Gwiżdżąc w ciemnościach wyprzesz swój lęk, ale nie będziesz przez to lepie) widział
S. Freud
Niemal wszystkie rodzaje terapii, począwszy od współczesnej medycyny; a na terapiach niekonwencjonalnych, czyjak kto woli, naturalnych kodcząc wymagają wstępnej czynności, czyli diagnozy. Wszystkie one bez diagnozy nie potrafią nic, bo nie ma uniwersalnych medykamentów 1 parafarmaceutyków. Nie ma też uniwersalnych punktów do masażu czy tym podobnych specyfików. Po prostu każdy taki specyfik służy do czegoś konkretnego. Są oczywiście takie, które mają bardzo szerokie spektrum działania, ale nie działają jednak na wszystko.
Dlatego w każdej takiej terapii podstawą leczenia lub uzdrawianlajest dobrze wykonana diagnoza. Konieczność jej stosowaniajest jednocześnie największym, minusem tych terapii. Właściwe środki 1 działania dobiera się dopiero po uzyskaniu jakiejś diagnozy. Gorzej, gdy laka diagnozy nie daje sensownej i prawdziwej odpowiedzi. Znamy to zresztą z życia, gdy na niektóre dolegliwości brak wiadomości o sposobie radzenia sobie z nimi albo leż odwrotnie, tych sposobów jest zbyt dużo. I wtedy najczęściej zaczyna się eksperymentowanie na potrzebującym lub cierpiącym.
Trudno by było w tej chwili nawet powiedzieć, co było wcześniej: wystraszony i dociekliwy pacjent oczekujący odpowiedzi na pytanie, co mu dolega, czy zakompleksiony medyk, który za wszelką cenę chciał umieć zawsze dać odpowiedź, która by wskazywała, że on wie, co robi. Na pewno obie te grupy współdziałały ze sobą aż do osiągnięcia niekiedy całkowitego absurdu. W ten sposób wykształcił się w ludziach mechanizm, że diagnoza musi być postawiona i potencjalny chory oczekuje jednoznacznego wskazania dolegliwości. Ba, nawet nie dolegliwości, a często samej Jej nazwy, która nie zawsze mu coś powie.
A co z diagnozą w Reiki? Od razu rzucę kontrę: a po-cof Po co się zastanawiać nad tym co to jest, skoro istnieje pewność, że Reiki da sobie radę?
Wiem, potrzebujący pytał, pyta i zawsze będzie pytał o to, co wykonujący Reiki odczuwa. 1 zawsze stara się z terapeuty wycisnąć odpowiedź.
Powiedzmy sobie szczerze, żc niemal zawsze coś się odczuwa. Niekiedy wrażenia są wyraźne, wręcz szokująco mocne. Innym razem to tylko jakby poświata, wrażert albo nawet tylko wewnętrzne przekonanie, że w danym miejscu potrzeba Reiki. Ale za każdym razem te wrażenia są. Przypominam, że osoba leżąca pod naszymi łapkami też coś może i często odczuwa. Ale jej odczucia nie muszą się pokrywać z naszymi. Do czego są te nasze odczucia? Są one U tylko po to, aby terapeuta wiedział, że w danym miejscu ma Energię przekazać albo nic. I to tyle. Nic widzę zaś w ogóle powodu, aby na podstawie tych odczuć stawiać Jakąkolwiek diagnozę. Mając do dyspozycji mądrą Energię możemy scedować na Nią całość terapii. Ona sama wie, gdzie i w jakiej ilości płynąć. I żadna diagnoza nie jest jej potrzebna. A i tak zadziała.
Nie mam jednak zamiaru odradzać stawiania diagnozy w ogóle. Ja tylko odradzam wykonywanie tego głośno i informowanie o tym pacjenta. Może to mieć pewne reperkusje, o czym później.
Nie widzę powodu, dla którego należałoby zrezygnować ze stawiania diagnozy w ogóle. Wydaje mi się, że można z tego dobrowolnie zrezygnować. Jeśli ktoś chce. Ale można też z niej korzystać i niejako przy okazji rozszerzać swoją wiedzę o człowieku, jego ciele, budowle energetycznej i różnorodnych reakcjach ciał człowieka. Dla osób wykonujących systematycznie zabiegi Reiki może to być nawet wskazane, bo dzięki wielokrotnym i systematycznym obserwacjom każdy kolejny zabieg Reiki może być bardziej efektywnie poprowadzony. Nie czarujmy się, mądrości i siły Reiki nie przeskoczymy, bo i po co. Ale np. zamiast robienia zabiegu w jakichś zbędnych miejscach można go ograniczyć do kilku najważniejszych. Można też poprzez obserwacje kolejnych zabiegów stwierdzić czy w danym miejscu Jest niedobór, czy nadmiar zablokowanej energii, czy coś się zmienia, czy nie. Można też po prostu skojarzyć samą terapię Reiki z innymi terapiami i wskazać podjęcie właściwych działań, dokonania istotnych zmian, skierować do właściwego terapeuty z innej branży, skonsultować z innymi terapeutami. To m.in. można uzyskać Jako efekt pewnej diagnozy. Ale niech to będzie wiedza tylko dla siebie, swojej wiedzy, nauki, doświadczenia.
Co, według mnie, stoi na przeszkodzie, że odradzam oficjalne diagnozowanie w terapii Reiki? Otóżjest kilka ważnych powodów i spróbuję je omówić.
Przede wszysikimjest aspekt prawny tego zagadnienia. Czy komuś się to podoba, czy nie, to stawianie diagnozy jest prawnie usankcjonowane jedynie dla lekarzy. Powiem zgryźliwie, że Jest to wybrana kasta ludzi, uprzywilejowana do niektóiych działań i mająca patent na zabijanie (cytat z Bonda). Tego ostatniego cytatu nie należy rozumieć dosłownie, ale chyba każdy zdaje sobie sprawę, że lekarzowi wolno postawić diagnozę, która może być chybiona. Może ona nawet przynieść szkodę pacjentowi, a nawet Jego zgon. I w takich sytuacjach wychodzi, że lekarz Jest w pewien sposób usprawiedliwiany i broniony przez świat medyczny, gdyż lekarz może się pomylić. Pomijając przypadki wyraźnego naruszenia sztuki lekarskiej to chyba słusznie. Przecież, gdyby sądzić każdego lekarza za nieefektywną terapię, której przyczyny Jakże często leżą nic po stronie lekarza, a bardziej pacjenta, to nikt nic chciałby zostać lekarzem. Byłby to zresztą niezły absurd. Dlatego lekarz musi mieć określone pole manewru, nawet gdy robi błędy. I właśnie w takich niejasnych przypadkach lekarz ma za sobą obronę świata medycznego.
A co by było, gdy błąd, również niezamierzony, popełni terapeuta działający terapiami niekonwencjonalnymi, w tym Reiki? Należy zdać sobie sprawę, te osoba potrzebująca pomocy przychodzi do takiego terapeuty często dopiero wtedy, gdy zawiedli lekarze. Są to więc zwykle przypadki tntdnc, które mogą się zakończyć niepowodzeniem. Potencjalny potrzebujący szuka pomocy, ale nie zawsze Jego podświadomość tego pragnie. Stąd bywają nieraz mierne efekty zabiegu.