Czwartek, 30 kwietnia 2009 r.
Sekcje Postępy w medycynie Data publikacji: 2005-06-29 Dziedzina Choroby zakaźne
Rezerwuarem krętków Borrelia burgdorferi w przyrodzie (stąd borelioza nazywana jest też krętkowicą kleszczową) jest zwierzyna płowa, gryzonie, ptactwo, zwierzęta nie tylko dzikie, ale i domowe. "Sam kleszcz, żerując na zwierzęciu, zakaża się od niego i następnie, kontaktując się z innym żywicielem, którym jest także człowiek, może to zakażenie przenieść" -tłumaczy dr Ewa Duszczyk z Kliniki Chorób Zakaźnych Weku Dziecięcego AM w Warszawie. Wrotami zakażenia jest skóra uszkodzona przez kleszcza, który zaraża swoją śliną i wymiocinami. Nie każde ukłucie kleszcza grozi zakażeniem, ale ryzyko wrasta wraz z długością kontaktu. Nawet jeśli on sam uległ wcześniej zakażeniu, ale kontakt z nim trwał mniej niż 12 godzin, wówczas do zakażenia nie dochodzi. Dlatego tak ważne jest szybkie usunięcie kleszcza. Bywa to o tyle trudne, że najbardziej inwazyjna jego postać - nimfa jest tak mała, że praktycznie nie widać jej na skórze. Do tego kleszcz wydziela substancje znieczulające, co sprawia, że ukłucie jest całkowicie bezbolesne.
Wczesne zmiany skórne
Jeśli zakażony kleszcz żeruje w skórze ponad 72 godziny, ryzyko infekcji jest bardzo wysokie, a gdy dostrzeżemy zmianę skórną - to niemal pewne, że nastąpiło zakażenie boreliozą. "Pierwsze objawy: zaczerwieniona grudka lub plamka, która stopniowo szerzy się na obwód, z przejaśnieniem w środku, występują z reguły w ciągu tygodnia do trzech tygodni po ukłuciu kleszcza, ale okres wylęgania może być różny: począwszy od drugiej doby, nawet do trzech miesięcy. Sama zmiana nie boli, nie swędzi, nie przeszkadza, dlatego łatwo ją przeoczyć" - ostrzega dr E. Duszczyk. Tzw. rumień wędrujący, który pojawia się po ukąszeniu przez kleszcza, to obraz wędrówki krętków Borrelia w skórze. Jego lokalizacja jest różna u dzieci i dorosłych, co wynika z różnicy wzrostu, ponieważ kleszcze przebywają na krzewach i trawach na wysokości do 1,5 m. Tak więc ukłuć kleszczy u dzieci należy szukać na głowie, szyi, w górnej części tułowia, zaś u dorosłych - od pasa w dół.
Szybkie i prawidłowe działanie pozwala zakończyć chorobę na etapie wczesnej zmiany skórnej i sprawia, że nie niesie ona ze sobą żadnych poważniejszych następstw.
Zakażenie narządowe
Trzeba pamiętać jednak o tym, że choć nie leczony rumień znika, to nie dlatego, że pacjent jest zdrowy. "Bakterie dostają się do krwi lub chłonki i dochodzi do zmian rozsianych - to etap wczesnej lokalizacji narządowej. Jego postać zależy od tego, do jakiego układu i narządu wysieją się krętki" - tłumaczy dr E. Duszczyk. Jeśli przenikną do ośrodkowego układu nerwowego, rozwija się neuroborelioza. Jeśli zaatakują stawy - wystąpi borelioza stawowa. Ale choroba może też zająć serce (kardioborelioza), gałkę oczną, wątrobę. Możliwości jest dużo.
Leczenie rozpoczęte na tym etapie jest trudniejsze i długie, i nie zawsze kończy się sukcesem. Brak konkretnych działań zwielokrotnia ryzyko powikłań i nieodwracalnych zmian w organizmie. Na etapie boreliozy późnej powrót do zdrowia jest już bardzo utrudniony, ponieważ często dochodzi do trwałych uszkodzeń.
"To moment, w którym dość często przegapia się boreliozę, nie łącząc objawów z tą chorobą. Pacjent, którego bolą stawy, zazwyczaj udaje się do reumatologa, a z zaburzeniami neurologicznymi - do neurologa. Nie zawsze pamięta się o tym, że bóle stawów lub niedowład nerwu twarzowego mogą być właśnie efektem boreliozy. Dlatego fundamentalne w rozpoznaniu tej choroby jest dobre zebranie wywiadu" - uważa dr Ewa Duszczyk.
Konieczna hospitalizacja
W Polsce najczęstszą formą choroby "odkleszczowej" jest neuroborelioza. Wynika to z obecności w naszym regionie takich genogatunków krętków, które częściej atakują układ nerwowy. Neuroborelioza u dzieci i u dorosłych różni się manifestacją kliniczną.
U dorosłych najczęściej objawia się ostrym zespołem korzeniowym. U dzieci przeważają objawy porażenia obwodowego nerwu twarzowego. "Jeżeli występuje obustronnie, z góry można założyć, że to borelioza. Jednostronne porażenie wymaga szybkiej diagnostyki, gdyż tylko niezwłoczne wdrożenie dobrze dobranej aritybiotykoterapii daje efekty terapeutyczne. Zaniechanie leczenia bardzo utrudnia, a w niektórych przypadkach wręcz uniemożliwia całkowite cofnięcie porażenia" - ostrzega dr E. Duszczyk.
Pacjent z porażeniem nerwu twarzowego powinien być hospitalizowany i mieć wykonane badanie przeciwciał przeciwko krętkom Borrelia zarówno w surowicy krwi, jak i w płynie mózgowo-rdzeniowym. Choć nie jest to przyjemne badanie, umożliwia szybką i trafną diagnozę, a także ocenę stanu zaawansowania choroby i tym samym trafnego dobrania leku. Samo wykazanie przeciwciał w surowicy świadczy tylko o zetknięciu z patogenem, a to jeszcze nie jest powód do leczenia. Co innego gdy mamy dowód na to, że bakterie rozprzestrzeniły się w organizmie lub zaatakowały konkretny narząd.
Lekiem z wyboru w przypadku rumienia wędrującego jest amoksycylina (40 mgrtcg m.c. na dobę, a u dorosłych 3 razy 500 mg), którą stosuje się nie krócej niż 14 dni. To najtańsze i najbezpieczniejsze dla pacjenta leczenie. U dorosłych i dzieci powyżej 12 roku życia można zastosować doksycyklinę. W przypadku nietolerancji amoksycyliny lub przeciwwskazań do podania doksycykliny podaje się antybiotyki z grupy makrolidów, najchętniej klarytromycynę. Kolejne etapy boreliozy wymagają jednak zastosowania leków nowszej generacji. W przypadku neuroboreliozy jest to zazwyczaj podawany dożylnie ceftriakson 50-80 mgrtcg m.c., maksymalnie 2,0 g na dobę, raz w ciągu doby przez 3-4 tygodnie. Stosowanie kortykosteroidów jest dyskusyjne.
Czytaj więcej na ten temat:
Borelioza: aktualne standardy leczenia (ujednolicone zalecenia m.in. WHO i EUCLAB) *;• Stopka autorska:
■
Autor: Monika Wysocka
Artykuł opublikowany w numerze: 15 (112) Data publikacji: 2005-06-29