Z początków XV w., z r. 1403 posiadamy pierwsze świadectwo potwierdzające istnienie na polskim królewskim dworze urzędu herolda. Rzecz ciekawa, że herold ten występował pod nazwiskiem „Polanlant”, czyli „Polski Kraj”, „Polska”. Jest to zupełnie zgodne z ówczesnym zwyczajem nadawania heroldom nazwisk, a raczej pseudonimów utworzonych od nazwy kraju lub od symbolu władcy, którego reprezentowali. 1 tak królewski herold Francji używał pseudonimu „Montjoic”, wzorowanego na bojowym okrzyku wojsk francuskich. Herold Burgundii zwał się „Złote Runo”, tak jak słynny order utworzony i nadawany przez burgundzkich książąt. Herold Geldrii nazywał się po prostu „Gelre”, a herold zakonu krzyżackiego „Preus-seland”, czyli „Kraj Pruski”. W tym ostatnim wypadku podobieństwo z pseudonimem herolda polskiego jest oczywiste. Jego obcojęzyczna wersja nie dziwi, jeśli zważyć, że herold królewski reprezentował swego pana także, a nawet przede wszystkim za granicą. Tymczasem, jak dobrze wiadomo, mowa nasza nigdy nie cieszyła się wśród cudzoziemców opinią łatwej i zrozumiałej.
Za odosobnioną, wczesną zapowiedź zjawisk, które rozwinąć się miały w latach „Złotej jesieni”, można by uznać pierwsze zachowane przedstawienie sceny turniejowej, związane z polskim rycerstwem. Historycy kultury średniowiecza dobrze znają wspaniale ilustrowaną księgę, powstałą zapewne w początku XIV w. i zwaną Kodeksem Alanesse. Poświęcono ją minezengerom (z niem. „Minnesanger”), czyli niemieckim poe-tom-rycerzom, czynnym głównie w ciągu XIII w. Książę wrocławski Henryk IV Prawy, znany zę swych ambitnych starań o zjednoczenie państwa polskiego, wychowywał się w Salzburgu na dworze stryja, tamtejszego arcybiskupa, a następnie w Pradze na zniemczonym dworze czeskich królów. Układał za młodu miłosne poematy
119