoich wyobrażeń o Miłości i Dobroci. A rzeczywistość i potrzeby częściej bywają inne od naszych wyobrażeń, niż sobie z tego zdajemy sprawę. Cukierkowy problemjest banalny, ale sprawy karmiczne to nie zabawa. Skąd wiemy, że np. uwalniając człowieka od choroby robimy dobrze? Nawet, gdy o to prosi? A może korzystniej dla niego Jest, gdy cierpi? I chociaż serce się często kroi, to nie zawsze Jest dobrze robić Reiki tej osobie. Często lepiej jest pozostawić człowieka samemu sobie. Powtarzam, nawet gdy serce boli. Być może człowiek ten