w chwili ostatecznego triumfu, lub też odwrotnie, w obliczu nieuchronnej katastrofy, świadomie albo i niechcący znówr uruchamia nadprzyrodzone siły i... budzi się w dzisiejszym święcie, zachowując na dnie serca odrobinkę tęsknoty- za poznaną i porzuconą przeszłością.
Ten fantastyczny motyw bywa wykorzystywany jako kanwa komedii albo melodramatu, „przygodowej” opowieści dla młodzieży albo utworu moralizatorskiego. Zawsze jednak w jakimś stopniu jest odbiciem drzemiącej w niektórych ludziach pasji do osobistego uczestniczenia w wielkich wydarzeniach przeszłości, pasji dogłębnego poznania dawnych czasów i dawnych ludzi, owej pasji, bez której nikt nie zostanie historykiem z prawdziwego zdarzenia.
Stan naszej dzisiejszej wiedzy jest zbyt wysoki, ab) dopuszczać wiarę w zaklęcia i talizmany. Jest zarazem zbyt niski, aby umożliwić skonstruowanie machin lub spreparowanie eliksirów skutecznie pokonujących nieubłagany bieg czasu. Toteż historycy muszą na razie uciekać się do środków mniej błyskotliwych. Choć dalekie od wszelkich czarów, pozwalają one jednak wcale nieźle rekonstruować obrazy minionych epok.
Nie są to nigdy obrazy kompletne. Mozaiką białych plam odbijają się na nich braki naszej wiedzy, spowodowane przede wszystkim niedostatkiem zachowanych świadectw. Jeśli tych świadectw zabraknie, historyk skazany jest na własną domyślność, opartą na wielorakim doświadczeniu, na umiejętności logicznego wysnuwania bogatych treścią wniosków z pozornie szczupłych przesłanek, na biegłości w stosowaniu porównań. Kiedy badacz zbyt zaufa swojej wiedzy, zrekonstruowany obraz, na pozór całkowity, może się okazać bardzo odległy od prawdy. Odwrotnie, nadmierna ostrożność mnoży liczbę białych plam, pozostawiając także i takie, które przy odpowiednim wysiłku można by, zgodnie z rzeczywistością, wypełnić rysunkiem i barwą.
28