20
one też podstawowym czynnikiem decydującym o formie i treści kultury współcze- \ snej. Można wręcz mówić, że jest to kultura przekaźników (por. Godzić 1999, Krze- j mień-Ojak... 1997, Kerckhove 1997, Suszczyński 1999)-
Tytułowa metafora tygla zwraca uwagę na procesualne współwystępowanie różnorodnych elementów, na ich dynamiczne spotkanie, zderzanie oraz wręcz chaotyczne mieszanie się. W odniesieniu do mediów może być ona różnie interpretowana.
Z pozycji językoznawczych chcę tu mówić o dwu stylowych tyglach: odmianowym i dyskursowym. Odwołuję się do dwu znaczeń polimorficznego terminu styl. Przez i styl rozumie się bowiem już tradycyjnie 1) funkcjonalną odmianę języka, np. w języku \ polskim wydziela się następujące style: potoczny, artystyczny, publicystyczny, urzędo- ' wy, naukowy i religijny, a także 2) humanistyczną, całościową strukturę tekstu (dys- i kursu), stanowiącą dynamiczną „grę” środków językowych i niejęzykowych, planu treści i planu wyrażania, tekstu i kontekstu.
W mediach obserwujemy dziś nie tylko występowanie wszystkich odmian (w tym funkcjonalnych), ale i ich aktywne przenikanie się, przesunięcia w zakresie użycia oraz przewartościowania, zmieniające społeczny prestiż poszczególnych odmian. Wszystkie te procesy mają ścisły związek z przeobrażeniami całej ludzkiej rzeczywistości, m.in. z globalnymi procesami kulturowymi (w tym z mediatyzacją), oraz z polskim przejściem ustrojowym.
U podstaw zróżnicowania języka na odmiany leży jego związek z życiem ludzi. Motorem zachowań jednostek i społeczności jest chęć (konieczność) zaspokojenia ich potrzeb biologicznych i kulturowych. Ważne miejsce zajmują wśród nich potrzeby komunikacyjne, służące realizacji bardziej fundamentalnych człowieczych pragnień. Między spektrum potrzeb, które przyjmują historycznie i kulturowo uwarunkowane postacie, a rzeczywistością językową istnieją znaczne korelacje (nie musi to być pełna i absolutna odpowiedniość). We współczesnych społecznościach narodowo-języko-wych wykształciły się drogą ewolucyjną zespoły odmian.
Odmianowemu (makro)modełowaniu polskiej rzeczywistości językowej nasze językoznawstwo poświęca wiele uwagi. To jedno z najżywiej dyskutowanych zagadnień w okresie powojennym. Dyskusję zainicjował Z. Klemensiewicz w 1953 r. swoim stu- 1 dium O różnych odmianach współczesnej polszczyzny. Kolejne głosy i propozycje (m.in. S. Urbańczyka, H. Kurkowskiej i S. Skorupki, A. Furdala, T. Skubalanki, W. Pisarka, S. Gajdy czy A. Wilkonia) wykazują pewne różnice, wynikające z ewolucji samej rzeczywistości i z odmienności jej indywidualnych ujęć przez poszczególnych badaczy. Ale można też mówić o znacznej ich bliskości, o stosowaniu tego samego - stra-cłfyi tyfikacyjnego (taksonomicznego) - paradygmatu modelowania języka.
Charakterystyczne dla tego sposobu myślenia o języku i jego odmianach są m.in.:
• wyobrażenie języka jako zhierarchizowanego zespołu (systemu) odmian i widzenie go „od góry”;
• traktowanie odmian jako zorganizowanych, całościowych i homogennych tworów, które mają określoną sferę użycia i krąg użytkowników;
• stawianie języka literackiego w centrum systemu i obdarzanie go najwyższym prestiżem społecznym jako reprezentatywnej odmiany polskiej społeczności narodowej oraz odmiany uniwersalnej, zdolnej obsłużyć całe spektrum społecznych potrzeb komunikacyjnych (wśród odmian funkcjonalnych języka literackiego dominującą pozycję zajmował początkowo styl artystyczny, co znalazło wyraz m.in. w doborze źródeł do Słownikajęzyka polskiego pod red. W. Doroszewskiego);
• deprecjonowanie roli odmian nieliterackich (języka potocznego, języków regionalnych, gwar i socjolektów).
Takie widzenie rzeczywistości językowej wynikało i z obiektywnych jej własności, i z przyjmowania pewnych - nie zawsze uświadamianych - założeń i przekonań. Podsuwała je nasza narodowa ideologia, w której po doświadczeniach zaborów język literacki traktowano jako symbol suwerenności narodu, cenioną wartość, wymagającą od językoznawców szczególnej pieczy wykraczającej poza ściśle naukowe ramy. Nie bez znaczenia był też wpływ szkoły praskiej oraz jej koncepcji języka literackiego i jego kultury (kultywowania).
Zachodzące od lat siedemdziesiątych w świecie i w Polsce przemiany kulturowe (por. m.in. młodzieżowa rewolucja 1968 r.) pociągnęły za sobą przeobrażenia komu-nikacyjno-językowe oraz paradygmatyczny zwrot w językoznawstwie. Miejsce dominującego wzorca strukturalistycznego zajmuje paradygmat komunikacyjno-pragma-tyczno-kulturowy. Uwagę badaczy bardziej absorbuje teraz (mikro)modelowanie rzeczywistości językowej „od dołu”. Zajmują się oni mikrosytuacjami komunikacyjnymi, aktami mowy, typami dyskursów, wzorcami wypowiedzi itd. Okazuje się, że dotychczasowy makromodeł stratyfikacyjny nie przystaje już do dynamicznie się rozwijającej rzeczywistości komunikacyjno-językowej, w której media zaczynają zajmować centralne miejsce.
Czy można pokusić się o próbę skonstruowania nowego modelu - komunikacyjnego - bardziej adekwatnego w stosunku do dzisiejszej rzeczywistości językowej niż model stratyfikacyjny? Modelowania można dokonywać, stosując filtry o różnym stopniu gęstości i o różnym charakterze, „od góry” i „od dołu”. Model komunikacyjny winien umożliwić łączenie różnych spojrzeń. Spróbuję zarysować taki model rzeczywistości komunikacyjno-językowej, uwzględniając w nim rolę mediów.
Proponuję - idąc „od góry” - wyjście od takiego ukształtowania przestrzeni komunikacyjnej, w której wyróżnia się komunikacyjne obszary, sfery i sytuacje. O ile ilość sfer (kilka-kilkanaście, np. nauka, religia, polityka) i sytuacji (dziesiątki-setki, np. wizyta u lekarza, zakupy, lekcja szkolna) jest względnie duża i historycznie zmienna,