określenie przestępstwa politycznego stosowane było rów nież do takich czynów Jak potajemny handel, niedozwolo ne stosunki z Żydówkami, kradzieże na szkodę funkcjona riuszy partii. .Prawdziwi" polityczni żyli i umierali w In nych obozach, których nazwy do dziś otoczone są smuln.i sławą, w powszechnie znanych, bardzo ciężkich wari u i kach, lecz pod wielu względami różniących się od opisu nych powyżej.
Lecz oprócz oficjalnych funkcjonariuszy istnieje kalcgo* ria więźniów, dla których los nie był od początku łaskawy i którzy własnymi siłami walczyli o utrzymanie się na powierzchni. Trzeba płynąć pod prąd; codziennie i każdej godziny dnia zwalczać zmęczenie, głód, zimno i wypływa Jącą z nich apatię; stawiać czoło wrogom i nie mieć litość l dla konkurentów; wysilić fantazję, uzbroić się w cierpliwość, napiąć wolę. Albo też zdusić wszelką godność i z.i gasić ostatnie błyski sumienia, wystąpić do bitwy jak zwlr« rzę przeciw innym zwierzętom, oddać się we władzę ukiy-tych podziemnych sił. wspierających plemiona i jednostki w czasach okrucieństw. Niezliczone były sposoby, wy my* ślane i realizowane przez nas, aby nie umrzeć; tyle leli było, ile jest charakterów ludzkich. Wszystkie pociągały za sobą wyczerpującą walkę każdego przeciw wszystkim, a niektóre wymagały sporo aberracji i kompromisów, Utrzymać się przy życiu, nie rezygnując ze swych zasad moralnych, nie licząc na pośrednictwo pomyślnego pr/yi padku, dane było jedynie bardzo niewielu jednostkom wy< ższym, predestynowanym na męczenników i świętych.
Spróbuję więc zademonstrować na przykładach Sclir* pschela. Alfreda L., Eliasza i Henriego, jakimi sposobami można osiągnąć ocalenie.
Schepschel żyje w lagrze od czterech lat. Od pogromu, który go wygnał z miasteczka w Galicji, widział, jak dokolm umierały dziesiątki tysięcy jemu podobnych. Miał ongi żonf i pięcioro dzieci, i dobrze prosperujący warsztat rymarski,
c od dawna przyzwyczaił się do myśli, że jest jedynie rkiem. który trzeba od czasu do czasu napełniać. Sche-chel nie jest zbyt silny ani zbyt odważny, ani zbyt podły, e Jest nawet szczególnie przebiegły i nie potrafił nigdy ♦Jść do zajęcia, które by mu choć trochę ułatwiło życie, aniczył sie wiec tylko do drobnych i sporadycznych spo-bów. do „kombinacji", jak sie to tu nazywa.
Co pewien czas kradnie w Bunie miotłę i odsprzedaje BlockaLtesLerowk jeżeli uda mu sie odłożyć trochę kapi-u-chleba, pożycza narzędzia od swojego współziomka, 'ry jest szewcem w bloku, i pracuje kilka godzin na sny rachunek; ze skręconego drutu elektrycznego umie bić szelki; mówi mi Sigi, że widział go w przerwie polu-owej śpiewającego i tańczącego przed domkiem robotów słowackich, którzy wynagradzają go za to czasem tkami swej zupy.
Po tym, co powiedziałem, można by myśleć o Scheps-elu z pełną wyrozumiałości sympatią jak o nędzarzu, którym nie pozostało nic poza pokorną elementarną wolą cła i który dzielnie prowadzi swą skromniutką walkę, aby e ulec. Ale Schepschel nie był istotą wyjątkową i kiedy darzyła sie sposobność, nie zawahał sie wydać na karę losty Mojszla, swego wspólnika w kradzieży kuchennej, bezpodstawnej nadziei zasłużenia sie w oczach Bloc/c-stera i wysunięcia swej kandydatury na stanowisko mywacza.
Historia inżyniera Alfreda L. dowodzi miedzy innymi, czczy jest mit o zasadniczej równości ludzi.
L. kierował w swojej ojczyźnie bardzo słynną fabryką oduktów chemicznych i nazwisko jego było (i jest) znane przemysłowych ośrodkach całej Europy. Był to silny ężczyzna około pięćdziesiątki; nie wiem. dlaczego został _sztowany, lecz do obozu wszedł tak, jak wszyscy wcho-111: nagi, samotny i nieznany. Gdy go poznałem, był bar-o mizerny, ale twarz jego nacechowana była zdyscypli-
103