♦
pomalowanej nn biało, Jego brat natomiast - ponury i zawistny Kassim zamyka się w czarnej chacie. O tym, jak wielką wagę przywiązywał Leśmian do kolorystyki, świadcz*) prowadzone przez ł>ohnterów rozważania na temat barw i ich specyficznej hierarchii, Jak np. w rozmowie papug z Rybaka i ycniusza o tym która z barw — czerwona, zielona czy biała — Jest najpiękniejsza. Nie ma natomiast w l^eśmianowskicj palecie szarości. W stworzonym przez poetę Święcie, z jednym wyjątkiem (!) brak postaci, przedmiotów i zdarzeń „byle Jakich", banalnych, codziennych. Opozycję dla olśniewającego piękna i bogactwa stanowi tu nie przeciętność, lecz karykaturalna brzydota lub groteskowa śmieszność. Przerażająco wstrętny Jest pysk Diabla Morskiego, groteskowo brzydka matka potwora Degiala, zaś wuj Taralmk — niepoprawny grafoman to postać nieodparcie komiczna i dzięki charakterystycznym przerysowaniom w kreśleniu sylwetki tego bohatera, również groteskowa. Nieobecna w przepysznych I.eśmianowskich fabułach szarość i przeciętność została natomiast „zebrana" 1 uosobiona w postaci Kogokolwiek. Ktokolwiek to ponury, pozbawiony wszelkich zdolności osobnik, który dzięki swemu sprytowi, a pomimo głupoty zawładnął miastem poetów. „Pod wpływem Jego rządów kwiaty, drzewa, pałace i cała ludność słowem wszystko - - tak doszczętnie zszarzało, iż szarość owa przyprawiła o melancholię i króla, i Jego poddanych. Poeci zaczęli z wolna wymierne i po pewnym czasie wymarli wszyscy co do Jednego, zbudowawszy uprzednio pomnik owemu Komukolwiek” Ktokolwiek wzniósł świątynię „lx>żko-wi codzienności", obiecując wiernym „dnie powezo-dnie i noce bez marzeń sennych", po śmierci zaś, dzięki Górze Magnetycznej, na której znajduje się jego pomnik, ściąga do siebie wszystko, co ściągnąć może, nadal zagrażając temu, co piękne i polno fantazji.
Ktokolwiok to rodzony brat Polikarpa z szarym para-m.|. in, śmiertelny wróg tych twórców, którzy „z bólu jawy" uciekali „w son nieprawdy".
Ilozważojąc różno formy obecności baśni literackiej w systemie lektur młodego czytelnika, należałoby Wnpomnicć o Jeszcze Jednym pisarzu, który nie tylko /ujmował sio twórczością artystyczny, ule również sam Opowiadał dzieciom baśnie i formułował sądy na temat I* li przydatności w pracy wychowawczej. Idzie tu ot /.ywiście o Janusza Korczaka. „Tak dziwnie plączą 'd*. dziecku: i bajka, i sen, i prawdziwo życic"po-" ludu Stary Doktor, w innym zań miejscu zastanawia »!•; ,,"Zycie trzeźwo. Gdzie ono? Czyż >wiat cały to nie Imjka dla dziecka? Bajka narodzin człowieka, ko-I .lii I trumny, bajka szpitalna, kościoła, cmentarza, oilpliHtu, Jarmarku, samolotu, cyrku, kina, bajka o woj-Hle. bajeczne wiadomości z gazet: morderstwo, poryciu ile dzieci, katastrofy żywiołowo, kolejowe, samolotowe" ?i.
Hijka więc f w tym oryginalnym rozumioniu — I * forma, Jaky nadaje mały człowiek własnym rozpro-iMinym Jeszcze i nie usystematyzowanym obserwacjom l doświadczeniom, szczególnie aktywna wówczas, g<ly f obiektywizowana wiedza o faktach jest Jeszcze nlo-“ lelka, a świat Jawi sir; dziępku jako obszar pełen , białych plam" i niepokojących tajemnic. W skomplikowaną | powikłany r/eczywistoKÓ psychiczną dziecka wkracza baśń, aby we właściwy sobie sposób dopo-tli e w <*swojoniu Lrośd trudnych, niezrozumiałych,
• #•; to budzących lęk. Korczak, jak wspominają Jego
• < iiowunkowie i współpracownicy, często opowiadał • hleelom bajki 25. Jego repertuar w zakresie wątków , .Mu tycznych" był jednak niewielki jak sam twier-
ikladalo się nań nie więcej niż dziesięć ba-h 1» Inwencję, z jaką korzystał on ze stereotypowych wątków, określić jednak można jako imponującą, god-
117