Stefan Sawicki
358
w niej często fakty i zdarzenia. To. co istotne, przejawia się •.pomiędzy*' i for. | muje jako niepowtarzalne jakości. Jakości tc. wyłaniające się z tekstu, są bar- 1 dzo różnorodne. Mogą mieć charakter psychiczny, mogą być związane ze „stu- | dium przedmiotu”, czasem sięgają w kierunku „czwartego wymiaru” rzeczy. I w istości. ale bywają też wytworem własnym utworu, jego czysto we wnętrz- 1 nych relacji. Pozostają przy tym zwykle w jakimś stosunku do wartości, czę- I sto związane są z aprobatą lub dezaprobatą podmiotu mówiącego, a w osta- I tecznej instancji autora; mimo największego nawet skomplikowania literackiej I rzeczywistości. Świat przedstawiony istnieje nieraz tylko po to, aby je bezpo- I średnio ujawnić. Śmierć „ś.p. Józefa Z., oficera Wielkiej Armii, rannego pod I Paryżem, jednego z naczelników powstania w Polsce”, jest wprowadzona do 1 utworu głównie po to, aby pozwolić nam zetknąć się ze śmiercią, która jest 1 s—konaniem żywota, zetknąć się od strony jej wartości właśnie. Powiedział- | bym więcej — aby zetknąć się naocznie zwartością dobrej śmierci. Literatura wydaje się być językiem nie tylko wyjątkowo silnie zwartość iowanym, lecz również zdolnym do ewokowania rzeczywistości od strony wartości, ukazywania aksjologicznego oblicza rzeczywistości. Jest ono naturalnie śladem widzenia, rozumienia i przeżycia autora.
Ta funkcja literatury widoczna jest szczególnie wyraźnie - choć może nie najsubtelniej — w tych utworach, które są konkretyzacją pojęć aksjologicznych: miłości, dobroci, wierności, prawdy, nadziei, sprawiedliwości lub też ich zaprzeczeń. Sukces tych tekstów zależy od tego, czy potrafią ukonkretnić, „wcielić” owe pojęcia, przekonać, że inna jest prawda o świecie „z wiosną życia”, a inna, gdy „chłodów dreszcze / Drzewem wzruszą”, jak w Norwidowych Ogólnikach. Słowem: czy potrafią ewokować wartości. Dotykamy tu rzeczy bardzo ważnej. Sądzę, że tym, co literatura m.in. wnosi do życia człowieka, jest możliwość bezpośredniego obcowania z wartościami. Pojęcia tylko je określają, literatura ewokuje. Stwarza tu, na ziemi, coś, co przypomina Platoński świat idei. Przy czym rzeczywistość jest nie tyle ich cieniem, ile realnym źródłem.
Omawiając casus Norwida uogólniłem, w sposób wcześniej nie zamierzony, rozważania na całą literaturę. Ale uogólnienie to ma, jak sądzę, podstawy. Naturalnie, nie zawsze momentem wyjściowym muszą być znaki językowe. Czasem nacechowanie aksjologiczne zaczyna być znaczące dopiero na poziomie świata przedstawionego: przestrzeni, czasu, zdarzeń, postaci. Szczególnie interesującą problematykę może stanowić symbolika wartości, bynajmniej nie ograniczona do tradycyjnego kręgu dobra i zła. Często preferencje] i wybory autora dostrzegalne są jako coś jednolitego i stałego dopiero w obrębie większej liczby utworów. Zawsze przecież literatura „pleno titulo”, jako wypowiedź szczególnie silnie zindywidualizowana, ujawnia własny, autorski świat wartości. Jest pod tym względem przeciwnym biegunem wypowiedzi naukowej.
Aksjologiczne jej odczytywanie dokonuje się przede wszystkim poprzez badanie relacji między postaciami literackimi, podmiotem mówiącym i auto-