jn
.'WUdOLcć
/Sc?
państw. Można co najwyżej powątpiewać, czy rzeczywiście normatywna idea narodu w sensie współczesnym zakłada wcześniejsze istnienie państwa.
Czymże więc jest naród—ów przygodny bvt. który zaczał się nam obecnie jawić jako cos upia£rsalnagQ i cdwwdązują— ' cego? łłyc może zdołamy pochwycić to ulotne pojęcie, gdy rozważymy takie oto prowizoryczne definicje:
1) Dwie osoby należą do tęgo samego narodu, ieżeji
— i tylko jeżeli — uczestniczą w tej samej kulturze przez którą rozumieć będziemy system idei, znaków sknjarwń sposobów zachowania i porozumieaTinia s)ę
2) Dwie osoby nałeża do tego samego narodu, jeżeli
— i tylko jeżeli — uważają, że należą do tego samego narodu. Inaczej mówiąc, narody są trzielem c.zŁcu wieka, wytworem jego przeświadczeń, lojalności i solida r-flosd. Zbiór, osóhTna przykład mieszkających na danym terenie lub mówiących danym językiem) ^taje_sjg_nąrpdgm wtedy i tytko wtedy, gdy sa one stanowczo przekonane^jż
z tytułu współprzynależności do owego zbioru maia wobec siebie pewne obowiązki i pewne prą\ya. Tym, co czyni z nich naród, test wzajemne uznanie yię za rodaków a nie jakakol-wiek inna wspólna cecha, która przysługuje wyłącznie im t ’ odróżnia ich od reszty ludzi.
/lCC>Uxbo^ Obie definicje, kulturowa i woluntarystyczna, mają swe i zalety. Wskazują coś, co odgrywa istotną rolę w nacjonalizmie. Ale żadna z nich nie jest zadowalająca. Pierwsza odwołuje się do kultury w sensie raczej antropologicznym niż normatywnym, co rodzi kolejne, dobrze znane trudności definicyjne. Spróbujmy zbadać ten problem rezygnując z definiowania terminu „kultura”. Popatrzmy natomiast, jak kultura funkcjonuje.
—■
■
>
K
rj
f y»<^ v
0
KULTURA W SPOŁECZEŃSTWIE AGRARNYM
W agrarnej fazie historii naszego gatunku pojawia się coś, czego doniosłość przyrównać można do powstania państwa: pojawia się umiejętność czytania i pisania oraz spfyjnŁnn ~ klasa (albo stan) ludzi wykształconych, klasa klerków. Nie wszystkie społeczeństwa rolnicze są piśmienne; parafrazując znów Hegla, na początku wszyscy byli analfabetami, potem tylko niektórzy, a w końcu nikt nie jest analfabetą. Tak właśnie przedstawia się kwestia piśmienności w trzech wielkich epokach. W drugiej z nich pismem posługują się tylko niektóre społeczeństwa i tylko niektórzy spośród ich
członków "potrafią t-fyTaT t^ptta/*r --
Słowo pisane wkroczyło na arenę dziejową prawdopodobnie wraz z rachmistrzem i podatkobiorcą; najwcześniejsze użycia znaków pisanych wiążą się zazwyczaj z rejestrowaniem. Jednak, raz wynalezione, pismo zaczyna szybką ekspansję w wielu dziedzinach: prawa, administracji, zawierania kontraktów. Ostatecznie sam Bóg objawił swe przymierze z ludzkością i swe przykazania za pomocą pisma. Teologia, legislacja, rozstrzyganie sporów — wszystko to rodzi klasę piśmiennych specjalistów, która rywalizuje lub (znacznie rzadziej) zawiera sojusz z amatorską działalnością niepiśmiennych magów. Powstaje w ten sposób rozziew pomiędzy tradycjami (czyli kultami) wielkimi a tradyetami małymi, lokalnymi. Stopień owego rozziewu bywa jednak różny, podobnie jak różne bywają doktryny i formy organizacyjne warstwy wykształconej. Może ona być scent-
Getttwr 17