reguł gry. Wypływał stąd prosty wniosek: tylko rycerz godzien jest skrzyżować broń z rycerzem. Z plcbcjskim pospólslwem rycerz nie walczy, a jeśli już walczyć musi, to zwolniony jest od respektowania praw normujących zbrojne starcie między przedstawicielami rycerskiego stanu.
W rzeczywistości żadna armia rycerska nie mogła poradzić sobie bez plebejów. Z nich rekrutowały się rzesze służby doglądającej koni. lroszczącej się o żywność, o namioty, o wozy obozowe. Plebęje zapełniali szeregi pocztów towarzyszących rycerzom w walce. Z plebejów formowano piechotę niezbędną w czasie oblężenia albo obrony twierdz i lekką jazdę niezbędną dla zwiadów, bez których w praktyce nie sposób było się obejść. Przeciętny rycerz czuł się jednak kimś odmiennym, kimś znacznie lepszym od tych skromnych pomocników. Dzieliło ich od niego nie tylko silne poczucie odrębności klasowej. Spoglądał na nich z góry, i to w sensie najzupełniej dosłownym, bo z wyżyn swego potężnego. bojowego wierzchowca. Miał dumną świadomość przewagi, jaką zapewniała mu jego kompletna zbroja, jego groźna sprawność wf robieniu bronią, sprawność starannie podtrzymywana przez nieustanne ćwiczenia i ciągły udział jeśli nie w wojnie, to przynajmniej w pogotowiu wojennym. Jakże mogli równać się z nim chłopi oderwani od radia i mieszczanie oderwani od kramu lub warsztatu?
Dodatkowym czynnikiem utrwalającym poczucie odrębności rycerstwa stały się herby, czyli barwne znaki przysługujące zrazu poszczególnym rycerzom, potem całym spokrewnionym ze sobą (czasem fikcyjnie!) rodzinom i rodom rycerskim. Miały one poza tym. a może nawet przede wszystkim inne jeszcze znaczenie, czysto praktyczne: ułatwiały rozróżnienie swoich od nieprzyjaciół.
Średniowieczne godła herbowe komponowano w ramach bardzo szczególnej, ściśle prze-
73